Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Zakończone wyprawy => Wątek zaczęty przez: Hagmar w 03 Marzec 2017, 15:39:21
-
Nazwa wyprawy: Do Mor Andor
Prowadzący wyprawę: Hagmar/Dragosani
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Bycie mną
Uczestnicy wyprawy: Hagmar
Atunus nie nastraja do podróży, tym bardziej dalekich. Co więc skłoniło Hagmara do opuszczenia Podgrodzia i wybrania do niesławnej Mor Andor? Na pewno nie brak pieniędzy, Hagmar żył z myślistwa i zbierania podstawowych ziół. Pomyśleć że chciał zostać magiem, niestety... gdy przybył na Valfden magowie byli w niełasce. Wstąpił do Konkordatu, ale ze względu na różnice zdań w kwestii polowań, odszedł. Chciał nawet dołączyć do Kruków, ale w pore sie opamiętał. Teraz, rządny wiedzy o sytuacji w kolonii, kroczył główny traktem ku barierze.
[member=312]Dragosani[/member]
-
Krasnolud zmierzał w stronę bariery zamykającej obszar koloni karnej. Otaczał go las. Nie jakiś wielki i majestatyczny. Ot, zwykły las. Taki nawet trochę nudny. Tu drzewo, tam drzewo a między nimi jakiś krzak. Gdzieś tam w górze dzięcioł w swym ptasim szale uderzał dziobem korę drzewa, wywołując wybuch paniki w rozwiniętej cywilizacji robaków żyjących pod korą. Na innym drzewie kicała wiewiórka. Rudy gryzoń przysiadł na gałęzi, złowieszczo wpatrując się w Hagmara, knując zapewne wiewiórczy mord. Czyste zło błyskało jej w czarnych paciorkach oczu. No las jak las!
Nagle krasnolud usłyszał za sobą kroi. Kroi szybkie. Ktoś za nim biegł. No i dobiegł. To był jakiś młodzik, raczej nie stanowił zagrożenia. Przybysz oparł się rękami o kolana. Zaczął dyszeć, próbując złapać oddech. Podniósł palec, coby pokazać Hagmarowi, żeby poczekał. Biedak zmęczył się strasznie.
-
//Człowiek ;)
Człowiek zatrzymał się, obrócił. Spojrzał na dyszącego młodzika, dał mu chwilę na złapanie oddechu po czym spytał.
- Coś się stało?
-
//Wsioryba.
Człeczyna się zasapał. Ledwie łapał oddech.
- Idziesz... - zaczął, ale musiał przerwać. Oparł się o drzewo. Naprawdę było mu ciężko. - Idziesz może... - znów przerwał. - Idziesz może do... - i znów. No co zrobisz? - Idziesz może do Mor Andor, panie? - jakoś udało mu się w końcu wydusić słowa.
-
- Idę, nigdzie indziej ta droga nie prowwadzi. A czemu pytasz?
-
- Mam list do pewnej osoby, która tam przebywa - powiedział, odzyskując już oddech. - A sam nie chcę tam wchodzić. Więc... dostarczyłbyś ów list, panie? - zapytał.
-
- Do kogo, gdzie i za ile? Bo za darmo to nic nie ma. Zapytał, był zainteresowany. W końcu i tak tam szedł.
-
- No do Mor Andor - odparł mężczyzna, tonem jak gdyby zdziwiony był, że musi tłumaczyć. - Nie wiem gdzie tam dokładnie jest... A nazywa się on... ee... cholera, no dasz pan wiarę? Zapomniałem! Ale spokojnie, mam portret. - No i wyciągnął kawałek papieru z portretem jakiejś osoby.
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/6/67/List.png)
- To on. Z tego co wiem to na biedę nie narzeka, więc pewnie coś tam skapnie za dostarczenie listu. Można rzec, że oddaję tę nagrodę tobie, panie. Mnie tam to już nie obchodzi! - Wyciągnął jeszcze list. Był w zapieczętowanej kopercie. Sama pieczęć była pusta, ot zwykle zabezpieczenie przed wścibstwem innych.
-
- No dobra. Odparł biorąc list oraz portret, zapowiadała się ciekawa podróż. - A od kogo ten list? Czy też pan żeś zapomniał.
-
- Pfff... - typ wzruszył ramionami. - Bo ja wiem. Mnie też przekazał to ktoś inny, komu przekazał to jeszcze jakiś inny typ. Cholera wie kto jest nadawcą. No ale teraz to nie mój problem! - wyjaśnił. Skłonił się lekko. - No to dzięki ci panie za pomoc i szerokiej drogi! Udanych poszukiwań! - I oddalił się, wyraźnie zadowolony z obrotu spraw.
-
Podejrzane... Pomyślał Hagmar, włożył list i portret do kieszeni po czym ruszył dalej ku Mor Andor. By w końcu przekroczyć barierę.
// [member=26861]Emerick[/member] zamknij, dalej będziem pisać w Mor Andor