Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Thoran w 09 Grudzień 2014, 22:06:02
-
Nazwa wyprawy: Duchy
Prowadzący wyprawę: Aragorn/Melkior
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Musk (muskuł mózgu) dowolna broń na 50%/dowolny czar
Uczestnicy wyprawy: Thoran
- Słucham w takim razie. ÂŁowcy Nagród to brzmi ciekawie.
-
- Zacznijmy od lekcji historii, co wiesz o ÂŁowcach Nagród inaczej zwanymi Samotnymi Kurwa... ÂŁowcami? Spytał krasnolud.
-
- Nie będę owijał w bawełnę i próbował tuszować braki w swej wiedzy pustymi wypowiedziami. Więc mówie wprost. Nic nie wiem na ich temat, więc chętnie uzupełnię braki. Jednak ostrzegam jeżeli znuży mnie twa opowieść mogę okazać widoczną dezaprobatę bądź też przysnąć. Właśnie jak masz opowiadać to podsuń no jakiś zydel.. - powiedziałem rozglądając się w poszukiwaniu czegoś na czym można usadzić swe cztery litery.
-
Kanciapa krasnoluda miała kilka zydli i nawet stół. Trochu krzywy i pod jedną z nóg podłożone było kilka ksiąg. Znalazła się nawet butelka Pavulonu!
- Swego czasu byli to poważani najemnicy z kontynentu z własnym państwem. Straszne skurwysyny... nie będe tu pierdolił o geopolityce i o tym kto z kim i za ile. Ponoć upadli, ale zawsze mieli na pieńku z Tacticusami i Kruczym Bractwem. Ponoć widziano ich w Leamis. Znam imie jednego, Krios. Znajdź, wypytaj, i zabij chuja w razie konieczności.
-
- Ta, niby wszystko jasne i klarowne, ale czasem lubię zagłębić się w temacie. - powiedziałem kręcąc się po pokoiku i przypadkowo biorąc w swą dłoń buteleczkę z Pavulonem.
- To chyba się wstrzykuje ? - zapytałem odkładając butelczyne na miejsce i usiadłem na pobliskim zydlu wpatrując się w krasnoluda.
- Ale wracając do sprawy. Chcesz żebym się dowiedział co ich tutaj sprowadza i w razie czego dokonał "likwidacji" w ramach usunięcia konkurencji, że tak powiem. Może się mylę ?
- Powiedz mi jak wygląda ten Krios no chyba, że nic więcej o nim nie wiesz co może być całkiem zrozumiałe i cholera jasna gdzie jest ta mieścina Leamis. Z tego co się orientuje to chyba dość blisko Atusel.
-
- To się pije... - skomentował uwagę o wódce - - Wiesz żem jest druchem Tactcicusa nie? Te mendy zagrażają i jemu i nam poniekąd. Dodatkowo Krios tylko udaje Aldarrczyka nosząc tę kurewską zbroje. O tu masz rysunek. Tak naprawdę to przemytnik i kurwiarz. A Leamis leży w pobliżu tego chramu blisko twierdzy naszych aniołeczków w lśniących zbrojach. Drogą na zachód a potem na południe.
-
- Ta z tym malunkiem będzie o wiele łatwiej. - powiedziałem zagarniając rysunek zbira.
- Hrabiowski interes..więc pewnie płaca hrabiowska - błysnąłem zębami.
- Dobra dość pierdzenia w stołek. Robota czekam. Ruszam w stronę stajni bo bez konia się nie obejdzie. Zdrowia krasnoludzie niebawem wracam.
Jak powiedziałem tak też uczyniłem. Opuściwszy bezpieczny bękarcki kanał udałem się w stronę stajni znajdującej się w portowym mieście Atusel.
-
//Zapomniałem wstawić ;[
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/7/7d/Bestiariusz_lowcy_nagrod.jpg)
Dotarłeś do stajni.
-
Odnalazłem wzrokiem stajennego i zwróciłem się do niego.
- Panie stajenny chciałbym wynająć jakąś szkapę, byleby wypoczętą i tanio. Tylko raz, dwa bo spieszno mi do Leamis. Swoją drogą może wiesz pan co w tej mieścinie słychać. - zagadnąłem.
-
//No weź, stać Cie na kupno sknero ;p
- Nie, ale brat szwagra ciotecznego stajnie tam prowadzi. 15 grzywien za dzień. Pasuje?
-
- Brat szwagra ? Daj pan na dwa dni to będzie 30 grzywien. Gdyby sprawy się przedłużyły to ureguluję należności po powrocie. Masz. - rzuciłem mieszek do stajennego i ruszyłem zgodnie ze wskazówkami Yarpena zachodnim traktem, aby w stosownej chwili czyli pewnie na jakimś rozstaju podążyć na południe do Leamis.
1830g - 30g = 1800g
//Szkoda kasy na własnego konia w tej chwili ;D
-
//Opisz drogę do miasteczka.
-
Opuściwszy portowe miasto zachodnią bramą skierowałem swe kroki, a raczej kroki swej wypożyczonej szkapy w kierunku nieznanej mi do tej pory mieściny Leamis. Yarpen twierdził, że miasteczko znajduje się w okolicach dracońskiego chramu oraz całkiem blisko siedziby Bractwa. Z tych informacji mogę jedynie domyślać się, że mieścina jest dosyć często odwiedzane przez osobników rożnego pokroju. Wszak otaczają ją dość niezwykłe obiekty. Podróż jak to podróż w samotności dłużyła się niemiłosiernie. Jak się wkrótce okazało o zgrozo szkapa nie była zbyt rozmowna i każde zapytanie komentowała długą lub bardzo długą ciszą. No może czasem zaznaczyła swoją obecność prychnięciem, które w sumie nie wiem co mogło oznaczać. Może pogardę dla rozmówcy ? Wcale bym się nie zdziwił. Na dość okazałym rozstaju pamiętając słowa krasnoluda skierowałem się na południe już centralnie ku miastu Leamis. Po kolejnej dłużącej się w milczeniu chwili przejeżdżałem przez brzozowe lasy, które jak się wkrótce okazało zwiastowały pojawienie się mojego celu. I tak oto dotarłem do miasta przeznaczenia ! Wjeżdżając rozglądałem się oczywiście za miejsce w którym każdy szanujący się awanturnik rozpoczyna poszukiwania, a tym miejsce była jakże by inaczej karczma!
-
Karczma a jakżeby inaczej była. "Srebrny Troll" się zwała.
-
Nie zwiększając tempa powoli, kopytko za kopytkiem udałem się do miejscowej karczmy. Tam też oddałem mego strudzonego podróżą "rumaka" pod opiekę stajennego i wkroczyłem do karczmy. W zasadzie trzeba przyjąć jakąś taktykę poszukiwań. Obserwacja i wywiad wydawały się jedynymi opcjami w tej sytuacji. Dlatego też podszedłem do szynkwasu i stanąłem tak, aby mieć oko zarówno na karczmarza jak i ludzi znajdujących się w środku.
- Dobry gospodarzu - przywitałem się z karczmarzem.
- Co dzisiaj dobrego na ząb można u was dostać hę ? - zapytałem kątem oka zerkając na salę w poszukiwaniu alldarczyka, bądź też innych osobników mających przy sobie broń i wyglądających na typów spod ciemnej gwiazdy bądź jak to określił krasnolud "strasznych skurwysynów".
-
- A dobry, dobry. ÂŻur dochodzi, podać? - spytał mężczyzna za barem. Twą uwagę zwróciła dwójka turdnaszan noszących zbroje podobne do tej z ryciny.
-
- Daj pan tego żuru i sporą pajdkę chleba. Do tego piwa. - powiedziałem.
- Dzieje się tutaj co ciekawego ? Bo ja kowalem jestem pracy szukam, wojaków co by im broń sprawiać. Ogólnie przygody, wiem pan młodość. Ci żaboludzie to chyba niecodzienny widok na dodatek tak samo ubrani. Oj dziw nad dziwy. Co pan o tym sądzi ? - zapytałem niepozornie tak, aby nikt oprócz karczmarza nie usłyszał tych słów.
-
Chwilę później karczmarz podał ci zamówienie.
- Nie chce mi się zbytnio wierzyć ale ci dwaj... to chyba ÂŁowcy Głów. - mówił szeptem i lekko wystraszonym głosem.
- ÂŻyje dość długo by rozpoznać symbole na pancerzach. Teraz jak opadła mgła pojawiają się tu i ówdzie różne... "zabytki" że tak to ujme. Jako kowal pan tu prace znajdziesz na sto procent.
-
- ÂŻur pierwsza klasa gospodarzu. Co tu dużo mówić, rarytas. Pewnie na dworach takich nie serwują. - powiedziałem po dwóch, trzech łyżkach zacnej zupy i łyknięciu piwa.
- ÂŁowcy głów...Może oni będą potrzebować kowala.. Hmmm Jak pan myśli warto spróbować ? - zapytałem i kontynuowałem siorbanie zupy.
-
- A dziękuję. Słabo u nich z Wspólnym. Nic tylko bulboczo i kumkajo po swojemu. Ale! Jest z nimi jakiś człek, Krios bodajże. Powinien się wkrótce zjawić.
-
- No nic dziękuję za zupę - powiedziałem odstawiając miskę.
- Jeszcze nie wychodzę, więc nie bój się pan na pewno się rozliczymy, a tym czasem posmakuje piwa w samotności przy stoliku - udałem się z kuflem do stolika w pobliżu dwóch turdnaszan. A może powiedzą coś ciekawe i może to zrozumiem ? A jak przyjdzie Krios to raz, dwa będę mógł się z nim rozmówić.
-
Przyszedł po pół godzinie. Przysiadł do ryboludzi i zaczęli gadać mieszanką wspólnego i jakiegoś dialektu.
-
Jakby się do tego zabrać. W sumie popełniłem jak na razie jeden cholerny błąd, nie wypytując się karczmarze o to gdzie mieszkają. Można było przeszukać ich pokoje. Cholera. No nic spróbuje zagadać, stosując bajkę o kowalu, a jak się nie uda to cóż...trzeba będzie improwizować. Dopiłem swoje piwo, podniosłem tyłek i podszedłem do trzech łowców.
- Witam panowie, można się przysiąść ? Mam można by rzecz mały interes do was.
-
Turdnaszanie krzyknęli coś po swojemu i odeszli od stołu. Krios strzelił klasycznego facepalma i pokiwał głową.
- I chuj z wami... kretyni... A siadaj pan, może wy będziecie mądrzejsi niż tamte dwie kijanki z "misją"... Jestem Krios, powiedzmy że "Samotny ÂŁowca".
-
Zająłem miejsce przy stole obok Kriosa odprowadzając wzrokiem dwójkę żaboludów.
- Sprawa jest prosta. Poszukuję roboty, a ty wyglądasz na kogoś kto potrzebuje ludzi. Jestem kowalem, wojakiem. Mogę się przydać, a twój ubiór daje gwarancję tego, że będzie hmm interesująco.
-
- To? - wskazał na zbroję i gestem poprosił o jedną małą wódeczkę, która jak wiadomo jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła - To tylko zbroja, powiem ci szczerze... jestem w czarnej dupie. Znasz może tego elfa... znaczy się dracona Tacticusa? Hrabiego tych ziem. Jak bym Cię zatrudnił to miałbyś przejebane przez duże "P". Ale w Atusel ponoć jest jakaś nowa kompanija najemników. Bękarty czegoś tam...
-
Również przywołałem gospodarza. Zamawiając drugie piwo.
- Bękarty ? Pierwsze słysze, to chyba jakieś płotki. Czyli mówisz, że masz na pieńku z Tacticusami. Oj, oj.. Ciężka sprawa cholera, ale za dobrą opłatę myślę, że mogę się narazić. Wszystko zależy od tego co trzeba zrobić.
-
- Widzisz, przybyłem tutaj jako kurier. Z Doral, z listem dla tego elf... ehh... ciągle mi się pieprzy. 20 lat temu był elfem. Dostarczyłem mu pismo i kazał mi opuścić Valfden. Tyle że jak widzisz nie posłuchałem i straciłem sporo kasy w tym okręt... Jak mnie ta czarna menda znajdzie to i ÂŁowcy Głów nie pomogą
-
- Okręt miałeś... a jak z ciekawości zapytam nazywał się ten okręt ? Bo widzisz ja też kiedyś pływałem.. Ech piękne to były czasy. W tam razie co teraz zamierzasz zrobić hę ? Przecież nie można żyć cały czas w ukryciu...
-
- Liczyłem właśnie na Bękarty. A okręt zwał się "Hanka".
-
- Hmm.. wiesz co ? Tak się składa, że przypadku gdybym nie znalazł roboty tutaj miałem wybrać się do Atusel, a sam mówiłeś, że oni tam rezydują. Więc może zabierzesz się ze mną co ? W sumie może ci najemnicy sami potrzebują kowala. Ja fach w łapie mam więc znajde prace, ale robota dla najemników to nie byle co. Chwała, śpiew, dziewki, winoo...- rozmarzyłem się. Jak się uda to podrzuce durnia Yarpenowi i niech robi sobie z nim co chce.
-
- W sumie czemu nie? Może naucze czegoś tych gówniarzy. To co? Idziemy? Jakiś ty głupi człowieku...
-
- Ta możemy iść tylko jeszcze ureguluje rachunek z karczmarzem. Swoją drogą królewski żur tutaj serwują, żałuj boś nie próbował.- podszedłem do szynkwasu cały czas mając na oku łowce i zawołałem karczmarza.
- Ile się należy za ten poczęstunek ?- zapytałem.
//Opisz mi jaki on ma przy sobie ekwipunek.
-
//Dałbym Ci i staty ale czekam aż wejdą nowe umki rasowe, ma na sobie stalową zbroję płytową, miecz jednoręczny z mithrilu, kuszę i pistolet skałkowy.
- 20 grzywien.
-
- Proszę i miłego dnia życze. Naprawdę zacny żur.-odpowiedziałem karczmarzowi.
- Możemy iść...- powiedziałem do Kriosa. Ten pancerz komplikuje mi trochę życie...a nie mam czasu żeby załadować kuszę...chyba, że sztylet szczelina...hmm
1800g - 20g = 1780g
//Hełmu mam nadzieje jeszcze nie założył. No chyba, że pił wóde i gadał z nim na głowie.
-
//Hełm nosi na pasku przewieszony przez ramię.
Wyszliście z karczmy.
- Ide po konia.
-
To może być moja jedyna szansa. Nie zastanawiając się ruszyłem zaraz za nim w sumie niby też po konia, mając na uwadze czy w pobliżu nie kręcą się żaboludzie. Wszak to, że ich pogonił mogło być jedynie grą.
-
Byliście tylko wy, konie i siano.
-
Musiałem wykorzystać zaistniałą sytuację. W dalszym ciągu hełm wisiał przy jego pasku na dodatek podążałem cały czas za nim, więc jak mi się wydaje miałem nikłą przewagę. Dlatego też nie zastanawiając się dłużej zacisnąłem mocno pięść i huknąłem z całą mocą w jego odsłonioną potylicę.
-
Krios poleciał do przodu poślizgując się na dodatek na końskim gównie leżącym na podłodze, przewrócił się nieszczęśliwie w taki sposób że przywalił łbem o wystający z drewnianej belki gwóźdź. Gwóźdź ten wbił się w czaszkę łowcy...
-
Jak nie urok to kur** sraczka pomyślałem spoglądając na zwłoki nieszczęśnika. Nie opierdzielając się postanowiłem przeszukać nieszczęśnika wraz z jukami jego konia...Grzywny, listy..Byłem zainteresowany wszystkim.
//Pisałeś przedtem, że ma miecz z mithrilu i pistolet skałkowy. Jeżeli to możliwe to zabieram te rzeczy.
-
//Lepiej nie bo on stat nie ma ;[ Jak wejdą nowe umki rasowe to zrobie ÂŁowcom staty.
Przy trupie znalazłeś 150 grzywien zaś w jukach sporo zapieczętowanych listów i mapy.
-
Grzywny oczywiście sobie zabrałem tak samo jak listy i mapy. Teraz nie ma na to czasu, ale za chwilę się im przyjrzęNie ociągając się schowałem trupa pod stertą siana, tak aby nikt przez najbliższy czas go nie odkrył. A ta chwila wystarczy mi na to, aby odjechać na bezpieczną odległość z miasta i tam przejrzeć listy i mapy. W zasadzie do tej pory nie poznałem prawdziwych intencji Kriosa chyba, że to co mówił w karczmie to była prawda...
Schowawszy trupa wskoczyłem na konia i opuściłem spokojnie miasto...
//Kase dodam sobie po zakończeniu zadania.
-
Jednakże gdy chowałeś trupa do stajni wszedł stajenny. Widział Cię. Ty jego.
O kurwa... Mężczyzna czym prędzej wybiegł z budynku pędząc co sił na posterunek.
//Masz 10 minut na spierdolenie :*
-
Szczęściem w nieszczęściu było to, że byłem już na koniu, więc nie stosując zbędnych ceregieli pognałem szpakę ile tchu i puściłem się pędem przez bramę miasta znanym mi traktem ku Atusel. Usprawiedliwianie się przed strażą nic by nie dało, gdyż ta banda najpierw działa, a potem dopiero myśli, więc zanim dopuściliby mnie do głosu skończyłbym pewnie bez zębów i z uszkodzonymi organami wewnętrznymi. Zanim jednak tamta chałastra z posterunku ruszy dupę ja będę już daleko stąd. O ile...No właśnie.
-
Wyjechałeś z Leamis, co prawda straż przy bramie nic nie wiedziała. Jeszcze...
-
Straż nic nie wiedziała tak samo jak nikt w Atusel o tym nie wiedział. Dlatego też priorytetem dla mnie stało się dotarcie do portowego miasta możliwie jak najszybciej, a tam już spokojnie wtopię się w tłum i wrócę do bezpiecznych kanałów. Z drugiej strony stajenny mógł nie przyjrzeć się uważnie mej twarzy, a portret pamięciowy często bywa złudny. Dlatego też pędziłem w stronę Atusel nie zważając na nic...Listy przeglądnie się w bezpiecznym miejscu...
-
Dotarłeś do Atusel.
-
Nie tracąc więcej czasu i nie kusząc losu zostawiłem konia w stajni i starając nie zwracać na siebie uwagi, pomaszerowałem razem z błąkającymi się tu i ówdzie mieszkańcami miasta przez rynek aż do kanałów, gdzie udałem się do kanciapy Yarpena.
-
//Ty płaciłeś za wynajem kunia nie?
- O, szybkiś. Masz coś?
-
Wpadłem do kanciapy Yarpena i od razu sięgnąłem po słynną wódkę zwaną Pavulonem. Pociągnąłem dwa szybkie łyki i odłożyłem nieszczęsną berbeluchę uświadamiając sobie, że nic mi to nie pomoże.
- Powiem tylko tyle. Kur**. W zasadzie to spieprzyłem całą akcję, ale w sumie dużo było udziału w tym siły wyższej, ale spokojnie od początku. Tak jak mówiłeś udałem się do Leamis. Tam w zasadzie raz, dwa udało mi się znaleźć tego Kriosa, który przebywał w towarzystwie dwóch turdnaszan. Jednak jak szybko oni się pojawili tak szybko zniknęli, niby odprawieni przez Kriosa. Wtedy włączyłem się do rozmowy. Od słowa do słowa, doszliśmy do tego, że niby chce dołączyć do Bękartów bo ma dość ukrywania się przed Tacticusem. Ja oczywiście nie przyznałem się, że należę do Bękartów i z drugiej strony też nie do końca wierzyłem jego słowom. Dlatego też w stajni gdzie poszliśmy po konie chciałem go ogłuszyć i przesłuchać na swój sposób. No wiesz...ogień, żelazo te sprawy. Jednak ten chujek to nawet kurwa mdleć nie porafił. Po tym jak przywaliłem mu w łeb pośliznął się jeszcze i rozpierdzielił głowę na gwoździu...Znalazłem przy nim to..- rzuciłem na stół znalezione listy i mapy.
- Nie przeczytałem tego bo jak chowałem trupa to zobaczył mnie stajenny i pognał na posterunek, prawdopodobnie ruszył za mną pościg...aa i jeszcze 150 grzywien znalazłem przy łapserdaku...
//Płaciłem na pierwszej stronie za dwa dni
-
- Grzywny zachowaj... cóż... Zjebałeś nieco, faktycznie. Teraz chuja się dowiemy o tym co robił tutaj faktycznie. Trza było go tu ściągnąć, nic by mi nie zrobił. Może z tych listów coś wyciągne.
-
- Zobaczmy co jest w tych listach...- powiedziałem biorąc jeden i spróbowałem go otworzyć.
-
Był to list miłosny. :o Został jeszcze jeden.
-
- Tiaa, Yarpen to chyba Krios pisał do Ciebie...-oddałem mu ten list i zabrałem się za drugi.
-
- A zasadził ci ktoś kiedyś kopa gdzieś?
Drugi list był skierowany do "Czarnej Mendy". Krios chciał się dogadać oferując informacje o bandzie Vladimira. Kojarzyłeś to imię...
-
- Dobra, dobra nie unoś się brodaczu..O cholera... sam zresztą popatrz.- podałem krasnoludowi list.- Pewnie by się nam przydał chłop. Przecież ten cały Vladimir to gość który porwał nam jaszczura...
-
- Kurwa! Te mapy... - krasnolud rozłożył mapę Kriosa - O rzesz... te kropki to ich obozy...
(http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/images/c/c7/Mapa_kriosa.png)
-
- Ha ! - odsapnąłem czując ulgę bo jednak nie wróciłem z pustymi rękami.
- No w końcu jest trop. Przyznaj, nie spodziewałeś się ani przez moment takiego daru od losu.
-
- Ellmor nas lubi. Masz staruchu. Krasnolud chlusnął szklanką wódki w powietrze. Nie była to drwina, brodacz po prostu był... specyficzny. - To kurwa najlepszy prezent noworoczny jaki mógł nam wpaść! Nie licząc brygu który podarował nam Aragorn...
-
-Co tu dużo mówić będzie teraz od groma pracy, niech to tylko Melkior i reszta zobaczy...bo teraz to się pętają cholera po tej całej krucjacie..tfu..- splunąłem nie komentując marnowania zacnego trunku przez krasnoluda.
- To co można chyba uznać, że robota zakończona ?
-
- Yep. Z następną poczekaj aż wróci reszta. Potrzebujemy pełnego zespołu na arcy trudną misję.
-
- Nigdzie się nie wybieram. Chwilowo mam dość atrakcji związanych z misjami, więc trochę się zrelaksuje w tym zapyziałym mieście, a gdy będę potrzebny to na bank mnie znajdziecie.
-
- Bywaj więc.
Zadanie zakończone.
Podsumowanie:
Thoran otrzymał misję odnalezienia najemnika rzekomo należącego do dawnych Samotnych ÂŁowców. Jak się okazało ów najemnik wykorzystuje jedynie ich wizerunek do chronienia swej rzyci. Niestety w wyniku tragicznego WYPADKU cel zmarł. Jednakże Bękarty zdobyły cenne dane wywiadowcze dot. lokalizacji obozów grupy bandytów.
Loot:
Thoran - 150 grzywien z ciała Kriosa
Talenty
Thoran
Aktywność: 1 złoty talent
Opisy: 1 srebrny
Walka: brak
Bonus rasowy: 1 złoty talent
Bonus pieniężny: 150 grzywien