Witam. Kolejna liryka w moim wydaniu.
"Niepewność"
Płynę gdzieś w bezdusznym oceanie
Patrzę, nie wiem po co Me dumanie
Gryzą, szarpią i spokoju nie dają
I poniekąd strachem, serce obwijają
Wtedy zwalniam, rozglądam się
Oddech zamiera na sekundy ułamek
Chciałbym zabrać, ów kawałek
Lecz wiem, że to nie uda mi się
Szarość powraca, niczym trwoga
Rozum blednie, dusza się kwapi
Esencja podobna do Boga
Dręczy i ciągle trapi
Nie ma nadziei!
Nie ma...
Nie...
Pozdrawiam...