Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Anette Du'Monteau w 17 Maj 2014, 13:54:44
-
Nazwa wyprawy: Nowe przyjaźnie
Prowadzący wyprawę: Salazar
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Znajomość sprawy, walka bronią białą 75%, sprawny muskuł mózgu.
Uczestnicy: Blaze
Anette nie wiedziała co ma sobie o tym myśleć. Oczywiście kojarzyła tą paskudną gębę z akt. Postanowiła wyjść z domu i się rozejrzeć.
-
w ogródku, gdzie stał Traumata Malahar została drobna notatka, w której zawierały się takie słowa:
'Hasło to "wiemy", spal karteczkę.
~Malahar'
Z piękną parafką pod nazwiskiem. Czułaś jednak, że ktoś, lub coś cie obserwuje, szczególnie korzystne w tym procederze były żywopłoty twych sąsiadów.
-
Dziewczyna sprawdziła liścik. Jej uwagę przykuły jednak dźwięki z pobliskiego żywopłotu. Zbliżyła się do niego.
-
Gdy zbliżyłaś się do krzaków usłyszałaś jak drzwi, którymi wyszłaś z domu zamykają się. W krzakach nikogo nie było.
-
Dziewczyna biegiem wróciła do drzwi domu. Napięła kusze i nałożyła na nią bełt, a potem otworzyła drzwi.
-
Stojąc przed domkiem i ładując kuszę tylko słyszałaś wywalane szafki i pułki - trwało to całe 60 sekund. Gdy weszłaś do pomieszczenia wyglądało jak by właśnie buszowało w nim tornado. Usłyszałaś jak drzwi do podpiwniczenia się zatrzaskują.
-
Anette dalej trzymając swoją kuszę ruszyła wgłąb pokoju. Otworzyła też kolejne drzwi, tym razem te od piwniczki.
-
Gdy uchyliłaś drzwi do piwniczki, pierwsze promienie światła jakie padły rozświetliły postać oraz lecący w twoją głowę żelazny pocisk. Masz sekundę na reakcję nim... sam wiesz ;) .
1x Gremlin (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Gremlin)
-
Anette wykorzystując swoje akrobatyczne zdolności wykonała unik przed pociskiem.
-
Unikając przed pociskiem odskoczyłaś od drzwi. gdy pocisk wyleciał, nie zdążyłaś doskoczyć do drzwi, gdy drzwi się zatrzasnęły i usłyszałaś huk. tym hukiem było rozerwanie klamki od środka. Zauważyłaś jak część klamki z twojej strony drzwi zwyczajnie spadła na ziemię. Wiedziałaś, że takie drzwi ciężko będzie otworzyć bez wyważenia drzwi. Usłyszałaś harmider, łubudu za drzwiami gdy nagle wszystko ucichło.
-
Anette zastanawiała się czemu wszystko nagle ucichło. Podeszła bliżej drzwi aby sprawdzić czy faktycznie będzie ciężko je otworzyć. Co jak co, ale szkodników nie chciała mieć w domu.
-
Drzwi osadzone na stalowych zawiasach nie były by problemem do wyważenia, można by było ewentualnie uszkodzić futrynę bądź same drzwi, co wiązało by się z brakiem drzwi bądź koniecznością zaproszenia stolarza do domku. Zaś urwana klamka gdyby starać się jakoś otworzyć normalnie drzwi... Klamka po twojej stronie byłą pusta, nie zawierała elementu łączącego, którym można by było otworzyć drzwi jednostronnie, jednak sam mechanizm nie wyglądał na zbyt skomplikowany. Używając mocnego wytrycha bądź innego przedmiotu o kanciastych kształtach można by delikatnie rozsunąć zatrzask klamkowy i otworzyć je niemal tradycyjnym sposobem. Wszystko ucichło, wiedziałaś, ze piwnica jest osadzona cała w ziemi bez okiennic piwnicznych wiec były dwa wyjścia: jakimś cudem przedostał się do kanałów miasta bądź siedzi schowany za półkami z konfiturami... Które było racjonalniejsze w ocenie było twoją zagadką którą rozwikływałaś w głowie...
-
Anette wzięła swój zestaw wytrychów i spróbowała rozsunąć zatrzask jednym z nich. Operowała nim dość delikatnie i ostrożnie. Nie robiła tego poza testowymi zamkami na treningu, ale chciała się przekonać czy i tutaj to podziała.
-
rzeczywiście zamek sprężynowy, który w głównej mierze polegał na rozsunięciu w miarę lekko chodzącego rygla było banalna sprawą dla kogoś kto znał chociaż podstawy otwierania zamków. Drzwi się lekko uchyliły wprowadzając odrobinę światła do pomieszczenia piwnicznego. Lecz nawet otwarte na oścież drzwi nie rozjaśniały wszystkich zakamarków. w pomieszczeniu panowała cisza, jakże podejrzana.
-
Nie było widać za wiele, lecz Anette ruszyła do przodu. Tym razem w rękach trzymała runę umożliwiającą jej rzucenie lodowego zaklęcia. Sądziła, że jeśli coś się przytrafi to skutecznie będzie użyć broni o większym obszarze działania niż kusza.
-
Widziałeś że sporo rzeczy z półek i regałów jak parę potłuczonych słoików, proste narzędzia do napraw domowych i takie sprawy leżały chaotycznie na ziemi, lecz nie mogłeś skonkretyzować skąd to wszystko wypadło gdyż z każdego miejsca po trochu, zaś tego co skrywa się w cieniu pólek za nimi i miedzy nie widziałeś, było zbyt ciemno...
-
Wystawiając dłoń przed siebie, dziewczyna próbowała cokolwiek wyczuć. Wzrok średnio był teraz przydatny.
-
Poza pułkami, słoikami na regałach, narzędziami innymi szpargałami niczego nie mogłaś wyczuć... Cień i mrok skrzętnie chowały niechcianego gościa.
-
Dość tego. Dziewczyna ruszyła znów na górę i chwyciła za jedną z świec w domostwie. Szybko rozpaliła ją, a potem wróciła do piwniczki z nowym źródłem światła.
-
ÂŚwieca była niewielkim źródłem światła, lecz dostatecznym by rozjaśniać ciemność miejscami. W pewnym momencie zobaczyłaś nienaturalny kształt za pułkami, który rozświetlony światłem wyskoczył z półek i zaczął biec ku wyjściu. Nieopatrznie zgubił to co zamierzał ukraść, zobaczyłaś, ze były to Akta Czarnego Klifu.
1x Gremlin (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Gremlin) 2 metry od ciebie, do wyjścia dzielą go 4 metry schodów kierujących na górę.
-
Anette znów sięgnęła po runę. Gdy gremlin był już widoczny, mogła zostawić świecę. Wymierzyła dłonie w jego kierunku, po czym dodała słowo klucz. -Anoshu! Z dłoni dziewczyny pomknął podmuch lodowatego powietrza. Zmierzał wprost ku złodziejskiemu gremlinowi.
-
Gremlin nie zdążył uciec przed podmuchem i jego ciało pokrył lód. otoczenie także więc zaczęło być bardzo ślisko. W wyniku oddziaływania zaklęcia Gremlin zmarł w bryle.
-
Teraz dziewczyna musiała stąpać ostrożniej. Sięgnęła po akta Czarnego Klifu i schowała je w połach swojej szaty. Powolnym krokiem opuściła piwniczkę i wynurzyła się na powierzchnię swego domostwa. Anette zamknęła klapę do zejścia. Rozglądała się bacznie po domu, gdyż nie wiadomo kto mógł interesować się sytuacją, gdy ona była na dole.
-
Poza porozrzucanymi przedmiotami, przewracanymi meblami nikogo ani niczego w pomieszczeniach nie było. natomiast Gremlin, gdy bryła się rozpuści zacznie powoli gnić dzień po dniu... tydzień po tygodniu... i robaczki pełzać po całej piwnicy. odór zgnilizny będzie ci towarzyszył długo...
-
Po rozejrzeniu się w swoim domku dziewczyna uznała, że warto wyciągnąć tego goblina. W końcu mógł zacząć się z czasem rozkładać, a jej delikatne nozdrza nie przywykły do takich zapachów nawet w tym miejscu.
-
i tak kontemplując i uznając dalej stała w miejscu.
-
Anette zeszła na dół i zabrała stamtąd zwłoki. Porzuciła je gdzieś w sąsiedztwie.
-
Sąsiadów akurat nie było, zapewne chlali w karczmie od rana, bądź próbowali okraść kogoś nieostrożnego. W każdym bądź razie nikt nie zauważył kobiety niosącej lodową figurę Gremlina i rzucającą ją z niemałym wysiłkiem do ogródka sąsiadów...
-
Po "posprzątaniu" całego bałaganu dziewczyna odszukała karteczkę od Traumaty. Spojrzała na nią zapamiętując hasło i podłożyła pod ogień świecy, którą wcześniej zapaliła. Anette rozmyślała gdzie się udać z tą całą sprawą.
-
Rozmyślając tak wypadły ci z czaty Akta czarnego klifu "ACK". Otworzyły się na raporcie w którym Salazar opisywał sposób dotarcia do lokacji Czarny klif, oraz opis poznanej części kompleksu. spod raportu wysunęły się dwie mapy, jedną był zaznaczony punkt lokacji gdzie jest, na drugim zaś szczątkowy schemat kompleksu wbudowanego w klifie.
-
Adepta kruków przyjrzała się aktom sprawy i postanowiła ruszyć. Zebrała wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, a dalej wyruszyła trasą, którą pokazywała mapa. Dobrze, że przynajmniej nie będzie musiała szukać wszystkiego na oślep.
-
Czekają ciebie 4 dni pieszej wędrówki...
-
Byłoby by tak zapewne, gdyby Anette nie wstąpiła do siedziby Kruków i stamtąd nie zabrała konia do podróży.
-
Dzięki temu zabiegowi podróż miała trwać 12 godzin.
//Czary mary i przyspieszamy akcję bo i tak dużo czasu zmarnowałeś, że jesteśmy do tyłu z datą o tydzień...
Podróż mijała powoli a noc która ciebie naszła nie była zbytnią przyjemnością. w okolicach godziny 3ciej w nocy dotarłeś nad klify. Panował pełen mrok i nie mogłeś dostrzec dokładnego miejsca, gdzie się znajduje wejście do tej lokalizacji. nikt ciebie nie obserwował, wiatr oraz chłód bijący od oceanu były niezbyt przyjemne o tejże porze.
-
W takich chwilach Anette żałowała, że nie posiadała wzroku wampira. No i ten chłód...Dziewczyna owinęła się szczelniej bawełnianą szatą. Nie mogła zbytnio sprawdzić znów mapy w takich warunkach, ale starała się wychwycić gdzieś możliwe wejście. Rozglądała się na tyle na ile pozwalał jej nocny strażnik zwany księżycem.
-
Więc nie widziała kompletnie nic, gdyż chmury przysłaniały cały nieboskłon. Ciemno jak w przysłowiowych czterech literach.
-
Dziewczyna nie chciała tego zbytnio robić ale nie miała wyboru. Wyciągnęła pochodnię i zapaliła ją. Po tym krótkim momencie okolica się bardziej się rozjaśniła. Zaś sama Anette mogła spróbować znaleźć jakiekolwiek wejście.
-
sam teren zielonych równin traw nie był zbyt imponujący, może zmagający wiatr oraz fale rozbijające się o klify były urokliwym miejscem. Uchodząc na skraj urwiska, gdzie stykały się dwa żywioły wody w postaci fal uderzających o ziemię w formę masywnego rozciągającego się klifu. Jak to bywało klif miał na sobie nieregularną krawędź łamaną i przerywaną, zaś wśród jednej w zapadni ujrzałeś miejsce, które było nierozświetlone blaskiem twej pochodni, mimo, że widzisz to miejsce. Podszedłeś bliżej gdy blask pochodni dotarł wreszcie tam, w miejsce, swoiste wgłębienie wśród klifów idealnie osłaniane przez okalające wypusty. W tym wgłębieniu, swoistym zejściu jak do groty ujrzałeś czarne wrota a widać było na nich jedną i jedyną zasuwę która pełniła formę wizjera rozsuwana wyłącznie od wewnątrz. Nie posiadały klamek, zamków ani niczego.
-
Dziewczyna zbliżyła się do dziwnych wrót. Zapukała do nich i trzymając pochodnię rozglądała się czy ktoś jeszcze może jest w okolicy,
-
W okolicy nikogo nie było. zasuwa rozsunęła się a w niej zobaczyłeś łuskowaty skrawek twarzy i piękne zielone oczy. usłyszałeś piskliwy głosik.
- Ko ty?! Hasło!
-
-Wiemy. - odpowiedziała dziewczyna. -Jestem Anette. - dodała.
-
usłyszałaś szczęknięcie zamka, przesunięcie solidnego rygla po prowadnicy i roztwarcie ciężkich grubych wrót. Twoim oczom ukazały się 4 Trabliny siłujące się z otwarciem wrót, przed tobą odsłoniło się rozświetlone blaskiem wielu pochodni wejście. Nie były agresywne dla ciebie pozwoliły przejść. jeden z nich się odezwał.
- Idź stale na wprost, będzie sala balowa, stamtąd wejdziesz na scenę i tam jest wejście na zaplecze. Posiedzenie już się dawno zaczęło.
-
-Dzięki. - odparła dziewczyna. W dziwnych stworach rozpoznała krewnych Traumaty. Przypominały nieco gremliny, z którymi miała do czynienia choćby ostatnio. Była tu pierwszy raz, więc skrupulatnie zanotowała w pamięci trasę. Idąc przez te wszystkie wspomniane pokoje, rozglądała się ciekawie na boki.
-
Podobieństwo do gremlinów było raczej skąpe i odległe, ale może ten błysk w oku rzeczywiście był podobny.
Z Akt czarnego klifu wypadła ci pewna kartka. dostaniesz na facebooku.
tunel prędko rozwidlał się na lewo i prawo zaś z lewej strony dochodził ciebie gwar ludzi. Drugi tunel był spowity ciemnością. brak światła, pochodni nic. kompletna ciemność.
-
Anette nie posiadała niezwykłych umiejętności i już przy zadaniu sprawdzającym musiała nieźle kombinować. Tutaj sytuacja byłaby gorsza, to też ruszyła rozjaśnionym tunele w kierunku ludzkich głosów.
-
Weszłaś do wielkiej sali, gdzie przy 4 równolegle ustawionych stołach, prostopadle do sceny przed sceną dokładnie na przeciwko wejścia, siedziało mnóstwo ludzi, trablinów oraz gremlinów. Bawili sie, rozmawiali, chlali trunki i inne takie pierdoły. gdy weszłaś nastała chwila ciszy. gdy ciebie obejrzeli już sobie, to wrócili do własnej zabawy. Przy scenie zauważyłaś drzwi, tuż obok barku, z którego wydawano napitki.
-
Kruczyca nie dziwiła się że zwrócono na nią uwagę. W końcu towarzystwo było specyficzne. Mimo to Anette przemknęła między stołami w kierunku sceny. Minęła barek, po czym skorzystała z drzwi będących obok.
-
Drzwi prowadziły do małego korytarza skręcającego w lewą stronę. Cały korytarzyk był zadbany w przeciwieństwie do reszty kompleksu. Pięknie ułożone klepki i panele drewniane wyglądały iście imponująco i ciepło w przeciwieństwie do łupanych skał.
Na końcu korytarzyka były kolejne drzwi wysadzane złotem i klejnotami.
-
Wciąż pewnym krokiem dziewczyna ruszyła przed siebie. Nie rozumiała jednak czemu ktoś aż tak udekorował drzwi. Jednak zwykłe bandyckie szajki musiały mieć jakiś kompleks mniejszości. Du Monteau otworzyła drzwi, po czym weszła do środka.
-
Za drzwiami była wykonana ze szczerego złota sala, w której stały 4 drewniane stoły ułożone w kwadrat. przy każdym ze stołów siedziała jedna osoba oraz jeden zajmował Traumata Malahar siedząc na podwyższonym tronie wykonanym po części ze złota i srebra.
(https://imagizer.imageshack.us/v2/232x480q90/836/2lop.jpg)(https://imagizer.imageshack.us/v2/217x480q90/812/6bko.jpg)(https://imagizer.imageshack.us/v2/274x480q90/196/pyi3.jpg)
(https://imagizer.imageshack.us/v2/895x486q90/39/xtm1.jpg)
zauważyłaś przy stołach gdzie siedzieli ludzie były po 1 wolnym miejscu. Traumata spojrzał na ciebie i zapytał.
- Może usiądziesz? Mamy do pogadania.
-
Anette zajęło jedno z miejsc.
-Porozmawiajmy więc.
-
- Ten pan. - Wskazał na faceta w kapeluszu. - To jest ojciec uwolnionej przez ciebie panny Astrid Hofferson. Sir Eduard Hofferson. Wysłannik naszych wspólnych znajomych. - Powiedział Malahar, zaś Eduard delikatnie ruszył kącikiem ust próbując się uśmiechnąć.
Ta pani - wskazał na kobietę o uroczych kształtach z okularkami - to jest panna Zira Mufasa.
- Zaś ten pan, to Russel. - powiedział wskazując na trzeciego, odzianego w delikatną zieleń.
- Może opowiesz nam coś o sobie i wyjaśnisz nam wszystkim czemu ciebie tu wezwałem? Może wiesz?
-
-Jestem Anette du Monteau. Zjawiła się niedawno na wyspie i szukając zarobku trafiło się jedno zlecenie. Otóż było nim właśnie uwolnienie Astrid. Domyślam się, że to z jej powodu zostałam tutaj przyjęta.
-
Sir Eduard Wstał i rąbnął pięścią w stół.
- Miała zostać u Georga, zostać przesłuchana i przekazać odpowiednie informacja. Straż miała ją wypuścić po przekazaniu jej do więzienia. Cały plan nam spie*doliłaś!
Powiedział Eduard, a Malahar spojrzał na niego. zauważyłaś, jak diametralnie zmienił swoje postępowanie jak gdyby będąc pod wpływem manipulacji. Eduardowi zmienił się wzrok z szaleńczego rozjuszonego psychopaty, na zdezorientowanego spokojnego człeczyny i usiadł w otępieniu.
Russel się odezwał.
- Wybacz mu, bardzo kochał swoją córkę szczególnie w chłodne noce. Nie wiem czy ci wiadomo, lecz panna Hofferson została zabita. Z tego co się dowiedziałem od moich znajomych, to właśnie przeprowadzana jest sekcja zwłok. Masz talent do włamywania się na posterunek Georga Hertlinga i z pewnością zabrałaś coś więcej niż tylko naszą koleżankę, która siedziała właśnie tam. - powiedział wskazując zajęte przez ciebie miejsce.
-
-Wykonywałam tylko zadanie. Nikt mi o was ani o waszym planie nie mówił. - odpowiedziała Eduardowi. -Nie wiedziałam tego. Gdy ją uwolniłam to nie miałam z nią więcej kontaktu. Jeśli chodzi o samą akcję to niewiele tam było. Zresztą miałam też mało czasu, a Georg nie wydawał się zbyt przyjazny. Duża część rzeczy była zamknięta, a ja nie mogłam tam zostać na herbatkę.
-
- A jednak, gdy tam byłaś, tej samej nocy zniknęły stamtąd nasze akta. czyżby przypadek? Nie powiedziała bym. - Odezwała się trzecia osoba, dziewczę imieniem Zira.
- No niestety nie ufasz nam. To zrozumiałe, lecz niezdrowe. Zaprosiliśmy ciebie tutaj, by ci powiedzieć, że jesteś tutaj mile widziana, nie będziesz agresywnie podejmowana, póki będziesz działać nie przeciw nam. Jednakże wiem, że Salazar Trevant już coś o tobie wie, Wiem także, że służby specjalne też już coś węszą. Chcę abyś pamiętała, że my widzimy wszystko... jesteśmy jak ten cień, który nie opuszcza nikogo i nigdy. Mam nadzieję, ze mnie rozumiesz?
-
-Owszem był taki jeden u mnie. Niezbyt przyjemny i w sumie nie wiem jakim sposobem trafili do mnie z Atusel. Ale co poradzić. Jeśli was to uspokoi mogę dać akta. Nie są mi zbytnio potrzebne. Poza tym że bym pewnie zabłądziła tutaj bez tego...
-
- Nie są nam potrzebne, my wiemy co o nas wiedzą. Póki co nie wiedzą nic. Chcieliśmy byś nas poznała i wiedziała, gdzie możesz uzyskać pomoc, gdy ktoś ciebie nęka, pani du Monteau, krewna bądź powinowata po minionym przywódcy krwawych kruków. Mamy podobne interesy, możemy zawrzeć bardzo korzystną współpracę.- Powiedziała Zira uśmiechając się.
-
-Jeśli są tu obustronne korzyści to czemu nie. Czy obecnie potrzebujecie czegoś konkretnego, czy może tylko to była lekcja pokazowa?
-
- Obecnie potrzebujemy głowy Salazara Trevant. Najlepiej bez reszty ciała. - Powiedział Malahar. - Poza tym to chyba nic, w razie potrzeby wiesz gdzie nas znaleźć, a ja wiem gdzie znaleźć ciebie.
-
-Póki co to chyba nieosiągalny cel dla mnie. - odparła szczerze. -W takim razie będę się zbierać. Miło było poznać. Rozumiem że jesteśmy w kontakcie. Anette wstała od stołu i ruszyła tą samą drogą co tu przybyła.
-
- Moi słudzy będą cie odwiedzać i obserwować panno Anette. - Powiedział Malahar na pożegnanie.
Szłaś i szłaś ale gdzie doszłaś...
//Sam uznaj gdzie się cofniesz. Sama droga do wyjścia, bezpośrednia jest bez przeciwności... poza zamkniętymi wrotami na zewnątrz pilnowanymi przez Trabliny oczywiście.
-
Anette spojrzała jeszcze raz w kierunku ciemnego tunelu. Ciekawiło ją co też mam może być. Jednak nie dała się ponieść niezdrowej fascynacji i ruszyła prosto do drzwi gdzie były trabliny.
-
- A pani już nas opuszcza? jaka szkoda... - Powiedział trablin odryglowując drzwi i wraz z dwójką pozostałych zaczął szarpać się z nimi by je otworzyć. pozwolili ci przejść, by się stąd wydostać.
-
Anette nie zwróciła zbytnio uwagi na słowa trablina. Opuściła kwaterę Czarnego Klifu i odnalazła swojego konia. Gdy to zrobiła, mogła już ruszyć w drogę powrotną.
-
Podróż nocą była by iście ciekawa, gdyby nie trójka bandytów czekająca na ciebie tuż na szlaku.
- Hej ślicznotko, może zatańczymy? - Powiedział wyjmując miecz, a wraz za nim dwójka pozostałych bandytów uczyniła to samo odkładając pochodnie.
3x Bandyta (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta) z wyciągniętymi mieczykami, w odległości 15 metrów.
-
Anette nie mogła za wiele zrobić. Sięgnęła więc po swoją katanę na plecach. Do tego czasu to była broń, którą najlepiej potrafiła się posługiwać. Chwyciła oburącz rękojeść akurat gdy zjawił się w pobliżu pierwszy z bandytów. Bandyta zaatakował, a dziewczyna prostym ruchem sparowała cios. Po tym bloku przeszła płynnym ruchem do ataku i wyprowadziła cięcie na poziomie brzucha przeciwnika. Giętka i świetnie wyważona klinga rozcięła wierzchnią warstwę pancerza jak i samą skórę. Pojawiła się paskudnie krwawiąca rana. Dziewczyna nie zatrzymała się. Zaatakował ponownie mierząc w okolicę barku. Również tutaj katana nie napotkała problemów z skórzaną osłoną. Nowa śmiertelna rana buchnęła krwią. Natomiast Anette szybko przeturlała się w tył unikając uderzenia drugiego z napastników. Bandzior nie zamierzał się poddać i wraz z drugim kolegą pędził w kierunku dziewczyny. Du Monteau puścił na chwilę katanę, a potem szybkim ruchem sięgnęła do piersi, skąd ściągnęła runę wody. -Anash! - krzyknęła wypowiadając słowo klucz i aktywując moc kamienia. Lodowych podmuch wydobył się z jej ręki. Nieszczęśnik został potraktowany naprawdę lodowatym wichrem, który w mgnieniu oka zmroził go do szpiku kości. Agentka nie święciła jeszcze sukcesów, więc szybko podniosła swoją broń. Ostatnio z przeciwników uniknął podmuchu, Wziął potężny zamach żeby skończyć z biedną Anette. Ta jednak w porę zablokowała cięcie pomagając sobie drugą dłonią opartą na nieostrej krawędzi katany. Bandyta cofnął się parę kroków po zablokowanym ataku, lecz dziewczyna porzuciła postawę obroną. Wyskoczyła w jego kierunku niczym strzała, dobywając jednocześnie sztyletu przy pasie. Dopadła go i wbiła krótkie ostrze aż po koniec w wnętrzności przeciwnika. Jedną dłonią trzymając mężczyznę za szyję, a drugą na rękojeści sztyletu, spojrzała w jego oczy z których uchodziło życie. Był w stanie jeszcze poczuć ciepło jej oddechu.
-Wybacz, ale lubię zabawy na ostro. - po tych słowa uśmiechnęła się. Potem odsunęła dłoń i wyciągnęła broń pozwalając ciału upaść. Anette rozejrzała się po pobojowisku. Wróciła po swoją katanę od razu umiejscawiając ją z powrotem na plecach.
-
Tuż pod twoimi nogami znalazła się wiewiórka. zaczęła machać na ciebie łapką i rzuciła kamieniem w twój but. po czym wkurzona odebraniem jej celów odeszła.
//Taki żarcik...
Po pokonaniu przeciwników... cieszyłaś się z tego, że ich pokonałaś to na pewno. Wiatr był nieustępliwy i targał twe włosy na wszystkie strony, chłodne powietrze od morza także nie były zbyt przyjemne, z kolei podróż w pełnym mroku mogła by być nie ciekawa... ale zaraz zaraz, przecież bandyci mieli pochodnie, które zostawili w miejscu z którego rozpoczęli atak na Anette.
-
Anette nie znosiła, gdy wiatr tak obchodził się z jej włosami. Nie mniej przeszukała ciała bandytów i odebrała też pochodnie. Zapasowe przytroczyła do siodła, natomiast jedną z nich rozpaliła. Z takim oświetleniem mogła ruszać w drogę powrotną, co też zrobiła.
-
Przy ciałach bandytów znalazłeś po 10 grzywien.
Cała droga powrotna, poza tymi bandytami minęła bez większych przeciwności, może poza dalszym rozwiewaniem ci włosów na wszystkie możliwe strony.
Wyprawa zakończona!
Podsumowanie:
Anette została nawiedzona przez Traumatę malahar, który zostawił jej liścik z zaproszeniem do czarnego klifu, gdzie podał wszelkie potrzebne informacje. Anette przyglądając się kartce na zewnątrz i zaniepokojona ruchami w krzakach pozwoliła dostać się szkodnikowi w postaci Gremlina do swojego domu, który zamierzał wykraść jej akta czarnego klifu. Anette dorwała stwora w piwnicy. Następnie wyruszyła w podróż w kierunku wyznaczonym na mapie, dokładnie prosto na czarny klif. Dotarła bez żadnych niespodzianek, gdzie została wpuszczona i zaproszona na spotkanie "wielkiej czwórki". Po krótkiej rozmowie wyszła, gdzie ją miło pożegnano. Na odejście, gdy miała wyruszyć, napadła ją trójka bandytów. Du Monteau pokonała ich ni wyruszyła w podróz powrotną bez kolejnych komplikacji. Koniec ~The End~.
Nagrody:
Blaze - Anette Navarre:
- 30 grzywien z pokonanych bandytów
Talenty:
Blaze - Anette du Moneau
Aktywność: 1 brązowy talent
Opisy: 1 złoty talent (Bonus rasowy: +1 złoty talent)
Walka: 1 srebrny talent + 1 brązowy talent
Bonus pieniężny: 200 grzywien
-
Blaze zamienia 1 złoty talent na 2 srebrne.