//Niepszesadzasz z tymi potworami, no ale próba to próba. Byle to był ostatni.//
Leżałem na ziemi i z przerażeniem spoglądałem na oślizgłą ręke, przybliżającą mi się do twarzy. Tworzyła się w niej mała, czarwona iskierka, to był czar. Naszczęście przy upadku, niewypuściłem miecz z dłoni. Natychmiast odciąłem cuchnącą łapę potworowi. Po twarzy spływała mi cuchnąca krew potwora, a on sam odleciał trochę dalej. Odciętą łapą niemógł czarować. Więc trzeba odciąć mu druga. To też uczyniłem, podskoczyłem do cienia i kolejna łapa spadła na ziemię. Następnie powaliłem potwora na ziemię i wbiłem mu klingę mojego miecz w twarz. Moje nogi obryzgała znowu ciecz. Starłem ją z siebie i ruszyłem dalej.