Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Izabell Ravlet w 24 Sierpień 2011, 17:40:43
-
Darlenit po wysłuchaniu ostatnich instrukcji wyruszył. Wyszedł przed budynek Uniwersytetu i wyszeptał:
- Elysh Osh Izqihuxuesh Arishesh, Xuanysh Izgroshel - w kłębach dymu nowicjusz zmienił się w kruka. Nie wzbudził zbytniego zainteresowania - w tym miejscu było to normalne. Ptak odleciał w stronę wioski Opal, na południe...
Portret
(http://img5.imageshack.us/img5/6264/obrazekqg.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/5/obrazekqg.jpg/)
Statystyki ekwipunku
Broń 1
Nazwa broni: Kostur z drewna
Rodzaj: kostur
Typ: oburęczny
Ostrość: 1
Wytrzymałość: 9
Opis: Wykonany z 70 kawałków drewna i zasięgu 1,8 metra.
Wymagania: Walka bronią obuchową [50%]
Broń 2
Broń 3
Nazwa broni: Miecz obywatela
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 6
Opis: Wykuty z 55 sztabek mosiądzu o zasięgu 0,9 metra.
Wymagania: Walka bronią sieczną [50%]
Broń 4
Odzienie
Nazwa odzienia: Szata nowicjusza
Rodzaj: zbroja miękka
Typ: szata
Wytrzymałość: 6
Opis: Uszyta z 100 kawałków Gelrothu. Chroni maga przed odpryskami jego własnych zaklęć. Ponadto zatrzymuje naturalną temperaturę ciała niezależnie od temperatury otoczenia.
Wymagania: Używanie zbrój miękkich
Pas
Sakiewka - 100 sztuk złota
Statystyki postaci
Specjalizacje
Walka bronią sieczną:
Lekcja I - podstawowe techniki walki [50%]
Walka bronią obuchową:
Lekcja I - podstawowe techniki walki [50%]
Używanie zbrój miękkich
Umiejętności nabywane
Koncentracja
Telekineza
Perswazja
Umiejętności rasowe
Urodzony handlarz
Obieżyświat
Syn pustyni
Potencjał magiczny
Magia
Urangol:
Wyostrzenie zmysłów
Duchowe wypalenie
Przemiana w kruka
Naurangol:
Ognista strzała
Ognista aura
-
Leciałeś dość długo, kiedy to w połowie drogi odmieniłeś się znowu w swoją normalną postać. Poczułeś ogromne zmęczenie, gdyż przemiana w kruka i podtrzymywanie czaru przez taką odległość było jak dla Ciebie jeszcze zbyt wyczerpujące.
-
//Kurr... nie skojarzyłem, że mogę nie wytrzymać
Darlenit zrozumiał, że popełnił błąd, próbując przelecieć tak długi odcinek. Postanowił poszukać w pobliżu jakiejś wsi, czy osady aby wypożyczyć konia i ewentualnie znaleść alchemika
-
Byłeś w lesie jedynym Twoim ratunkiem jest spotkanie jakiejś wiedźmy czy szalonego alchemika. Prosiłeś Ellmora aby w swej mądrości i wspaniałomyślności dały Ci wiedzę na temat tego lasu. Po kilku sekundach przypomniałeś sobie, że w tym lesie mieszka pewna wiedźma, która może Ci pomóc. W tym samym momencie zobaczyłeś leśną ścieżkę na wschód od miejsca gdzie wylądowałeś.
-
Dzięki Ellmorowi - pomyślał mauren i udał się ścieżką
-
Obiecałeś sobie, ze jak wrócisz to podziękujesz i pomodlisz się w jego kaplicy. Idąc tą ścieżką, zauważyłeś jakieś światło po lewej stronie. Jakieś 500 metrów od Ciebie.
-
Powinno się udać - pomyślał, wziął dwa wdechy i wyszeptał:
Elysh Osh Izqihuxuesh Arishesh, Xuanysh Izgroshel - zaczął przyglądać się światłu wyostrzonym wzrokiem, aby upewnić się, że to nie błędny ognik. Czytał nieco o tych stworzeniach i wolał nie wpaść w ich pułapkę...
-
Wraz z użyciem zaklęcia straciłeś przytomność. Twoje rezerwy właśnie się uruchomiły i sprawiły, że nie umarłeś z braku energii magicznej. Kiedy otworzyłeś oczy ujrzałeś nad sobą staruszkę, która uśmiechnęła się do Ciebie. Prawdopodobnie była to wiedźma z lasu.
-
Zaczynam przesadzać. Muszę zacząć myśleć... - Darlenit był zły na samego siebie. Uważał, że jest głupi. Z rozmyśleń wyrwał go widok staruszki
Witaj. Gdzie ja jestem?
-
Jesteś w moim domku, gdyż znalazłam Cię w lesie nieprzytomnego odpowiedziała Ci staruszka Podczas kiedy Ty spałeś, ja zrobiłam Ci śniadanie rzekł stawiając przed tobą pieczeń z jelenia i kubek herbaty.
-
Dziękuję - rzekł młodzieniec - Nie wiem jak będę mógł się Tobie odwdzięczyć. A tak w ogóle, to jesteś tą osobą, o której myślę?
-
Nie wiem o kim myślisz. Nie potrafię czytać w myślach zaśmiała się staruszka Jedz, jedz mój drogi, abyś miał się na dalszą drogę swej wędrówki
-
Darlenit ugryzł kawałek pieczeni, popił herbatą i powiedział:
- Myślałem o staruszcze, którą zwą Wiedźmą mieszkającą w tych okolicach
-
Wiedźmą...hihihihi podchichrała się staruszka Co Ci ludzie nie wymyślą, ale tak jestem nią. Mam na imię Sally i wiedźma nie jestem. To, że znam alchemię i parę zaklęć nie czyni ze mnie wiedźmy czy czarownicy! oburzyła się.
-
Wybacz, jeżeli Cię uraziłem, ale moja wiedza o Tobie ogranicza się do plotek. Długo spałem? - zapytał, próbując jednocześnie sprawdzić pokłady swej energii magicznej...
-
Kiedy wyglądałam przez okno zobaczyłam jak upadasz. Wybiegłam i zaniosłam Cię do mego domu. Spałeś ładne dwanaście godzin staruszka podała Ci kolejną porcję pieczeni.
-
Dziękuję - powiedział mauren. 12 godzin - moja energia powinna przynajmniej w większości odnowić się
Mówiłaś, że znasz się na alchemii. Interesują mnie mikstury regenerujące energię magiczną. Dwie...
-
Mam takie, ale wiesz jest miło i fajnie... rozpoczęła mówić ale nie ma nic za darmo. Takie czasy nastały, że coś jest za cós
-
Rozumiem. Więc co mógłbym dla Ciebie zrobić?
-
W okolicy rządzi wataha wilków, które utrudniają mi poszukiwanie ziół i innych potrzebnych mi składników. Jakbyś mógł je tak wyeliminować dla mnie
-
Dużo ich?
-
Góra 6 sztuk, choć widziałam grupę składająca się z trzech osobników.
-
Poradzę sobie z nimi. Jakieś wskazówki co do miejsca ich pobytu?
-
To mały las, więc problemów z wyszukaniem ich nie będziesz miał, ale powinieneś szukać w promieniu 200 - 500 metrów od mojego domu
-
Więc wyruszam. Niebawem powrócę - rzekł wychodząc z chatki. Rozejrzał się i ruszył w stronę, która wydawała się najbardziej "dzika"
-
Na wschód od siebie usłyszałeś warczenie, gdy się spojrzałeś w tamtą stronę zobaczyłeś 2 wilki.
-
Darlenit przygotował się do walki. Wyciągnął miecz, a drugą ręką zamierzał czarować:
OIIIG - rzekł, tworząc ognistą strzałę, którą rzucił w stronę jednego z wilków. Teraz już na pewno go zaatakują. Płonący wilk wpadł w agonię, jednak biegł w stronę maurena. Ten jednak szybkim dźgnięciem przebił głowę wilka...
1/2
-
Drugi wilk wykorzystał Twoją nieuwagę i zaatakował. Jednak zdążyłeś się choć w części uniknać ataku, więc masz odniosłeś lekkie obrażenia.
-
//Przeczytaj to co napisałeś. Ciężko to zrozumieć...
Osz ty - syknął Darlenit - OIIIG - kolejna strzała wydobyła się z dłoni maurena. Trafiając w wilka zadała bolesne obrażenia. Młodzieniec nie chcąc marnować energii i tego wilka dobił mieczem. Zaczął się rozglądać za innymi wilkami
0/2
-
Owinąłeś zadrapanie skrawkiem materiału ze swej szaty, żeby uniknąć niepotrzebnego zabrudzenia, a w konsekwencji zakażenia. Ruszyłeś dalej i po 100 metrach spotkałeś znowu dwuosobową grupkę wilków.
-
Ogniem i mieczem! - pomyślał mauren, rzucając ognistą strzałą w jednego z wilków. W między czasie drugi szykował się do skoku. Darlenit ukrócił jego plany, poziomym cięciem odcinając jego głowę. Pierwszy padł w między czasie. Darlenit wziął ze sobą odciętą głowę, aby pokazać ją Sally jako dowód
0/2
-
//Pamiętaj, żeby dodawać inkantację. Inaczej zaklęcia nie będą uwzględniane na wyprawach.
Zabiłeś czwórkę, więc została dwójka pomyślałeś. Jakowoż, że odzyskałeś energię magiczną wypowiedziałeś:
Elysh Osh Izqihuxuesh Arishesh, Xuanysh Izgroshel Po chwili Twoje zmysły się wyostrzyły, a świat stał się bardziej taki nasycony i szczegółowy. Stanąłeś w miejscu i wsłuchałeś się w przyrodę. Po 5 minutach usłyszałeś trzask gałęzi, ciche powarkiwanie.
-
//No dobra
Darlenit gwałtownie odwrócił się w stronę, z której usłyszał dźwięki. OIIIG - wyszeptał. Płomień pojawił się w dłoni maurena i czekał na rzucenie. Wzrokiem młodzieniec poszukiwał źródła odgłosów
-
Odgłosy pochodziły z północnego-zachodu.
-
Wyostrzone zmysły sprawiły, że mauren myślał, że wilki czają się za jego plecami, tak jednak nie było, więc rozproszył ognistą strzałę i powoli ruszył w stronę północnego-zachodu. Uważnie przyglądał się otoczeniu.
-
Twój wyostrzony wzrok powiedział Ci,że 20 metrów od Ciebie stoją dwa wilki. Powiedział Ci jeszcze,że nie tylko one zostały zauważone, ale Ty też! Zaatakowały bez ostrzeżenia.
-
RIEEIGA! - wypowiedział Darlenit. Z jego palców wystrzeliły jakby nici energii i oplotły jednego wilka. Jego dusza słabła. Gdy byl już blisko młodzieńca upadł, więc trzeba było zająć się drugim. OIIIG - rzekł, a strzała pomknęła w stronę wilka. Jego sierść zajęła się ogniem, więc pozostało go tylko dobić. Krótkie cięcie mieczem załatwiło sprawę. Pozostał jeszcze leżący wilk. Darlenit odciął mu głowę i porównał ją z poprzednio uciętą. Lepiej zachowaną zabrał ze sobą. Zgubienie w lesie było mało prawdopodobne - orientację w terenie maureni mają we krwi...
-
Znowu poczułeś zmęczenie spowodowane rzucanie zaklęć. Wróciłeś do Sally, która na twój widok powiedziała:
Tak szybko?
-
To nie było specjalnie trudne - powiedział z uśmiechem - To dla ciebie - rzekł wręczając staruszce głowę wilka
-
Dziękuję. Będzie z tego dobra zupa oparła A oto Twoje 2 mikstury energii magicznej (0.2l) i miłej podróży Tropicielu
-
Mam jeszcze małą prośbę - rzekł odkrywając ranę - Jesteś w stanie to uleczyć?
-
Greship Ipishesh, Gresh Ilxuesh Arishesh wypowiedziała, a Twoja rana zaczęła się zabliźniać. Po chwili byleś już wyleczony.
-
Dziękuję - odpowiedział. Wypił jedną z mikstur, drugą włożył za pas. ÂŻegnaj. Iahuxuesh Anishash Arash, El, Iphuush Ipash - wypowiedział Darlenit zmieniając się w kruka. Miał prawie pełny zapas energii, powinien więc dolecieć w pobliże wioski Opal
-
Doleciałeś na obrzeża wioski, a raczej miasteczka Opal.
-
Darlenit wylądował nieopodal i rozproszył zaklęcie. Wypił drugą miksturkę, ponieważ jego energia ponownie była bardzo osłabiona. Wyostrzył zmysły:
Elysh Osh Izqihuxuesh Arishesh, Xuanysh Izgroshel - po rzuceniu zaklęcia starał się wyczuć ślady energii magicznej, powoli wchodząc do miasteczka
-
Twoje wyostrzone zmyły nic nie zobaczyły. Chyba czas popytać ludzi
-
Darlenit podszedł do pierwszego lepszego przechodnia:
Witaj. Słyszałeś może o jakimś napadzie tutaj niedawno?
-
Eeee... Nie spojrzał na Ciebie jakbyś był otumaniony umysłowo i poszedł dalej jakby nigdy nic.
-
Jeżeli wszyscy ludzie tutaj są tacy, to się niczego nie dowiem. Ale może w karczmie... - pomyślał szukając w pobliżu jakiejś tawerny
-
[[Jesteś na obrzeżach, nawet do wioski nie wszedłeś
-
//
powoli wchodząc do miasteczka
-
//Ale ci napisałem gdzie jesteś aktualnie, ale jak chcesz
Wszedłeś do miasteczka. Tam jak zwykle ruch, a na ulicy więcej kobiet niż mężczyzn. Idąc przed siebie zauważyłeś drogowskaz.
1. Prawo - targ
2. Droga z której przyszedłeś - pola
3. Lewo - wioska rybacka
A przed Tobą było osiedle mieszkalne.
-
Darlenit zdecydował się na spacer w stronę targu
-
Targ był jak targ. Stoiska mieli tu wszyscy rzemieślnicy wioski, kupcy, a przy stoiskach pełno ludzi. A to oznaczyło pełno informacji.
-
Darlenit podszedł do pierwszego lepszego stoiska. Wyłożonym towarem było jakieś żelastwo. Mauren spokojnie przemówił do kupca:
Witaj. Czy oprócz tego towaru posiadasz również informacje?
-
Eee... To zależy jakiego typu informacje, drogi panie
-
Interesuje mnie sprawa napadu z użyciem magii
-
Nie, nie słyszałem nic na ten temat odpowiedział szybko kupiec przestraszonym głosem A teraz proszę stąd iść.
-
Ehh.. - westchnął Darlenit. Ludzie z własnej woli nic mi nie powiedzą. Może spróbuję popodsłuchiwać. Mam dwa sposoby zacznijmy od tego... - myślał odchodząc od stoiska.
EOIAXI - mruknął i zaczął spacerować, tylko pozornie bez celu. Przyglądał się ludziom, przysluchiwał się rozmowom. Wyostrzone zmysły ułatwiały to
-
Usłyszałeś:
Ciekawe co Lath musiał zrobić, że magowie go zaatakowali.
To na pewno na niego, bo słyszałem że to na Dana napadli i to nekromanci!
To musiał być Lath, przecież nie mógł się tak szybko wzbogacić!
Dalszą cześć rozmowy zakłóciły Ci odlatujące wrony.
-
Lath lub Dan. Mag, magowie, nekromanta lub nekromanci. Prawdopodobnie przez pieniądze. Za mało jeszcze wiem - podsumował sobie Darlenit. Postanowił wypróbować inną metodę. Przyspieszonym krokiem wyszedł poza miasteczko i upewniwszy się, że nikt go nie widzi zmienił się w kruka:
Iahuxuesh Anishash Arash, El, Iphuush Ipash - wymówił. Z kłębów dymu wyłonił się czarny ptak. Tym razem postanowił sprawdzić inne miejsce - osiedle mieszkalne...
-
Wylądowałeś na jednym z dachów osiedla mieszkalnego :D
-
Darlenit pod postacią kruka zaczął się przysłuchiwać przechodzącym ludziom
-
Nic nie usłyszałeś, bo ptasi zmysł słuchu jest ograniczony, ale za to zobaczyłeś 2 biegnących ludzi.
-
Darlenit wzbił się w powietrze, szybując spokojnie starał się nie zgubić biegnących
-
Starałeś się, ale no cóż. Twój cel właśnie gdzieś zginął w którymś z domów.
-
Darlenit postanowił jeszcze poszukać informacji w wiosce rybackiej. W tym celu wleciał w jakiś zaułek i tam rozproszył zaklęcie przemiany. Z dymu wyłonił się mauren i wychodząc z zaułku upewniał się, że nikt go nie zauważył. Spokojnym krokiem udał się w stronę osady rybaków...
-
Idąc tak do osady rybaków zauważyłeś szyld, który wydał Ci się znajomy. Napis na nim głosił: kosztowności Lath'a!
-
Przypadek? Nie sądzę - pomyślał. Wszedł więc do owego budynku...
-
Witam. Coś panu podać? odezwał się jubiler.
-
Witam. Sprowadza mnie pewna sprawa. Czy rozmawiam z właścicielem?
-
Oczywiście. Jaka to sprawa?
-
Jestem nowicjuszem Valfdeńskiej Gildii Magów? Jeden z mistrzów przysłał mnie tutaj, abym dowiedział się jak najwięcej o napadzie z użyciem magii. Słyszałem plotki, że napadnięty został człowiek imieniem Lath... A co na ten temat możesz mi powiedzieć ty?
-
Wścibski ton masz panie nowicjuszu, ale wybaczam to panu ze względu na to, że dopiero rozpoczynasz swoja drogę na ścieżce magii. powiedział obruszony Twoim zachowaniem Lath Owszem zostałem napadnięty, ale nie wiem przez kogo. Mogę powiedzieć tylko tyle, że temu komuś nie podoba się to, że mój interes prosperuje
-
Przepraszam, jeśli brzmiałem wścibsko. Jestem nieco zirytowany. Z pozoru proste zadanie cały czas się komplikuje, a dwójka ludzi zapytana o ten napad potraktowała mnie jakbym był niespełna rozumu. Ehhh... Ale wróćmy do napadu. Interesują mnie informacje. Jak najwięcej i jak najdokładniejsze...
-
Panie, nikt tu Panu nic o tym nie powie. To małe miasteczko, a każdy się tutaj zna. Napady tutaj są rzadkością, więc żyjemy w strachu. Może się Pan dowie więcej w wiosce rybackiej?
-
A możesz mi powiedzieć coś więcej o samym napadzie? Ilu było napastników i jak wyglądali? Jeżeli używali magii, to jakiej? Gdzie to było i czy coś ukradziono?
-
To raczej coś w stylu ostrzeżenia. Nic więcej. Napastników ilu było to nie wiem. Dostałem ognistą strzałą w plecy.
-
Rozumiem - Darlenit zamyślił się. Wpadł na pewien pomysł - Co wiesz o człowieku imieniem Dan?
-
Widzę, ze dobrze poinformowany jesteś. Dan to mój znajomy i właściciel największego sklepu rybnego w osadzie rybackiej. W zasadzie to on tam rządzi. Wspólnie ze mną należy do rady kupców, którzy rządzą tą osadą.
-
Czy jest ktoś wyjątkowo wrogi radzie kupców? Czy atak na ciebie mógł by być spowodowany tym, że należysz do tej rady?
-
Powiedzmy, że w radzie jestem neutralny, a więc wrogów też nie mam. I myślę, że to powód ataku, bo taka osoba jak ja czy Dan, posiadająca tyle pieniędzy, a więc i władze, zbytnio jej nie zależy i nie obwołała się po żadnej stronie w radzie.
-
Czy podejrzewasz kogoś z rady? Jak liczna ona jest?
-
Rada liczy 14 osób. Ostrzeżenie musiało wydać, któreś z ugrupowań. Myślę, że kogoś wynajęli.
-
Ugrupowań? Możesz powiedzić coś więcej?
-
Ugrupowanie kupca Adrieva i jego zwolenników oraz ugrupowanie kowala Drimitjewa i jego zwolenników. Każdy ma swoje poglądy: Kowal chce dobrze dla wszystkich, zaś kupiec tylko dla siebie i bogatych. powiedział Lath Ale tak naprawdę rozchodzi się o władzę, gdyż kto ma więcej zwolenników ten wygrywa. Jak na razie obaj panowie maja po równo, a decyzja należy do neutralnych.
-
Ilu jest neutralnych, jak się zwą i gdzie ich znajdę?
-
Neutralnych jest 4. Poznałeś już mnie, słyszałeś o Danie. Reszty nie poznasz, bo akurat znajdują się w stolicy.
-
Dziękuję. Wystarczająco dużo informacji poznałem od ciebie. Zqmierzam udać się teraz do Dana. ÂŻegnaj
-
ÂŻegnaj i życzę powodzenia. Acha i nie mów, że ja Ci coś mówiłem powiedział Lath na odchodne.
-
Darlenit skierował swe kroki w stronę wioski rybackiej. Przyglądał się szyldom szukając sklepu Dana
-
Swoim oczom zobaczyłeś, że największy budynek w wiosce rybackim należy do Dana.
-
Hmmm... - mruknął mauren wchodząc do budynku
-
Nic takiego nie było. Moze więcej się dowiesz podsłuchując rozmowy kupców?
-
Nie masz jakiejkolwiek informacji, która by mi choć trochę pomogła, panie? - zapytał z nadzieją w głosie
-
Szukaj odpowiedzi na ulicy powiedział dziwnym głosem Dan natchniony mocą MG Devristusa.
-
Dobrze więc. ÂŻegnam więc i dziękuję za poświęcony mi czas - odrzekł Darlenit wychodząc na ulicę i zmierzając w stronę brzegu
-
Idąc ulicą w Twojej głowie pojawiła się myśl o wyostrzonych zmysłach.
-
//Oj prowadzisz mnie za rączkę...
Darlenit w normalnej sytuacji nic ciekawego nie widział. Postanowił więc wyostrzyć swoje zmysły.
Elysh Osh Izqihuxuesh Arishesh, Xuanysh Izgroshel - szepnął wyzwalając niewielkączęść energii
-
Usłyszałeś krzyk pomocy. Gdzieś po prawej stronie.
-
Słuch maurena był wyostrzony, więc krzyk było słychać bardzo wyraźnie. Darlenit dość gwałtownie obrócił się w prawą stronę i ruszył w poszukiwaniu źródła dźwięku.
-
Biegłeś jedną z uliczek, aż dotarłeś do skrzyżowania. Stojąc tam zobaczyłeś przed sobą możczyznę otoczonego z dwóch stron przez rozbójników. Usłyszałeś jakiś szept, a zaraz po nim zauważyłeś lecący pocisk. Prawdopodobnie z magii wody.
-
//Możesz opisać nieco dokładniej miejsca w krótych stoimy?
-
Jest skrzyżowanie. Teraz kamera przechodzi w trym pierwszej osoby i tak: Ofiara stoi na środku. Zbóje znajdują się w korytarzu na prawo i naprzeciwko Ciebie. Pocisk leci z lewej strony.
-
//Małe pytanko: czy stoję na tyle blisko i pocisk porusza się na tyle wolno, żebym zdążył przeciąć jego tor lotu?
-
Nie.
-
Darlenit w ciągu ułamka sekundy zebrał wszystkie myśli. Wiedział, że ma dwie możliwości: ratować człowieka lub zająć się magiem. Jako, że życie ludzkie nigdy nie było mu obojętne wybrał pierwszą opcję. Musiał jakoś obronić atakowanego przed zaklęciem rzuconym przez maga. Odruchowo wyciągnął dłoń w przód i za pomocą telekinezy próbował skierować pocisk w ziemię...
-
Nie zdążyłeś nic zrobić, a Twoje próby poszły na marne. Teraz ofiara leży nieprzytomna, a przeciwnicy uciekają.
-
Widząc, że atakowany pada nieprzytomny, a sprawcy uciekają, Darlenit zwrócił się w stronę maga i szukając go wzrokiem, przyspieszonym krokiem ruszył. Jego zmysły w dalszym ciągu były wyostrzone...
-
Mag zauważył, że ścigasz go, więc przyśpieszył. Był szybszy od Ciebie, więc biegnąć na pewno go zgubisz.
-
Darlenitowi naprawdę zależało na tym, aby nie zgubić z oczu owego maga. Mruknął więc:
EOIAXI - w kłębach dymu pojawił się kruk. Lecąc poruszał się szybciej i był mniej widoczny...
-
Leciałeś tak za nim aż wyleciałeś po za miasto. Tam zobaczyłeś, że zbójnicka trójka zebrała się i wędruje w stronę lasu. Zmęczenie tegoż dania dawało o sobie radę, ale owy zbieg okoliczności dodał Ci energię na sam wieczór. Odpoczywałeś co i róż na gałęziach drzew, dopóki trójka rzezimieszków nie znikła w jaskini.
-
//Ty chyba też jesteś zmęczony - dwa perfidne błędy ortograficzne :)
Darlenit dobrze zapamiętał to miejsce. Był już strasznie zmęczony, więc podleciał kawałek w stronę miasta i będąc w bezpiecznej odległości od jaskini rozproszył zaklęcie przemiany. Piechotą doszedł do osady i zaczął szukać jakiejś gospody w celu przespania nocy...
-
Gospodę znalazłeś na osiedlu mieszkalnym. Traf chciał, że pokoju tu były za darmo.
-
Darlenit skorzystał z okazji i spędził noc w gospodzie. Podekscytowanie spędzało mu sen z oczu, jednak rano czuł się wypoczęty. Przemyślał cel swej misji - miał odnaleść człowieka, który napada ludzi, używając magii. Był już blisko swego celu, jednak musiał zdobyć więcej informacji. Postanowił, że odwiedzi jaskinię, gdy mieszkańców nie będzie. Wyruszył więc spowrotem poza miasto. Gdy nikt już go nie widział, wymówił:
- Iahuxuesh Anishash Arash, El, Iphuush Ipash - inkantację przemiany w kruka. Pod tą postacią mauren podleciał do wylotu jaskini i nasłuchiwał, chcąc sprawdzić, czy ktoś jest w środku...
-
//Zmysły kruka nie są zbyt rozwinięte.
Przemieniłeś się w człowieka i powolnym krokiem wszedłeś do jaskini. Idąc powoli wytężałeś słuch, aby usłyszeć każdy szmer czy inny dźwięk. Idąc tak przed siebie, w końcu usłyszałeś rozmowę:
- To był dobry pomysł z zakupem tych różdżek.
- Wiem, ale jeszcze lepszy był ten z wykorzystaniem ich pod przykryciem nocy. Uwielbiam zwalać winę na innych, a w tym przypadku na magów.
- Dobry plan nie jest zły, ale ktoś tutaj węszy. Podobno jest z Gildii.
- Jednak się magom zmiana tożsamości się nie podoba. Dowiedzieć się i znaleźć tego szpiega.
-
A to szuje - pomyślał mauren słysząc rozmowę. Wyszedł z jaskini i ukrył się. Chciał zwiedzić grotę pod nieobecność lokatorów...
-
Jakoś przed południem lokatorzy wyszli z tejże jakże szelmowskiej kryjówki.
-
Darlenit tylko na to czekał. Gdy lokatorzy byli już w bezpiecznej odległości, wszedł do środka szukając części "mieszkalnej"
-
Jaskinia składała się tylko z jednej, ale za to dużej pieczary. Zauważyłeś stół, krzesła oraz skrzynie. Dużo skrzyń. Próbowałeś je otworzyć, ale wszystkie były zamknięte.
-
Darlenit zaczął uważniej przyglądać się stołom i innemu "umeblowaniu", szukając czegoś, co pomoże mu odkryć motywy sprawców, na przykład listu ze zleceniem...
-
Niczego takie nie znalazłeś, ale za to miałeś przeczucie że powinieneś się już wynosić.
-
Ehh... - westchnął wychodząc z jaskini. Kierował się w stronę miasta
-
Przemieniłeś się w kruka. Wzniosłeś się w powietrze i poszybowałeś do przodu. Jakieś 50 metrów dalej minąłeś grupkę "znajomych" zbójników. Wiedziałeś, że przeczucie było prawdziwe.
-
Darlenit poważnie zastanowił się nad celem swej misji. Miał odnaleść maga, który używał magii do napadów. Zbójnicy nie byli magami. Jedyne, co ich wyróżniało to używanie różdżek. Postanowił, że poinformuje o tym Latha. Również opisze mu miejsce, gdzie ukrywają się bandyci, a kupcy sprawy między sobą sami załatwią. Jak postanowił, tak też uczynił - udał się do domu owego kupca
-
Poszedłeś do kupca, który przywitał Cię słowami:
O Witaj. Co Cię do mnie sprowadza
-
Witaj ponownie. Rozwiązałem znaczną część zagadki tajemniczych ataków. Nie brał w nich udziału żaden mag, a trzech rozbójników lub najemników z różdżkami. Mieszkają w jaskini za miastem. Tutaj moja rola się chyba kończy. Proponuję wynajęcie wojowników, którzy się zajmą nimi
-
Dziękuje za te informacje powiedział lath, a ty wróciłeś do Gildii złożyć raport.
Zadanie zakończone.
-
Dodatkowo otrzymujesz 3 srebrne talenty i 300 sztuk złota premii.
//:Niedobry Dev nawet Ci marnego 300 sztuk złota na waciki nie dał:( Brzydok!