Miasto położone w hrabstwie Revar, w gminie Zukan. Miasto utrzymuje się głównie z handlu i tego co im handel niesie, opłat za magazynowanie towarów, za ochronę, opłat za stanowiska kupieckie, za noclegi i jedzenie. Najzamożniejsza osada ludzka w hrabstwie Revar, a to ze słynnego na całą wyspie Targu pod Dębami. Targ pod Dębami odbywający się jesienią w mieście ściąga kupców i klientów z całej wyspy, gdyż wystawiane są tu prawdziwe cacka, rzadkie do zdobycia, mistrzowsko wykonane przedmioty, poczynając od wszelkiego rodzaju broni, poprzez zbroje, szaty i ubrania, aż po magiczne przedmioty, czy dzieła sztuki oraz instrumenty. Na Metr mówią również Miasto Złotych Dachów, ponieważ większość mieszkańców wymieniła zwykłe strzechy na blaszane dachy, które w świetle słońca promienieją złociście na całą okolicę. Metr żyje własnym życiem. Ma własnego burmistrza, urzędy, cechy i warsztaty, a w Karczmie "Złoty Róg" zawsze spotka się kogoś ciekawego, z kim można zamienić kilka słów.
Ciemnoskóra musiała powstrzymać się od uronienia łez, które przychodziły na samą myśl o rodzicach lub bliskich z jej miasta - Igsharu.
~Silion Erenus aep Mor
- Nie jesteśmy nikim specjalnym, nie jesteśmy też niezniszczalni jak pewien jeden anioł którego miałem okazję poznać. <ignorant> Swoją drogą jego najemnik się wtedy tak nawalił że widział wszędzie nietoperze do tego rzucał się jak poparzony po ziemi. Sam anioł przyjemny nie był, raczej szorstki i taki jakiś nieprzyjazny. Nie spodobał mi się...
Za kobietami, z karczmy wyszło kilku mężczyzn i pożegnawszy się przed wejściem rozeszło się w swoje strony. Evening i Armin przemierzały szeroką, pokrytą śniegiem ulicę wokół której znajdowało się wiele zabudowań mieszkalnych i magazynów. Zimny wiatr wiejący w plecy wywoływał gęsią skórkę a mróz jeszcze potęgował to odczucie. Na szczęście obie panie były odpowiednio odziane co wykluczało potencjalne odmrożenia. Po przejściu kilkunastu metrów, dojrzały po swojej prawej wąską uliczkę, która prowadziła do drugiej bramy miejskiej. ÂŚcieżka rysująca się od niej zapuszczała się głębiej w góry, w bardziej srogie i niezbadane rejony.
Kobiety szły dalej przed siebie w stronę targowiska, nie było to specjalnie daleko od miejsca z którego wyszły, zaledwie jakieś 5 minut drogi, na prawdę chwilkę. Po małej wędrówce wreszcie dotarły do celu.
Plac targowy był dużym okręgiem na którym spokojnie można by było rozłożyć od kilkadziesiąt do stu stoisk. Na chwilę obecną stało ich tam zaledwie dziesięć. 4 stoiska sprzedawały przetworzone pożywienie jak szynki, chleby, sery i tym podobne. 3 stoiska oferowały najróżniejszy oręż od krótkich, szybkich sztyletów przez miecze, buzdygany, młoty aż po wielkie, dwuręczne topory. Znalazło się także miejsce gdzie starsza kobiecina handlowała wyrobami tekstylnymi czyli ubraniami. Jedno ze stoisk było puste a drugie oferowało złote oraz srebrne wyroby jubilerskie. Piękne bransoletki, fikuśne naszyjniki, pierścienie i kolczyki zdobione szlachetnymi kamieniami, do tego w przystępnych cenach.
Obie panie po lewej dojrzały okazały dom pomalowany na kremowy kolor, dach pokryty został czerwoną dachówką, na posesji znajdował się także ogródek lecz pusty gdyż w Hemis nie rosły w nim kwiaty. Wszystko zgadzało się z opisem otrzymanym od karczmarza. Drogę do domu zagradzał wysoki na 1,5 metra murek oraz stalowa, zaryglowana od wewnątrz bramka. Na wspomnianym wcześniej murze usiadł dumny, ptak spoglądając na was swymi mądrymi ślepiami. Przekrzywił główkę w bok i obserwował kobiety z zainteresowaniem.
(http://www.tapetus.pl/obrazki/n/90385_skrzydla-orzel-niebo.jpg)
Przypomniała sobie, że przecież nie sprawdziła czy koń stoi przed karczmą.
Pokój był duży i przytulny, ściany pomalowane zostały na ciepły, pomarańczowy kolor, Na szafkach obok wielkiego łoża z mięciutkim materacem paliły się świece. Okna zostały przysłonięte czerwonymi zasłonami. W całym pokoju roznosił się zapach pomarańczy unoszący się prawdopodobnie z kadzidełka stojącego na komodzie obok drzwi. Przed łóżkiem stała duża skrzynia, pod oknem mała komoda i miska z wodą. Stojak na zbroje i broń oraz lustro stał po prawej od wejścia.
- No wiesz po 2,5 butelki wódki i 2-ch miodu to też byś oddała za darmo. - uśmiechnął się szeroko.-No wiesz co! - ;____; - To było wredne
Na ulicach paliły się porozstawiane co 300 metrów pochodnie które także dawały trochę światła.//Nie żeby coś, ale 300 m to trochę dużo (3 bieżnie na 100m tak jakby) i przez tyle drogi jest zupełnie ciemno. To tak jakby na kilometr były 3 pochodnie. Nie wiem czy ogień daje takie silne światło. Raczej nie. Porównaj sobie nawet z takimi zwykłymi ( i silniejszymi od pochodni) lampami ulicznymi, które stoją gęsto, a między nimi jest cień.
ÂŚJGÂĄÂŹ PĂÂŁÂŁÂŹ
LÂŹĂGN AÂŻI
ÂŚJGÂĄÂŹ PĂÂŁÂŁÂŹ
LÂŹĂGN AÂŻI
- To będzie 2 grzywny za mleko i 3 grzywny za udko z herbatą. Oczywiście możecie dać więcej, ja się nie obrażę. - niziołek uśmiechnął się dziwnie, tak jakby trochę złośliwie.
Krasnolud przeczytał liścik po kobiecie i z niesmakiem na ustach rzekł.To już ostatni raz kiedy ci płacę, nie dam się więcej zastraszać. Znajdź sobie innego idiotę i nie pokazuj mi się tutaj więcej.
M.B