Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Mogul w 07 Luty 2013, 18:55:03
-
Nazwa wyprawy: Powrót Smoka - Przykrywka
Prowadzący wyprawę: Aragorn
Uczestnicy wyprawy: Mogul Khan
Wymagania: brak
-Ale serio, że ja gońcem, kurierem, czy chuj jak to się zwie? Upił łyk trunku, tak na dobry początek. Wskazał butelką na Aragorna.
-
A kto? Jesteś duży, silny i czerwony. Adaś robi... robi coś ważnego na południu. A innych kurierów nie mam.
-
-To lecem, nie czekam. Daj to coś, dotrze całe.
-
Ty masz to odebrać a nie dostarczyć. Tu tkwi haczyk.
-
Ork spojrzał się ze spokojem na butelkę. Wyrzucił ją, rozbiła się.
- Coś jeszcze mam wiedzieć? Jak nie, to się zbieram, nudzi mi się tu.
-
Nie to wszystko.
-
- Narka. Rzucił i szybkim krokiem udał się do stajni, po swojego konia. Przy okazji posprawdzał, czy wszystko zabrał. Wszystko raczej było na swoim miejscu, więc nie było czasu na zwłokę. Skierował się w stronę bram miasta.
-
Ruszyłeś traktem na północny wschód ku dystryktowi Kadev.
-
Był sam. Jak za kolejnych dawnych czasów. Czasów, gdy opuścił klan i błąkał się po świecie dopóki nie przeszedł przez portal. Troche czasu już minęło. Czasy obecne dzieliły przeszłość tym, że teraz powróciła namiastka jego dawnych umiejętności, a podróż miała cel. Chwile mijały na podróży do Ombros.
-
//Jest 19:00. Jechałeś dość szybko gdy obok ucha przeleciał Ci bełt z kuszy, potem drugi. Ktoś spierdolił robotę i miał pech że trafił na Ciebie. Zza krzaków wyszło 2 Ludzi. (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Ochroniarz)
-
Aż dwóch! Rzuciło się na niego aż dwóch bandytów! A może raczej tylko dwóch? Zastanawiająca była głupota niektórych ludzi. Co prawda, trafili na kuriera, ale nie byle jakiego. Mogul jednak przez ułamki sekund intensywnie myślał. Albo są na prawdę głupi, albo dobrze wyszkoleni. Albo to i to. Może ktoś tam się niby czai. Ork zeskoczył z konia. Całkiem nieźle mu to wychodziło. Dotknął ziemi mając wyciągnięte już bronie. Z okrzykiem podbiegł do celującego w niego bandyty. Ciął wcześniej w rękę w której wróg trzymał kuszę. Ork przez to miał na celu pozbycie się ewentualnego ataku z odległości. Niby nie był całkowicie odsłonięty, ale nigdy nie warto ryzykować. Chciał wciągnąć opryszków w walkę bronią białą. Udało mu się to, ork już nie wątpił w niepewną inteligencję opponentów. Ciął lewym toporem w bliższego, zrobił krok, ciął prawym w drugiego, który zbliżył się na odpowiednią odległość. Pierwszemu udało się zablokować, drugi musiał odskoczyć. Unik wykonał pomyślnie i od razu kontratakował pchnięciem. Mogul wykonał piruet wokół pierwszego przeciwnika unikając w tym samym pchnięcie drugiego. Wykorzystując uzyskany pęd ciął tego bliższego w szyję. Mało brakowało, a pozbawiłby go głowy. Drugi bandyta widząc śmierć towarzysza zawahał się. Ork doskoczył do niego i wykonał młynki dwiema brońmi, po czym ciął poziomo z przeciwnych stron. Bronie wbiły się głęboko w żebra. Cudem przeżył, ciężko dyszał, zostały mu ostatnie chwile życia.-I co ptaszku? Zażartował ork. Konający raczej nie miał nic do powiedzenia, chyba, że gm tego chciał. Jeśli nie, przeszukał ciała, wsiadł na konia i ruszył dalej.
-
Czar... sie... spóźnił... Zdążył Ci jeszcze wycharczeć bandyta. Znalazłeś przy nim zakrwawiony już list. Schowawszy go ruszyłeś ku Ombros.
-
Podczas dalszej podróży Mogul analizował sytuację. Musiał wszystko przemyśleć. Jeden z atakujących wypowiedział dziwne słowa. Przez to w głowie orka pojawiła się myśl, że może jednak atak nie był chaotyczny i oni mieli się na prawdę go pozbyć. Ork postanowił odczytać list dopiero w wiosce, gdy usiądzie odsapnąć w karczmie, jeśli wioska jakąś posiadała. Wtedy będzie w stanie wysunąć bardziej trafne wnioski. Ponaglił konia.
-
Ombros - Stolica gminy o tej samej nazwie. Jeszcze jakieś 15 lat temu była to zabita dechami wieś rybacka w pobliżu Kruczego Gniazda, zamku górującego na okolicznymi terenami. Po odkryciu portalu do Tinriletu miejsce to zyskało drugie życie. Leżąca nad wielkim jeziorem osada stała się w krótkim czasie punktem przeładunkowym wszelkich egzotycznych towarów i gości. Teraz jest to lekko ponad 8tyś miasteczko z słynną karczmą "Pijany Smok" która jest pierwszym kulinarnym przystankiem na drodze do tego orientalnego świata.
//Na wiki dam to później
-
Jeśli trunki mają mocne proporcjonalnie do nazwy, to zapowiadał się ciekawy odpoczynek. Ork wszedł do karczmy i od razu podszedł do karczmarza.-Nie wiesz za ino jest statek do Afers? Nie wiem czy se przerwe moge zrobić. Jeśli pozostało troszku, to wezme se pokój, strawe i coś do popitki.
-
Panie, tu co chwile coś przypływa i odpływa. Ale pasażerów i mniejsze towary to co godzine wożą. A co podać? Mamy śiwtną kaczkę w 10 smakach a do tego sake proponowałbym.
-
To do pokoju to wezmę. Zapłacę przy wyjściu. Gospodarz wskazał mu pokój, ten wszedł do niego, zamknął drzwi. Czekając na kaczkę rozsiadł się na o dziwo miękkim fotelu i zaczął czytać. Robił to powoli, bowiem dopiero niedawno nauczył się tejże jakże ciężkiej sztuki. To śmieszne, bo nauka czytania nie przyszła mu tak prosto jak nauka walki.
-
Ty idioto!
Czarnuch zaczął węszyć... jak wyszkol... Plamy krwi zasłaniały spory fragment listu. Rozkaz idzie do każdego. Czerwony skurwiel i reszta mają być martwi. Inaczej mamy przejebane. Ja jade na zjazd
Hrabia Godryk von Rev...
Ktoś był aż tak głupi by się podpisać.
-
Heeeem. Było to coś w stylu westchnięcia. Teraz musiał się zastanowić co robić. Ten list najwyraźniej świadczył, że jednak był celem ataku. Czerwony skurwiel. Hehe. Trzeba było zostawić jakąś wiadomośą Aragornowi. W międzyczasie do pokoju zapukała osoba, która przyniosła jedzenie. Gdy dziewka już wychodziła ork zawołał:
-Tej, jest sprawa. Macie tu ino kurierów jakiść?
-
Tak panie, zawołać?
-
-Taaaa....k jakby zmieniłem zdanie. Dzięki, ile płacę? Zrezygnował z tego nagle, bowiem jakaś myśl mu podpowiadała, że jednak nie warto tego robić. Ork w pośpiechu dokończył posiłek, zapłacił i wyszedł do portu. Teraz czekał na statek
//: odlicz żarełko od nagrody końcowej
-
Czekał zaledwie 10 minut, mały stateczek czekał na pasażerów przywożąc jednocześnie z dwa tuziny przyjezdnych, krowe, 3 owce i psa.
-
Pogłaskał psa przyjaźnie po czym zapakował się na statek. Teraz czekała go podróż morska na którą nie miał wpływu.
-
//Bezpiecznie dotarłeś na drugi brzeg.
-
Ork spytał przechodnia gdzie teleport do Trinletu, czy czegoś.
-
20 km na północ stąd. Portal jest na najniższym poziomie chramu. Odparł pracownik doków.
-
Ork udał się w stronę chramu. Czekała go kolejna, ale tym razem krótsza podróż.
//: nie orientuję się zbytnio gdzie jestem, idę teraz do chramu
-
//Wybacz <tuli> nie mam siły dzisiaj na dłuższe pisanie. Jedziesz z nad jeziora w kierunku sporej równiny gdzie jest chram. Schodzisz wewnętrznym teleportem 5 poziomów niżej i przechodzisz do Tinriletu. (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Tinrilet)
-
Gdy już znalazł się po drugiej stronie zaczął szukać Matsumo.
-
Pytanie czy Mogul wiedział kogo szukać? Otóż nie wiedział dokładnie. Zamek był spory, więc 9rk postanowił zajść do karczmy.
-
- Piwo jedno karczmarzu. Usiadł przy ladzie. Jakieś ciekawe wieści?
-
- 3 grzywny, a nic ciekawego. Odparł i podał Ci piwo. Pierwszy raz tutaj co? To widać. Wiesz co? Pierwsze piwo na koszt firmy.
-
A tak, pierwszy. Aż tak widać? Upił trochę piwa. Nie było złe, a darmowe. Nieźle. Rzekł z aprobatą po czym kontynuował: - Jestem w gościach, do nie jakiego Matsumo.
-
Aaa, pan Matsumo to zarządca tego zamku. Znajdziesz go w północnym skrzydle, przy ogrodzie.
-
- Wpadnę tu jeszcze kiedyś na browca, dobry jest. Lecz teraz musze lecieć, śpieszno mi jest. Skierował się od razu do północnego skrzydła. Zbyt długo tu już zabawił i obawiał się, że jest odrobinę spóźniony.
-
Tutejsi byli dziwni, ich zamek nie wyglądał na konstrukcję obronną no i ogród. Wielki ogród z jeziorkiem wewnątrz twierdzy. Był tam jeden człowiek, siedział na ławce i coś czytał.
-
- Throm - Ka! Jestem Mogul Khan, poszukuję jednego człowieka.
-
Kogo Mogul-san?
-
-Zarządce zamku, niejakiego Matsumo. Miał tu przebywać. Wyszczerzył zęby w szczerym uśmiechu. Chyba już go znalazł, ale nie zaszkodzi zapytać.
-
To ja. Odparł i odłożył książkę.
-
- Przybywam od sir Aragorna. Jakieś ważne listy mam mu od Ciebie przekazać zarządco.
-
Aaah. Pozwól za mną. Ruszyliście przez ogród by za chwilę wejść przez drzwi z papieru i dziwnego drewna (co za idioci co nie?) wejść do zamku. Matsumo poprowadził Cię przez jadalnię do swojej komnaty, tam z szuflady wyciągnął stos kopert. To wszystko dla niego, przekaż mu przy okazji pozdrowienia od dzieci. A tak w ogóle co słychać na Valfden?
-
-Huh, w sumie nic nowego. Jakieś gnojki chciały mnie sprzątoć, pa. Pokazał mu splamiony krwią list.
-Wiesz kto to ten Godryk? Cosik mi wydaje, że to coś większego, zaczyna się nieźle pieprzyć. Gunses nie żyje, po wyspie latają jacyś przebierańcy kopiący w ziemię. Ino powiem, że w najbliższym czasie nie będzie nudo.
-
Wybacz, nie wiem kto to Gunses ani o jakim Godryku mówisz.
-
Ork podrapał się po głowie.
-To nic Ci raczej ciekawego nie powiem. Ja siem muszem zbierać. To i Twoje pozdrowienia muszą szybko dotrzeć na miejsce.
-
- ÂŻegnaj więc.
-
Ork wraz z dokumentami ruszył w stronę teleportu.
-
Kilka dni później dotarłeś do stolicy, to co usłyszałeś po drodze napawało grozą.
Koniec
Podsumowanie: Mogul został wysłany do Tinriletu w celu odebrania paczki, po drodze został napadnięty przez zabójców przy których znalazł rozkazy rebeliantów. Po odebraniu paczki wrócił do domu.
Talenty:
Mogul:
Aktywność: 1 srebrny talent
Opisy: 1 srebrny talent
Walka: 3 srebrne talenty
Bonus pieniężny: 250grz.