Przybyłem by dowiedzieć się jakie będzie moje pierwsze zadanie, mam nadzieję że będziesz mógł mi w tym pomóc...
Na poligon zapraszam więc.
Zapraszam.
Zapraszam.
Zapraszam
Zapraszam
Zapraszam
Zapraszam.
- Witam! Przybyłam wykonać swoje pierwsze zadanie...- Zapraszam.
Frideric spojrzał na pyszałka w zbroi z pewną niechęcią, ale doświadczenie mu mówiło, że prowokowanie ludzi w pełnym pancerzu i mieczem przy boku zazwyczaj nie kończy się dobrze, także ugryzłwszy się uprzednio w język chłopak powiedział:- Zapraszam...
-Tak. mam trochę doświadczenia, zwłaszcza z mieczem - nie udało mu powstrzymać wyraźnego akcentu na słowo "trochę".
- Chciałbym przejść szkolenie
-Chciałem się zgłosić na szkolenie.- Zapraszam
-Chcę mieć już z głowy to szkolenie.- Zapraszam.
-Chciałbym zapisać się na szkolenie- Zapraszam.
-Hej duży, słyszałem że można tu zapisać się na jakieś szkolenie.- Zapraszam.
Chce odbyć szkolenie...- Zapraszam.
-Ja na szkolenie. Dobrze trafiłem?-- Zapraszam.
-Słyszałem, że można tu przejść szkolenie bojowe. To prawda?- Tak, to prawda. Zapraszam.
Kerthan spojrzał na plac i otaczających go ludzi. Cóż za kolorowe towarzystwo! - pomyślał spoglądając na kilku obszarpańców którzy patrzyli się zlęknionym wzrokiem na rosłego mężczyznę w lśniącej zbroi. W tej chwili uświadomił sobie że sam wygląda nie lepiej. Niestety...- Zapraszam
-Witaj Panie! Zwiesz się Respev, dobrze myślę? Potrzebne mi szkolenie bojowe!
- Witaj Respevie! Przybywam, aby przejść szkolenie.- Zapraszam
U Respeva, po blisko siedmioletniej przerwie, pojawił się Zeleris. Teraz, w przeciwieństwie do ostatniego razu, jako czarny dracon. Tak właściwie to olałby to zadanie szkoleniowe, ale słyszał, że jego przejście wymagane jest, aby wstąpić do Mrocznego Paktu. Przez to, ze stracił dawne umiejętności, mogło to dotyczyć także jego, a nie chciał latać latać w tę i nazad. Cóż, takie zasady. Poza tym, z tego co pamiętał, za zabicie tego wilka coś tam można było zarobić. A potrzebował złota.
- Respu, witaj - rzekł do trenera. - Chyba przyda mi się przejście zadania szkoleniowego...
Veirek spojrzał na respeva po tym jak usłyszał ze każdy otrzymuje tu szkolenie , chwilę pomyślał i powiedział- Zapraszam.
- Polowanie czas zacząć ,
Chciałbym odbyć zadanie szkoleniowe.- Zapraszam.
Plac w Atusel nie był zbyt imponujący. Trudno było jednak spodziewać się monumentów architektury w mieście wykształconym z wioski rybackiej. Eric nie przyszedł tu jednak po to, by studiować sztukę czy podziwiać wzniesione ludzkimi rękoma budowle, przybył tu w celu o wiele bardziej rzeczowym; by wykonać zadanie. Różne słuchy chodziły o Respevie, niektóre tak ze sobą sprzeczne, że tylko głupiec mógłby dać im wiarę, Eric zaś głupcem nie był.-Zapraszam
- Witaj, sir Respevie. Jestem Eric Jormungand. Chciałbym wykonać to zlecenie, o którym mówisz - powiedział, próbując rozszyfrować Respeva przyglądając się jego oczom.
Co za czasy... pomyślał Canis przechadzając się po miasteczku, niegdyś mała wioska rybacka , gdzie można się było dziwić ze ktoś to nazwał wioską, dzisiaj... no proszę, tętniące życiem miejsce... Niemniej jednak miejsce nie nowe... jedynie rozbudowane... Zadumany Canis jednak przyszedł tu w konkretnym celu... odnaleźć tego którego musiał spotkać na swojej nowej drodze...- Zapraszam.
- Witaj Respev. Jestem Canis Eisenheim. O ile mnie pamięć nie myli... przybyłem przejść zadanie szkoleniowe, mam nadzieję, że znajdziesz dla mnie chwilę.
-O, już nie taki młodzik....-odpowiedział rycerzowi i pokręcił głową. Taki hełm na pewno poważnie uszczupla jego pole widzenia! -Przyszedłem na trening. Nie najgorzej radzę sobie z krótkimi ostrzami...-- Zapraszam.
-Chciałbym wykonać to zadanie szkoleniowe.- Zapraszam.
Chciałbym wykonać zadanie szkoleniowe .- Zapraszam.
- Witam chciałbym odbyć szkolenie bojowe.- Zapraszam.
Dobry! Chciałam przejść szkolenie.- Zapraszam.
- Ja się zgłaszam - powiedział młody mężczyzna, wychodząc z tłumu. Z chęcią podejmę się tego zadania.
- Jestem gotowa odbyć szkolenie
- Ja na szkolenie.
Przed Respevem stanął jakiś mężczyzna. Powiedział:
- Witaj. Jestem Ablazir, a Ty podobno masz dla mnie jakieś zadanie.
- Poproszę szkoleniówkę.
Witaj nauczycielu jestem gotowy do szkolenia.- Zapraszam.
- Chciałbym odbyć szkolenie.- Zapraszam.
-No dalej dzieciaki ruszać się! Jak stoisz jeden z drugim!- krzyczał ktoś na całe gardło gdy zbliżałeś się do posterunku straży miejskiej. -Cholera jasna kto was do czorta uczył maszerować! Wyglądacie jak łamagi!- krzyki nasilały się tym bardziej im bliżej się znajdowałeś. Na niewielkim placu stało kilku rekrutów w przyniszczonych skórzanych pancerzach wpatrujących się w postawnego wojownika odzianego w piękny płytowy pancerz, rycerz zapewne był dowódcą. Dostrzegając Cię pokręcił głową z politowaniem i żołnierskim krokiem podszedł do Ciebie.-W takim razie chodźmy, a broń i tak mam swoją.
-Następny młodziak tak?- zapytał krzywiąc się -No pewnie. Przejdźmy do konkretów. Jestem Respev i jestem tu po to aby trzymać pieczę nad podstawowym przeszkoleniem wojskowym każdego nowego obywatela. Przychodząc tu miałeś już zapewne jakąś styczność z orężem a jak nie to za chwilę będziesz ją miał.- rzekł mierząc Cię wzrokiem.
-Słuchaj sprawa jest prosta. Dostaniesz zlecenie, które będziesz miał wykonać w miarę sprawnie powiesz mi tylko jakim rodzajem oręża się posługujesz a ja wymyślę coś czym będziesz mógł się zająć.
-Aha o sprzęt nie musisz się martwić. Na czas szkolenia otrzymasz odpowiedni oręż.
-W takim razie chodźmy, a broń i tak mam swoją.- Zapraszam.
- Witaj, chciałbym przejść podstawowe szkolenie.- Zapraszam
Dziewczyna podeszła do Respeva i powiedziała trochę niepewnym głosem:
- Dzień dobry, chciałabym rozpocząć moje szkolenie.
- Witaj... Chciałbym odbyć swoje szkolenie obywatelskie. - Powiedział i wyszczerzył swe zębiska.
- Witam. - Rzucił krótko Szarlej - Chciałbym odbyć szkolenie, Respevie.- Zapraszam
Kharim, po zakupie broni chciał przejść szkolenie. - Dzień dobry panie Respev chciałem odbyć szkolenie.
Witaj, cel mojej wizyty jest chyba oczywisty, chciałbym wykonać zadanie.- Zapraszam.
Muszę wykonać podstawowe zadanie by wypełnić swoje przeznaczenie.Indywidualnie Mistrzu Respevie.- Zapraszam.
- Witam, pragnę odbyć zadanie szkoleniowe.- Zapraszam.
Witam, chciałabym zaliczyć to szkolenie.- Zapraszam.
- Witam. Przybyłem aby odbyć szkolenie. Nie mam broni, ale to nie problem, prawda?- Nie problem, zapraszam.
- Witaj chciałbym odbyć szkolenie, bo podobno każdy nowy mieszkaniec ma taki obowiązek.- Zapraszam.
- Witam chciałbym odbyć szkolenie mistrzu Respevie- Zapraszam.
Chociaż zakupiłem oręż, nadal potrzebowałem szkolenia. Udałem się do Respeva. Witaj sir. Chciałem odbyć szkolenie.- Zapraszam.
Podszedł pewnym krokiem do wojownika i powiedział:- Zapraszam.
- Witaj, chciałbym ropzocząć szkolenie.
Chciałbym przejść podstawowe szkolenie.- Zapraszam.
No ten to przynajmniej jakoś wygląda. Pomyślało dziewczę i zbliżyło się do dowódcy.- Zapraszam.
- Zgłaszam się na obowiązkowe szkolenie. Powiedziała i zasalutowała wzorowo.
Nazwa wyprawy: zadanie szkoleniowe Talia
Prowadzący wyprawę: Isentor
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: 50% znajomości technik walki dowolną bronią
Uczestnicy wyprawy: Talia
Witajcie panie. - Wolf ukłonił się z lekka - Po misję przyszedłem, sami wiecie. Biedno .. pic za co nie ma, a i takiego flamberga widziałem. - Uśmiechnął się, obrazując dłońmi wygląd broni. - To jak będzie ... - Krzyżując ręce na piersi, pewnie oparł się o mur w oczekiwaniu na odpowiedź.- Zapraszam.
Nazwa wyprawy: zadanie szkoleniowe Gilbert Wolf
Prowadzący wyprawę: Isentor
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: 50% znajomości technik walki dowolną bronią
Uczestnicy wyprawy: Gibert Wolf
Nazwa wyprawy: zadanie szkoleniowe Lucasa
Prowadzący wyprawę: Isentor
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: 50% znajomości technik walki dowolną bronią - spełniono
Uczestnicy wyprawy: Lucas Paladin
Nadszedł ten czas, żeby sprawdzić się w boju. Lucas miał teraz pierwszy raz pokazać na co naprawdę go stać. Potem tylko dołączyć do organizacji rycerskiej i spełniać swoją misję. Udał się do Respeva, aby wykonać swoją pierwszą misję. Wiedział, co to znaczy wykonywać rozkazy. Gotów był się podjąć kolejnego.- Zapraszam.
- Witajcie, sir! - Lucas złożył stosowny ukłon - Jestem gotów, aby rozpocząć moje pierwsze zadanie.
-Witam. Chciałbym się zapisać na podstawowe szkolenie obywatelskie.
- Witaj, chciałbym przejść podstawowe szkolenie.- Zapraszam.
Jako kolejny tutaj przybywszy, chciał bym odbyć moje pierwsze szkolenie.Mam szczerą nadzieję, że dobrze mnie tutaj wyszkolą.- Zapraszam.
Radmar wszedł na plac i zaczął rozglądać się za Respevem. Nie długo go szukał. Znalazł go pouczającego garstke wystraszonych rekrutów. Podszedłem do Respeva i powiedziałem:
-Witam. Chciałbym rozpocząć swoje szkolenie
Poeta nie spodziewał się, że podróż teleportem tak go wyczerpie. Gdy wczorajszego poranka pojawił się 'po drugiej stronie', czuł tylko zmęczenie. Miał mętlik w głowie, było mu słabo. Wskazano mu jakąś kwaterę, gdzie mógł odzyskać nadwątlone siły i wręczono nieco pieniędzy. Szczodrzy ludzie...- Zapraszam Panów.
Dzisiejszego ranka, tuż po przebudzeniu, czuł się dziwnie słaby, jakby nic nie umiał. Trening odbyty w strażnicy naprawdę był mu potrzebny, bardziej, niż chciał się do tego przyznać. Po wszystkim skierowano go dalej, do niejakiego Respeva, który miał mu znaleźć jakieś zajęcie. Jak powszechnie wiadomo, pieniądze na drzewie nie rosną (no chyba, że jesteś zbieraczem liści albo jakichś żołędzi, ale to inna sprawa), więc odnalezienie tego człowieka okazało się sprawą kluczową na dalszą część poranka.
Respev okazał się tak charakterystyczny, że sam odnalazł Funerisa i niemalże wgniótł go w ziemię swoim wzrokiem i tonem głosu.
- Tak, jestem tutaj właśnie po to - odparł, zaczepiony. Funeris nie był niski, lecz i tak musiał patrzeć na swojego rozmówcę z niższej pozycji. - Masz dla mnie jakieś zajęcie? Odbyłem niedawno przeszkolenie z podstaw walki mieczem, podobno to ważna informacja - wspomniał na końcu. Splótł ręce na piersi i czekał na odpowiedź.
Słyszałem że to tu można się zapisać na wyprawę szkoleniową .
Kuhin Acker spokojnym krokiem podszedł do Respeva. Jego nowy miecz połyskiwał w pochwie u pasa.- Zapraszam.
-Witam. Podobno prowadzisz jakieś szkolenia dla żółtodziobów?
Witaj , chciałbym zacząć przygodę lecz muszę siebie sprawdzić.- Zapraszam.
- Witaj, rycerzu! Chciałbym odbyć trening szkoleniowy, podobno jest on obowiązkowy. Kiedy możemy zacząć?- Zapraszam.
Elfka nauczona podstaw i uzbrojona, gotowa była podjąć się swojego pierwszego zadania, a mianowicie - szkolenia bojowego. Znalazła się więc w miejscu, w którym Respev szkolił nowicjuszy i powiedziała:- Zapraszam.
- Witaj, Panie. Przeprowadź ze mną, proszę, szkolenie bojowe.
Podeszłam do Respeva, przyglądając mu się uważnie. Cóż... Widać, że weteran. Mam nadzieję, że to całe zadanie nie będzie zbyt trudne. Zwłaszcza z tym pazurkiem. - Miałam tu na myśli ten nieporadny sztylet, który ledwo co kupiłam.- Zapraszam.
-Witaj Respevie. Podobno mam tutaj przejść jakiś trening szkoleniowy. Chcę mieć to już za sobą. - Powiedziałam nerwowo, przestępując z nogi na nogę.
- Chcę przejść zadanie szkoleniowe. Powiedział młody elf.
Hmm.. czyli to jest ten cały Respev, faktycznie wygląda na doświadczonego wojownika.- Zapraszam.
- Witaj rycerzu podobno mam wykonać zadanie wprowadzające pod twoją komendą. Więc, kiedy zaczynamy ?
Jasnymi oczami widziała wielu, którzy próbują się nauczyć sztuki walki. Wiedziała jak polować, lecz nie wiedziała jak walczyć.- Wróć, kiedy nauczysz się walczyć.
-Chętnie przyjmę zadanie!-postarała się, aby jej głos zabrzmiał dziarsko.
Nazwa wyprawy: zadanie szkoleniowe [nick]
Prowadzący wyprawę: Patricia de Drake
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: 50% znajomości technik walki dowolną bronią
Uczestnicy wyprawy: [twój nick]
-Wróciłam -rzekła pewnie, tym razem z pewnymi umiejętnościami.- Zapraszam.
Faye była oburzona faktem, że odgórnie ustalono dla niej obowiązek wypełnienia jakiegoś zadania nim zostanie prawowitym obywatelem. Jak ktokolwiek śmiał decydować o tym, co ma robić? To było nie do pomyślenia. Sfrustrowana i wzburzona kroczyła pośpiesznie ulicami brudnego portowego miasta. To miejsce ją przerażało. Było zakątkiem degeneratów. Zza rogów wyglądały zbereźne mordy parszywych pijusów i nieprzyzwoicie śmiałych majtków, którzy ledwo zeszli z pokładu. Od strony portu dobiegał paraliżująco ohydny zapach ryb. To miasto było jak zwłoki. ÂŻycie zawdzięczało tylko żerującym na nim licznie muchom i podobnie odpychającym insektom. Silnie zaciśnięte, blade wargi nie zdradzały żadnej emocji poza jedną - pogardą. Nie tylko to wyróżniało Faye idącą brukowanymi ulicami. W jej kroku nie było nawet grama przypadku czy niepewności, całość tak mocno emanowała dostojnością, że można było odnieść wrażenie, iż sama królowa postanowiła zaszczycić niewdzięcznych prostaczków swoją niezapowiedzianą wizytą. Faye nie zwracała uwagi na mijanych przez nią ludzi. Powstrzymywała wstręt, myśląc tylko o tym, jak najszybciej dostać się do niejakiego Respeva. Wkrótce dobiegł ją odgłos instruowanych przez starszego stopniem wojaka żołdaków. Tam musiał znajdować się jej cel. Przeciskając, a raczej prześlizgując się przez tłum, unikając kontaktu z ciałami innych ludzi, jakby bała się jakiejś wyniszczającej choroby zakaźnej, dotarła do doświadczonego żołnierza.- Zapraszam.
- Respev, tak? - powiedziała obojętnym głosem. - Masz dla mnie zadanie - nie było to pytanie, raczej stwierdzenie faktu. Faye zdecydowała, że w interakcji z tą tłuszczą ograniczy się jedynie do najprostszych funkcji komunikacyjnych. Z frustracji drżała lekko na całym ciele.
Przybywszy do Atusel, portowego miasta, Croy zdecydował się ruszyć na spotkanie z Respevem. Jak zrozumiał, miał on dla niego jakieś zadnie. Cóż, pomyślał, może trochę grosza wpadnie do kieszeni. Będzie na piwo.- Zapraszam.
Dotarł na miejsce i zmierzył swoim świdrującym wzrokiem rycerza. No, no. Budzi autorytet.
-Słyszałem, że masz dla mnie jakieś zajęcie.
Był już tak cholernie znudzony, że postanowił wykonać jakieś zadanie dla tego miasta. Szybkim krokiem wszedł na plac, stanął przed Respep... nie.... Resped? Aaa, no tak Respev.... Przyjacielu, nie ma jakiejś robótki w tym mieście, dla wprawionego w boju krasnoluda?.- Zapraszam.
Zacisnął pięść na rękojeści swojego wyrobu broni-podobnego i zacisnął zęby Jak za dawnych lat... Dopiero po chwili zdał sobie sprawę jak żałośnie musiał wyglądać, w końcu nie był już żołnierzem, wyglądał bardziej jak żebrak w tych ciuszkach, z tym czymś w ręku. No, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
-Witam, podobno przeprowadzane są tu jakieś szkolenia. Chciałabym wziąć w nich udział.- Zapraszam.
- Witaj, jestem gotowy na wyprawę szkoleniową.- Zapraszam.
Niziołek nie był pocieszony z powodu obowiązkowej służby wojskowej, ale kto wie, czym jeszcze świat go zaskoczy. Koniec końców, może mu się to przyda? Dlatego dziarskim krokiem ruszył w stronę dowódcy i przystanął przy nim, by wysłuchać jego przemowy.- Zapraszam.
- Zwą mnie Egharod, jaśniepanie. - Powiedział, kłaniając się w pas. - Pomimo wielu talentów, nie wiem czy nadaję się na żołnierza. W końcu strach narażać tą piękną buźkę na niebezpieczeństwo, czyż nie? - Rzekł to z nieprzeciętnym uśmiechem, ale nie spotykając się z podłapaniem żartu, lekko zmarkotniał.
- W przypadku tych cacek, wiem, który koniec kierować w stronę napastnika. Czy to wystarczy? - Spytał, klepiąc lekko rękojeści dwóch sztyletów wiszących u pasa.
-Ja również chcę dostać moje pierwsze Zadanie Respevie- Zapraszam.
Sajid musiał przejść szkolenie bojowe. Jakby wcześniej już nie potrafił sam o siebie zadbać. Maureni to lud, który skazany był na brak pomocy ze strony innych nacji. Samowystarczalny. Sajid również za takiego się uważał. Dlatego na wieść o specjalnym zadaniu zareagował śmiechem. Nie miał jednak wyjścia, takie były odgórne założenia. Odbył więc długą podróż do Atusel, miasta portowego. Mnóstwo wody, smród ryb, niezbyt wysoka temperatura, tzw. warunki niesprzyjające. Nie zrażało to jednak Maurena, który mijając kolejne drewniane domostwa dotarł do posterunku strażników miejskich, gdzie dostrzegł instruktora walki, który nieustannie pokrzykiwał na ludzi trenujących przy manekinach. Założył, że to ten. Respev. Ten, który miał go przeszkolić. Będzie ciekawie, pomyślał. Nie chciał tracić więcej czasu, więc przerwał trening i powiedział:- Zapraszam.
- Respev? Jestem Sajid, przybyłem odbyć obowiązkowe szkolenie.
Piesza podróż do Atusel zajęła trochę czasu, ale jak mus to mus. Przyjmując tytuł obywatela Valfden elf musiał liczyć się z tym, że przynależność do tego państwa to nie tylko prawa, ale również obowiązki. Podstawowe szkolenie obywatelskie było więc czymś, od czego nie sposób było się wywinąć. Zresztą, Saet wcale nie zamierzał unikać pracy. W wyznaczonym terminie stawił się przed lokalnym dowódcą i zgłosił chęć przejścia próby.- Zapraszam.
Wielka, barczysta postać pojawiła się na posterunku i od razu wzbudziła zainteresowanie szkolących się tu osób. Niemal dwa i pół metra chodzącej zwały mięśni nie widzi się co dzień. O dziwo, ork nie wykrzyczał kilku koślawo brzmiących słów, a dość biegle wyłożył, po co przybył.- Zapraszam.
- Podobno przeprowadzacie tu szkolenia. Zgłaszam się zatem. - Warknął, nie tyle ze złości co po prostu takiego sposobu mówienia.
- Tyś Respev? Powiedziano mi, że muszę tutaj odbyć jakieś obowiązkowe szkolenie - powiedział mauren swoje słowa kierując do dojrzałego mężczyzny. Wyglądał na odpowiednią osobę na odpowiednim miejscu, a takich właśnie Nastil lubił. Gardził życiowymi nieudacznikami, a Respev takiego wrażenia na pewno nie sprawiał.- Zapraszam.
Witaj.Chciałbym rozpocząć swoją pierwszą misję.- Zapraszam.
Tu organizuje się wprowadzenie ? Jeśli tak jestem chętny. - Rzucił od progu.- Zapraszam.
-Nie wiem po co to szkolenie, ale skoro muszę. Miejmy to już za sobą.- Zapraszam.
-Miejmy to już za sobą...- Zapraszam.
Witaj! Chciałbym rozpocząć wyprawę szkoleniową.- Zapraszam.
-Witam, chciałbym zgłosić się na szkolenie.- Zapraszam.
- Witaj, chciałbym się podjąć szkolenia.- Zapraszam.
Dzień dobry chciałbym rozpocząć szkolenie- Zapraszam.
Iwerin przyszedł do miejsca które mu wskazano. Rozejrzał się, językiem przejechał po zębach pod górną wargą.- Zapraszam.
- Dobra, tutaj miałem się zgłosić po pierwsze szkolenie? - rzucił w niebyt.
-Przybyłem aby odbyć szkolenie mistrzu-powiedział dzielny Ukah- Zapraszam.
-Słyszałam, że to tutaj trzeba się zgłosić, aby odbyć szkolenie. Jestem gotowa.- Zapraszam.
- Witaj, chcę odbyć szkolenie.- Zapraszam.
- Przybyłem po naukę, mistrzu.- Zapraszam.
Słyszałem że tutaj można odbyć szkolenie, czy nadam się - zapytał Creed
Dzielny krasnolud, wszedł na plac i jak miał w zwyczaju potargał brodę, rozejrzał się, po czym dojrzał rosłego mężczyznę odzianego w zbroję. Witać było po nim że jest to człowiek surowy. Krasnolud pewnie podszedł do niego i powiedział:
- Czy to ty jesteś Respev? - zapytał.
- Zgaduję że tak. - odpowiedział sam sobie.
- Chce odbyć szkolenie bojowe aby pokazać na co mnie stać, kiedy mogę zaczynać? - Powiedział wchodząc w słowo Respevowi.
- Dobry... Ja chciałem przejść podstawowe szkolenie w zakresie walki... - wypalił na początek, kłaniając się lekko.- Zapraszam.
Czas się chyba sprawdzić.
- Ja też bym chcial odbyć szkolenie - powiedział Radowit podchodzac do Respeva.
- Witaj Respev. Chce iść na zadanie.- Zapraszam.
- Chce iść na zadanie.- Zapraszam.
-Możemy zaczynać szkolenie. Posługuje się toporem i tarczą.
Nazwa wyprawy: zadanie szkoleniowe Hizenhawer
Prowadzący wyprawę: Patricia de Drake
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: 50% znajomości technik walki dowolną bronią
Uczestnicy wyprawy: Hizenhawer
- Szkolenie,hmm... szkolenie, na Ellmora, a po cholerę mi to?- zamyślił się nowo przybyły krasnolud, po czym jakby wybudzony ze snu dalej mówił do siebie.
Stisla, przyda ci się, dawno się nie pojedynkowałeś, a bitkę lubita, więc nie fikaj ino staw się u tego co masz i niechaj przypomni ci jak się siekierkami wymachi...wo..wy...wujuje, psia mać, znów się jęzor mi plącze. Muszę chyba ograniczyć picie - chrząknął, splunął, po czym rzekł - no, właściwie to nie muszę, ino skupić się lepiej na tym co trza. Dobra idziem się pobawić i pomachać toporzyną
- Mości rycerzu, to ciebie zwą Respev? Rzucaj no tu toporek. Jam jest chętny przylać nim jakiemuś wypierdusowi, ale i jaki gigantus też może być.
- Daj mi sztylet i możemy zaczynać.
- A słyszałem, że szkolenia tutaj się odbywają, można?
Witam pana, czy mogę odbyć szkolenie?- Zapraszam - powiedział Respev.
-Witaj żołnierzu!- elfka przyłożyła dwa palce do czoła i stanęła na baczność. -W sumie ja też bym mogła się czegoś nauczyć- powiedziała zerkając Respevowi prze ramię na resztę zagubionych rekrutów. -Mam nadzieję, że pójdzie mi trochę lepiej niż tym niezdarom - uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami.
Ucieszony Zark podszedł do Respeva. To była już ostatnia formalność. Potem mógł wyruszyć na poszukiwania siostrzyczki.
-Dzień dobry. Ja na szkolenie...
Lililia troszkę zdążyła już zregenerować swoje siły po nauce władania bronią. Teraz prawdopodobnie przyjdzie pora na wykorzystanie tychże w praktyce. Przerażało ją to, lecz cały czas przypominała sobie, że sama sprowadziła ten los na siebie. Teraz było trzeba mu sprostać.
-Przyszłam odbyć szkolenie. Dobrze trafiłam?
Niziolek przybyl do Atusel aby przejsc szkolenie bojowe, gdy zauważył roslego wojownika podszedl do niego i rzekł
- O WIELKI wojowniku przybylem tutaj aby odbyc szkolenie bojowe, wojak ze mnie zaden ale mysle ze sobie poradze!
- Tylko jest jeden maly szkopół, zanim zaczniemy bede musial odebrac bron od kupca. - usmiechnal sie zadziornie.
- Potrzebuję szkolenia, mięśnie mi się zastały.
- Ja na szkolenie.- Zapraszam więc - odpowiedział Respev.
Aranu przyszedł odbyć szkolenie- Zapraszam więc - odpowiedział Respev.
Mistrzu Raspevie przeszedłem odbyć szkolenie bojowe.
- Yo! Posługuję się bronią sieczną. Mieczem, konkretnie. Co prawda do Mam Talent z tym co teraz potrafię mnie nie przyjmą, ale zadanie na miarę moich możliwości dam radę wykonać.
Po czym wystawił mu pięść do przybicia.
- Ja na szkolenie.
- Chciałbym przejść podstawowe szkolenie bojowe.- Zapraszam więc. - Respev wskazał na arenę.
-Ehh, ten sklepikarz jest dziwny ... Dobra, teraz czas na pierwsze zadanie,-Pomyślał elf.
-Witaj Respevie ! Powiedział wyciągając dłoń w geście powitania.
-Przyszedłem wypełnić szkolenie.
- Dobry, ja na szkolenie.- Zapraszam więc. - Respev wskazał na arenę.
- Witam, przyszedłem na szkolenie...
Podszedłem spokojnie do Respeva. Ciekawe, ile cięć by trza by było zrobić, byś umarł- Taka myśl, przyszła mi do głowy, gdy stanąłem przy nim. Jednak, na razie był mi potrzebny... Na razie..- Zapraszam więc. - Respev wskazał na arenę.
- Ja w sprawię, tego szkolenia- Syknąłem pod nosem- Kogo, co i w jaki sposób mam zabić?
Na plac przybył wysoki jak na swój gatunek Turdnaszan.
- Dzień Dobry! To tutaj mam się zgłosić, by pobawić się z kimś w celu odbycia szkolenia.- Powiedziałem z wyraźną ironią w głosie.
Czując na sobie wzrok Respev, uśmiechnęła się szeroko, wpatrując się w nią swoimi oczkami błyszczącymi w świetle jak gwiazdy. Widać w nich było młodzieńczej determinacji i ciekawości. Podniosła rękę i zaczęła skakać.- Zapraszam więc. - Respev wskazał na arenę.
- Ja chce ! Ja chce ! To na pewno będzie fajna zabawa.
Rina przybyła na plac treningowy mistrza Respeva, ludzie na mieście zdążyli już jej powiedzieć że tutaj będzie mogła poddać swe umiejętności próbie. Podeszła bliżej rycerza i pogładziła go ręką po piersi. Spojrzała na jego mocną szczęke i rzuciła zalotne. - Heeej! rozejrzala się wokół. - Czy to tutaj można przetestować swe umiejętnosci? - zapytała. - Bo ja chętnie, swoją drogą właśnie pobrałam lekcje walki mieczem i chciałabym go przetestować. - wyjęła miecz i pokazała go rycerzowi. - Fajny, nie? Ale ty masz fajniejszy, zazdroszcze. - zrobiła smutną minke.
Thorbjorn powolnym krokiem wszedł na plac. Rozejrzał się dookoła i zauważywszy wojaka, który dość głośno wydawał polecenia innym poszedł w jego stronę.- Zapraszam. - Respev wskazał na arenę.
- Ekhm... - chrząknął znacznie by zwrócić uwagę jegomościa - Witam ! Usłyszałem, że u Ciebie można odbyć szkolenie, co wskazane jest dla każdego nowego obywatela, co ?
Vernon przybył odbyć swoje szkolenie bojowe, odnalazł Raspeva i powiedział - Przyszedłem odbyć swoje szkolenie, gdzie mam się udać?- Zapraszam więc na naszą małą arenę. - Respev wskazał na arenę.
Hallow nie mając co ze sobą począć po ćwiczeniach z Janem, zapragnął wypróbować swoje nabyte umiejętności w praktyce. Dlatego słysząc gdzieś o szkoleniu bojowym w Atusel pobiegł ile w jego wielkich i grubych nogach sił. Trafił na wielkie pole treningowe, a widząc Respev poczuł nagły strach i respekt. Podrapał się po głowie i zadał niepokojące jego malutki móżdżek pytanie:
- Czy to tutaj jest szkolenie?
-Przybyłem na podstawowe szkolenie. Można?
Po kilkugodzinnym treningu z jednym z najlepszych wojowników Efehidionu Janem, Andreos zastał przez niego wysłanu do Atusel by przejść test jego zdolności u niejakiego Respeva. Podróż do tego portowego miasta trwała co najmniej godzinę, lecz dla turdnaszana trwała ona bardzo krótko. A to za sprawą, ze powtarzał w głowie wszystkie podstawowe zasady użytkowania długiego łuku. Będąc już w Atusel zapytał się o drogę tamtejszego mieszkańca, który w kilku prostych zdaniach wytłumaczył jak dojść do Respeva. Idąc we wskazanym kierunku Andreos poczuł, ze zaczyna boleć go brzuch ze zdenerwowania oraz niepewności swoich umiejętności. Nie chciał zawieść, szczególnie że postanowił rozpocząć tu swoje nowe życie. To była jego druga szansa. Kiedy wszedł na plac treningowy odrazu rzuciła mu się w oczy potężna sylwetka Respeva, który wojskowym głosem wydawał rozkazy rekrutom. Podszedł z niepewnością do rycerza i powiedział:
Dzień dobry. Zostałem przysłany przez Jana z Efehidionu, który mówi, że sprawdzi Pan moje umiejętności bojowe
-To tutaj organizują te obowiązkowe szkolenia? Jestem następny w kolejce.- Następny w kolejce, więc zapraszam od razu - odparł Respev.
Osgar spokojnym krokiem podszedł do Respeva. Miał tutaj niby przejść jakieś szkolenie. Zaintrygowało go to, gdyż spodziewał się jakiejś urzędniczej gadaniny, a jego oczom ukazał się widok wojownika. Może więc jednak nie będzie tak nudno jak sądził.
-Dzień dobry! Ja tutaj przyszedłem na szkolenie.
Ork przybył do ludzkiego wojownika w celu przejścia pierwszego zadania szkoleniowego. Jeżeli człowiek odeśle go z kwitkiem, bo ork jest bez broni uda się niezwłocznie ją zakupić u handlarza. Jednak pomyślał sobie, że warto spróbować najpierw porozmawiać z wojownikiem.
- Witaj wojowniku. Chciałbym przejść podstawowe szkolenie.
Powiedział z powagą choć bez broni.
- Co mam zrobić? - zapytał Kilian bawiąc się swoim mieczem.- Jeśli jesteś tutaj z powodu szkolenia, to idź tam - odparł Respev wskazując odpowiednie miejsce na placu.
Młody poszukiwacz przygód wedle wskazówek otrzymanych w Efehidon udał się na wybrzeże do miasta portowego. Choć był tu nowy nie musiał błądzić po ulicach szukając celu wędrówki, albowiem siedzibę straży miejskiej było widać z daleka. Także znalezienie Respeva nie było żadnym wyzwaniem. W takim miejscu tylko dowódca straży mógłby pozwolić sobie na pełną zbroję płytową. Nie zazdroszczę, chodzenie w takim ciężkim żelastwie musi być męczące. Pewnie ubiera to tylko dla budzenia respektu wśród rekrutów. Pomyślał Yarrin.
- Witam - przywitał się miło. - Respev, dowódca straży w Atusel, tak? - zapytał, a może tylko stwierdził, bo zaraz kontynuował dalej. - Przyszedłem na szkolenie - mówiąc to wskazał na swój miecz, jakby chciał dać do zrozumienia, że jest już przygotowany.
Wiele razy gdy włóczyła się bez celu po ulicy do jej uszu doleciało imię Respev. Postanowiła go odwiedzić. Gdy już usłyszała co ma do powiedzenia, dotknęła znacząco rękojeści i powiedziała:- No to sprawdzimy jak sobie poradzisz. Zapraszam. - Respev pokazał dłonią, aby ochotniczka poszła za nim.
- Chciałabym spróbować.
Gdy już Kiki odbył trening bronią oraz wyposażył się odpowiedni oręż, przybył w miejsce, gdzie zapewne trafiali wszyscy nowi obywatele Valfden lub przynajmniej tak mu się zdawało. Z ciężkim sercem odwiedził posterunek straży miejskiej, gdzie słychać był niemiłe dla ucha pobrzękiwanie wszelakich broni.
- Kiki teraz dobry wojownik, przyszedł pokazać co potrafi - powiedział dumnie.
Gestath wszedł do sali szkoleniowej gdzie przebywają wszyscy nowi rekruci mówiąc do Respeva ,jestem zainteresowany twoim pierwszym zadaniem
Jean przechadzał się tędy. Lubił spacery, szczególnie po rejonach, których jeszcze nie poznał. Tak było w tym przypadku. Chciał koniecznie zwiedzić ten kąt i zobaczyć co się tu dzieje, a działo się sporo. Jeden rekrut za drugim, noga w nogę, maszerowali słuchając swego mentora. Mężczyzna przyglądał się im na uboczu, nie chciał przeszkadzać, ale mimo to podszedł do niego belfer i zaczął coś prawić o szkoleniach, broniach i temu podobnych. Jean zrobił wielkie oczy, bo kompletnie nie wiedział czego ten człowiek oczekuje.
- Przepraszam, - Rozejrzał się dookoła. - nie pomylił mnie pan z kimś?
Najwyraźniej nie pomylił.
- A więc tak... Jakby to powiedzieć... Ja nie walczę. Jestem pisarzem, kronikarzem, skrybą, czasem prawnikiem, ale nie żołnierzem. Dzisiaj rano pierwszy raz trzymałem miecz w dłoni i teraz tylko tędy przechodzę. Nie chciałem się nigdzie zapisywać. To nieporozumienie.
Przyznać musiał, że czuł się bardzo zakłopotany. Nie spodziewał się takiej sytuacji i nie wiedział jak ma się w niej zachować. Liczył, że ten człowiek, imieniem Respev, zwyczajnie przeprosi, odwróci się i będzie kontynuował swoje obowiązki. Ostatecznie to może i wyszedłby z tego ciekawy wpis do dziennika, ale niekoniecznie musi to być dzisiejszy wpis.
spoko prowadź walczę mieczem póki co.
Niemalże prosto od kupca Finn udał się w stronę miasta portowego, jak słyszał organizowane było tutaj szkolenie dla nowych obywateli. Nigdy wcześniej nie spotkał się z podobną instytucją, toteż szedł nie będąc do końca pewnym, co go czeka.
- Witaj - Finn uśmiechnął się na powitanie, wydawało się, że uchyliłby kapelusza, gdyby go tylko miał - chciałbym podjąć się szkolenia.
-Niech Rasher nie prędko weźmie Cię do swego królestwa cny wojowniku. Chciałbym odbyć szkolenie
Witaj.- rzekł Marduke.-Słyszałem że prowadzisz wyprawy szkoleniowe. Chcę się takiej podjąć. Znam podstawy techniki walki mieczem, oręż też mam. Możemy zaczynać?
Elf natychmiast po zakupie broni udał się ze stolicy prosto do Atusel, bo słyszał, że tam szkolą każdego nowo przybyłego na kontynent.
- Witaj rycerzu. Chciałbym podjąć się zadania szkoleniowego i sprawdzić swoją przydatność w nadciągających wojnach.
Gillen wcale nie miał zamiaru tutaj przychodzić. Nauka posługiwania się bronią oraz posiadanie takowej to jedna sprawa. Ale wykorzystanie tych umiejętności w praktyce, to całkiem inna bajka. Mężczyzna nie przebywał tutaj byt długo, ale zdążył zasłyszeć kilka plotek o tym miejscu i Respevie. Ponoć będzie musiał z kimś walczyć. Intuicja mu podpowiadała, że wojownik nie da mu możliwości skrzywdzenia się, ale nie pomagało mu to zbyt wiele. Strach był tak silny, że jak podszedł do Respeva to miał problem z wyduszeniem choć jednego zdania.
- Dz... Dzień Ddodobry. Czy... ehmm... Czy tutaj są te szkolenia? No w sensie zadanie szkoleniowe.
Po incydencie na festynie i kupnie broni, postanowiłem sprawdzić jak walczyć nową bronią. Nie jest ona idealna, ale powinna się nadać na pierwsze "wielkie" przygody. Wkroczyłem na plac i poczułem smród potu. W sumie to nawet mi tak bardzo nie przeszkadzał. Zadowolony z siebie że nie musiałem, spędzić tyle czasu na szukanie placu co straganu, podszedłem do wojownika odzianego w piękny płytowy pancerz i rzekłem niskim głosem:
- Witaj, nazywam się Rieux, a ty za pewne jesteś Respev - nie czekając na odpowiedź dodałem - oczywiście przybyłem po zadanie szkoleniowe.
-Ork melduje się do służby!- Ehe. - Respev spojrzał na przybysza. - Dużyś i z toporem. Wypisz, wymaluj ork. Zobaczymy jak walczysz, chodź na szkolenie. -
Ur-Gosh przybył na plac w nadziei na poprawę swojej sytuacji.
Wesoło pogwizdując i z nowym sztylecikiem w garści, Chireadan przybył na wskazane mu wcześniej miejsce.- - Ano możesz. Zapraszam.
- Witam! Podobno mogę tu potrenować.
-Witajcie! Właśnie nauczyłem się walczyć swoim nowym mieczem. Chciałbym teraz przetestować swoje umiejętności nie na kukłach z drewna, ale w prawdziwych warunkach bojowych.
- Witam, chciałbym rozpocząć pierwsze zadanie.- - Zapraszam.
Witaj,podobno u ciebie mam dostać pierwsze zadanie to prawda ?
Królestwo Valfden zdawało się zupełnie inne, niż miejsce, w którym do tej pory żyła Deleine. Przemierzając miasta można było natknąć się na wielu nieludzi, natomiast poza ich granicami nieraz trzeba było uciekać przed niezwykłymi kreaturami, czy olbrzymimi zwierzętami wyglądającymi zupełnie jak baśni.
Deleine czuła się zagubiona, jednakże wiedziała, że skoro już tu jest i nie może wrócić, musi nauczyć się jak tu przetrwać. Skierowała więc swoje kroki w stronę posterunku straży miejskiej.
Być może nie było to miejsce, które w normalnych okolicznościach odwiedziłaby zaraz po swym przybyciu do nowego miasta - ostatecznie całe życie spędziła na złodziejstwie i takich okolic unikała jak ognia - jednak wydawało się najlepszą okazją do poznania praw i zasad panujących w tym królestwie. Na placu posterunku dziewczyna zauważyła postawnego mężczyznę, który, sądząc po jego ekwipunku, musiał być tu dowódcą.
- Witaj, panie - Deleine odpowiedziała na powitanie Respeva, ignorując jego protekcjonalny ton. - Zwą mnie Deleine i tak, miałam już styczność z orężem. Jednakże liczę, że mogłabym się dowiedzieć więcej.
Nie była tego taka pewna widząc przed sobą mężczyznę w pełnym uzbrojeniu i z mieczem przy boku. Pff... Cóż on może wiedzieć o walce sztyletem, polegającej głównie na zwinności walczącego. Jej myśli pozostały jednak tylko myślami i niezbyt wielkie zaufanie do Respeva można było zauważyć jedynie w jej obojętnym wzroku.
- Swój sztylet już mam i co nieco wiem jak się nim posługiwać. Przydałaby się jednak praktyka i dlatego przychodzę do ciebie na szkolenie.
Podróż do Atusel okazała się męcząca, chociaż ciekawa. Wybrał się tam, by przejść jakieś obowiązkowe obywatelskie szkolenie, które miało oficjalnie powitać go w gronie mieszkańców królestwa. Dziwne rytuały, ale nie miał co narzekać. Wiedział, że łatwo się stąd nie wydostanie, nie stać go było na załapanie się na statek płynący na północne rejony kontynentu - z tego, co pamiętał, to nawet takie nie kursowały. Problem niejako rozwiązywał się sam.- Oho, kolejny. Tak, jestem Respev. Dla ciebie, młody, PAN Respev. Zapraszam na szkolenie.
Kupiec, z którym zabrał się na wóz, okazał się wcale poczciwym i rozmownym towarzyszem. Widać zdarzyło mu się już kilkukrotnie zabierać podobnych wędrowców zmierzających do tego wielkiego, portowego miasta w identycznym celu, gdyż umiejętnie kierował swoje opowieści na takie tory, które mogłyby pomóc jakoś pasażerowi. Tłumaczył mu sporo o królestwie jako takim, wskazywał gdzie można uczciwie dorobić, zapraszał do skorzystania z karczm. Sam niektóre zaopatrywał w piwo i solone ryby. Do tego wspominał o cechu rzemieślniczym, królewskiej radzie i lordach elektach. Podróżowali przed kilka dni, mieli więc czas na rozmowę.
Aeger pożegnał się serdecznie, obiecał odwiedzić zajazd jego wuja w drodze powrotnej i ruszył tam, gdzie handlarz go pokierował. Respeva odnalazł bez trudu, stojącego przy jakimś niby placu treningowym niedaleko centrum Starego Miasta.
- Witam. Respev? Polecono mi się zgłosić na jakiegoś rodzaju szkolenie... - powiedział nieco niepewnie, nigdy nie będąc orłem, jeżeli chodzi o nawiązywanie kontaktów, rozmowę z ludźmi i tym podobne.
Sam żeś dzieciak łachmyto! Pomyślał słysząc jego protekcjonalne i wywyższające się teksty do ogółu ćwiczącego. Niemniej jednak nie po to przyszedł by wykłócać się z nadętym bufonem, czy też popisywać przed nim... wiedział, ze jak każdy taki nadęty żołdak będzie uważał jego i jego broń za "niehonorową", ale go to nie obchodziło. wolał czuć się bezpiecznie z daleka i cieszyć się skutecznością bez ryzyka dla własnego ciała.
- Witam pana. Posługuję się kuszą i zamierzam stać się wybitnym myśliwym, jednak prędzej muszę się dobrze zadomowić i znaleźć miejsce dla siebie, swoją własną niszę w tym padole. Chciałbym przejść szkolenie. - mówił bez emocji potokiem lakonicnzych słów, nudnym tętentem by nie wzbudzić żadnych wrażeń tylko znużenie, chciał ujść za kolejnego nic nie znaczącego obywatela...
- Witaj panie, chciałbym przejść to szkolenie.- - Zapraszam.
-No panie.- rzekł Torstein.- Przeprowadźcie mnie przez to szkolenie.
Lekko strachwila Jo podeszła do człowieka wyglądającego na kogoś z wyższej rangi i rzekła :
- Pan Respev o ile się nie mylę, interesuje mnie zadanie początkowe
Cer'sula podeszła do Respeva o którym słyszała już wcześniej i rzekła dygając :
- Pan zapewne jest Respev, taka dama jak ja musi się bronić więc interesuje mnie zadanie szkoleniowe
-Podobno prowadzicie jakieś szkolenia. Chciałem się zapisać.- Zapraszam.
Witam, -'ukloniłem się grzecznie' -Przybyłem tu aby uczestniczyć w zadaniu szkoleniowym.
- Dzień dobry, chciałam dołączyć do wyprawy szkoleniowej - odparła wesoło spoglądając na Respeva.
- Doberek. Przywitał się krasnolud z rycerzem, po czym przystąpił do dalszej rozmowy. - Chciałbym przejść zadanie szkoleniowe.- Zapraszam - odparł Respev, wskazując miejsce na placu, gdzie miało się odbyć szkolenie.
-Witaj.Chciał bym przejść te szkolenie.- Zapraszam - odparł Respev, wskazując miejsce na placu, gdzie miało się odbyć szkolenie.
Ork wkroczył spokojnym krokiem na plac gdzie skierował swoje kroki do pokrzykującego oficera.- Zapraszam - odparł Respev, wskazując miejsce na placu, gdzie miało się odbyć szkolenie.
-Ja przybyłem wykonać jakieś zadanie,czekam na polecenie i na dobrą zapłatę.- wypowiadając ostatnie słowa podniósł nieco głos.
Może dadzą mi coś na czas szkolenia...- Zapraszam więc - rzekł Respev.
Elfka zajechała do Atusel, bowiem słyszała iż prowadzi tam szkolenia pewien facet. A ona chciałaby móc się obronić, no i walczyć oczywiście!
-Dobry, ja to szkolenie chciałabym przejść!
Po długiej nieobecnosci na placu pojawił sie zmeczony Girion
-Witaj Respev, chciałbym nareszcie wykonac pierwsze zadanie.
Teo, zaraz wieczorem, zjawił się w Atusel, u Respeva z zamiarem wykonania swojej pierwszej wyprawy szkoleniowej. Denerwował się lekko przed tym. Pierwszy raz miał okazje wyruszyć na jakąś.- Zapraszam więc. - rzekł Respev.
- Witaj. Chciałbym odbyć swoją pierwszą wyprawę szkoleniową.
- To ten... - zamieszał się lekko i nie wiedząc jak o to zapytać podrapał się po skroni. - Ja po misję szkoleniową o!- Zapraszam więc. - rzekł Respev
-Przyszedłem się zgłosić na zadanie szkoleniowe.- Zapraszam więc. - rzekł Respev
Epikur wiedząc, iż musi się wykazać, jeśli chce zostać pełnoprawnym członkiem tutejszej społeczności, udał się do osławionego Respeva:
- Bądź pozdrowiony, panie. - tymi słowy się odezwał. - Przybyłem tu, by prosić cię o zadanie, dzięki któremu będę mógł się wykazać.
Droga do Atusel była długa, okaże się, czy warta tego. Znalezienie Respeva nie należało do trudnych.- Zapraszam więc. - rzekł Respev
-Witajcie, to tu szkolicie? To testujcie mnie.
Mauren już z oddali zauważył mężczyznę. Respev standardowo dręczył jakiegoś nowicjusza, starając się wykrzesać z niego choć odrobinę ikry.- Zapraszam więc. - rzekł Respev.
ÂŁotr powolnym, nonszalanckim krokiem podszedł do wojownika i uśmiechnął się nerwowo, zawsze źle się czuł w otoczeniu stróżów prawa i porządku.
- Przyszedłem tutaj przejść test przydatności. Tak w sumie ciekawi mnie co się dzieje z tym, którzy go obleją. Jakoś nigdzie takich tutaj nie widać, a portal prowadzi w jedną stronę. Naprawdę ciekawe, panie Respevie.
Wniosek wydawał się oczywisty, co sprawiało iż Dealen nie miał najmniejszego zamiaru oblać testu.
Zaciekawiony a także nie mający nic innego do roboty zainteresował się zleceniem. - Dobra, do rzeczy jestem chętny, co to za zlecenie?- Zapraszam więc. - rzekł Respev.
- Ja na szkolenie.- Zapraszam więc. - rzekł Respev
Zawędrowaszy tu, elf znalazł owego Respeva.
-Słyszałem, że tutaj odbywają się szkolenia. Chciałbym się spróbować.
- Hm... Posługuje się krótkim łukiem panie Resper. - szepnęłam lekko zakłopotana.
Fernes zdawał sobie sprawę, że bez swojej dawnej mocy i zdolności każda wyprawa może zakończyć się śmiercią. Jedyne co mu pozostało, to doświadczenie, które nabył po wielu pojedynkach z potężnymi przeciwnikami, zachęcony tą myślą ruszył wprost do miejsca gdzie stacjonował Respev, zmierzyli się zimnym wzrokiem, ludzi, którzy już wiele przeżyli, po chwili Fernes rzekł:
- Witam, Respevie. Chciałbym spróbować moich sił w pierwszej wyprawie...
Poznawszy już nieco umiejętności walki toporem Valle ruszył spełnić kolejny z obowiązków nowego obywatela, a mianowicie szkolenie. Państwo widać traktowało swoje bezpieczeństwo poważnie, wywnioskował jaszczuroczłek, skoro goniła każdego mieszkańca na treningi walki.
- Witaj Respevi. Chciałbym się podjąć szkolenia.
- Ja na szkolenie.
Przez ulice Atusel radośnie wymachując mieczem ( oczywiście nie tak, aby uznano go za psychopatę) nadciągał Samil. Już nie mógł się doczekać, kiedy to wbije go w samo serce swojego przeciwnika. Aby zaspokoić swoje maniakalne dążenie do krwi wroga, udał się na szkolenie do Respeva.
- Witajcie towarzyszu dowódco! Przybyłem na szkolenie bojowe.
- Witajcie, ja na szkolenie.
- Ja na szkolenie.
Mauren przybył na szkolenie, ale nie był w dobrym nastroju, co nie znaczy, że musi być grzeczny! - Dzień dobry. Chciałbym zapisać się na szkolenie. Broń mam, także jestem gotów jak Ty sir będziesz.
Beodil podszedł i przemówił do mężczyzny:
-Witaj. Przyszedłem tutaj odebrać swoje szkolenie podstawowe.
- Witaj, chcę przejść to szkolenie o którym mówisz.
Weszła na plac rozglądając się z zainteresowaniem. Pewnie podeszła do Respeva.
-Witaj. Jestem Olga. -Kobieta wykonała lekki ukłon.
-To u ciebie można otrzymać podstawowe przeszkolenie wojskowe? Nauczono mnie już podstaw walki sztyletem. Mam nadzieję, że uda mi się je jakoś tutaj wykorzystać.
- Podobno szkolisz tu ludzi. No więc oto jestem.
-Mości rycerzu, chcę się zgłosić na szkolenie.
-Witaj, jestem nowy na wyspie i chciałbym się sprawdzić w tutejszym szkoleniu.
Zebrała się pod boki, patrząc na najemników kręcących się na placu. Trza się więc dopchać do Respeva nim zostaną same ochłapy.
- Witam, chciałbym rozpocząć pierwsze zadanie.