Hm. Jako jedna z nielicznych kobiet na forum (
), wypowiem się.
Osobiście, jestem szatynką. I niestety jest mi przykro z powodu, że prawdopodobnie (gdy idziemy ulicą z kumpelą) wszyscy lecą na moją nią i oglądają się za nią na ulicy dlatego, że jest blondynką. W zasadzie, to z niej taka stuprocentowa blondynka. Blond włosy, szpileczki, torebeczka, kurteczka do pępka, biodrówki i och ach
I z nią zawsze wszyscy faceci flirtują i ślinią się na jej widok. A ja ubieram się raczej bardziej formalnie i elegancko i jestem brunetką- może dlatego na tym tracę?
Był w Joy'u, kobiecej gazecie, pewien artykuł. Kobieta była brunetką. I ubrali ją ładnie, zrobili make-up i postawili obok samochodu z popsutą oponą na szosie. Nikt się nie zatrzymał, aby jej pomóc, a ona stała i nie umiała zmienić opony. Potem przefarbowali ją na blond, postawili i już po niespełna 15 minutach znaleźli się chętni do pomocy... Jedziemy dalej. Znów została przefarbowana na brunetkę i poszła do klubu. Siedziała i jakoś nikt specjalnie się nią zainteresował, ktoś tam postawił jej drinka. Ale gdy przefarbowali ją na blond, następnej nocy, co chwilę miała jakiegoś adoratora, każdy chciał postawić jej drinka, potańczyć... I eksperyment zakończył się podsumowaniem, że lepiej być blondynką.
Ale jeśli mam być szczera, to cieszę się, że nie jestem blondynką. Sama osobiście, też wolę facetów brunetów lub szatynów (wkurza mnie zawsze kiedy wszystkie dziewczyny lecą na faceta bo jest blondynem o niebieskich oczach... Jakby coś, nie mam obiekcji to niebieskookich blondynów
). Cieszę się, że nie jestem blondynką, bo nie odpowiadałoby mi, żeby (często zajęci) faceci (tak jak np. Bela) oglądali się za mną na ulicy bo mam blond włosy. Poza tym, wkurzałoby mnie, że facet ceni we mnie kolor włosów, a nie intelekt czy coś innego i dlatego ślini się na mój widok
Jeśli znajdę kogoś, kto będzie wolał szatynki niż blondynki, to będzie super. A z doświadczenia, zauważyłam, że faceci coraz częściej wolą brunetki i szatynki, bo blondynki powoli "wychodzą z mody". Pozdrawiam