Forum Tawerny Gothic

Tereny Valfden => Dział Wypraw => Wątek zaczęty przez: Evening Antarii w 29 Maj 2015, 15:42:16

Tytuł: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 29 Maj 2015, 15:42:16
Nazwa wyprawy:Wschód słońca
Prowadzący wyprawę: Dragosani
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Bycie Evening
Uczestnicy wyprawy:Evening Antarii


Po ciężkim dniu i jeszcze cięższej, przespanej tylko w połowie nocy, Eve obudziła się rano z podkrążonymi oczami. Jednak nie takie cechy w wyglądzie świadczyły o pewnej zmianie... Bo gdyby ktoś spojrzał na nią z boku, ktoś przypadkowo mijany na ulicy, pomyślałby że jest po prostu zmęczona. Wystarczyłoby, by zażyła drzemki i zjadła kilka owoców z południa wysypy. Tymczasem największa przemiana zaszła w jej sposobie bycia, może w sposobie mówienia i bardziej swobodnego poruszania się.
Zeszła do jadalni na śniadanie przyszykowane przez Safrę. Czekały na nią sery i mięsa, świeże pomidory, jeszcze ciepłe pieczywo i gorąca herbata. Na deser konfitura z porzeczek, a wszystko pięknie podane na porcelanowej zastawie. Na stole leżał nawet jej ulubiony obrus i całość naprawdę zachęcała do spożycia posiłku. Jedak druga kobieta zrozumie inną kobietę bez słów. Wczuje się w sytuację i postara się pomóc. Wie, czego jej najbardziej w danej chwili potrzeba.
Jedzenia!
Zachłanność zdecydowanie nie była cechą Eve, ale te wszystkie przekąski przygotowane przez elfkę wyglądały tak smakowicie, że chciało się zjeść je wszystkie, że inne troski odeszły i nie były już wcale ważne.

Po skończonym śniadaniu, nałożeniu nieco pudru na twarz by zamaskować zmęczenie, i pojawieniu się lekkiego uśmiechu na rumianej twarzy dziewczyny, nikt by nie poznał, że coś było nie tak. No, może po nieozdobionym pierścionkiem palcu, co było oczywiste. Wszystko inne jednak pozostawało niezmienione. Jej zwyczaje, treningi w Bractwie, nauka walki, nie zmienią się jakoś drastycznie. A jej relację z Funerisem można będzie określać jako przyjaźń, bo przecież nie rozstali się jako wrogowie, lecz spokojnie i bez niepotrzebnych kłótni.

Tak więc po sycącym posiłku, doprowadzeniu się do ładu i ubrania w codzienne ciuchy, Eve się... nudziła. Tylko trochę, ale wolała mieć coś do roboty, czymś zająć myśli. Wiedziała, że reszta towarzystwa albo bawi się na ślubie i weselu, albo wypłynęła w poszukiwaniu morskich przygód. Nie obawiała się zatem, że będzie musiała komuś znajomemu wszystko od początku tłumaczyć. Wyszła przed dom i skierowała się przed siebie, czyli chciała minąć park i dom Draga, a potem udać się do centrum. Byle z daleka od Sanktuarium...
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 29 Maj 2015, 15:58:58
Sanktuarium istotnie było daleko. A przynajmniej w skali miejskiej, gdyż w porównaniu do takiego księżyca, to było raczej blisko. Ale kto by przejmował się takimi zawiłościami względności odległości, skoro był tak piękny i słoneczny dzień? Pewien wampir zapewne określiłby taki dzień mianem "paskudnego", ale kto by tam słuchał wampira? Słońce świeciło jasno na błękitnym niebie, które ozdabiało tylko kilka chmur. "Ozdabiało" było idealnym określeniem na te puszyste i białe skrawki niebiańskiej pary. Nie szpeciły nieba, jak czyniłyby to chmury zwiastujące deszcz. Raczej dodawały mu uroku.
Evening szła sobie więc ulicą. Zostawiła za sobą swój dom i sąsiedzki dom Dragosaniego. Przechodząc obok niego wydawało się jej, że złowiła wzrokiem ciemną twarz Visenyi w oknie, lecz mogło być to po prostu złudzenie. Rycerskie dziewczę szło sobie w stronę parku, aby go wyminąć i skierować się do centrum. Po co? Na to pytanie odpowiedź znała zapewne tylko wspomniana niewiasta. A może nawet ona tego nie wiedziała i kroczyła tam, gdzie miało ją ponieść przeznaczenie? Mozę my wszyscy tak naprawdę zmierzamy tam, gdzie poniesie nas przeznaczenie, a nie nasza wolna wola? Czy wtedy można byłoby powiedzieć, że takowa wolna wola w ogóle istnieje? Te rozmyślania Eve przerwał szloch. Przechodziła akurat obok parku, który to obfitował w drzewa. Jak to park. Na jego skraju stał sobie mały chłopczyk. Ubrany całkiem nieźle, więc zapewne nie był z biedoty. Na oko mógł mieć z pięć lat. Miał ciemne włosy. Oczu Evening nie dostrzegła, gdyż chłopczyk zasłaniał je piąstkami i wycierał łzy. To ów dziecko szlochało, jednak nikt nie zwracał na nie większej uwagi.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 29 Maj 2015, 20:25:44
Z rękoma w kieszeniach, zwykłych skórzanych spodniach i płaszczu, w niedbałym kucyku na głowie, Eve przemierzała ulice stolicy. Tak właściwie to dopiero zaczęła swój spacer i nie dotarła jeszcze do żadnego miejsca, którego nie zna. Wokół tylko samo najbliższe sąsiedztwo, żadnych ciasnych, ściśniętych między domami uliczek, które chciałoby się poznać.
Z sąsiadów kojarzyła tylko Draga, no bo wiadomo. Nawet się lubili. A tak to kilka domów dalej mieszkał bogaty kupiec i szlachcic, jeszcze dalej pewna wdowa z ogromnym majątkiem. Kojarzyła ich twarze i znała plotki o nich. Nic więcej. Także ona nie chciała,  by ktoś wiedział za dużo o jej życiu. Jak na razie pozostawała ze "znajomymi z okolicy" w dobrych stosunkach i tak miało pozostać.
Szła, gdzie nogi ją poniosą. Chciała sprawdzić ile jest w stanie przejść, jaką część miasta zwiedzić snując się bez celu. A może zdarzy jej się "przypadkowo" trafić do jakiejś karczmy, gdy nieco się zmęczy? Tak naprawdę jej spacer dopiero się rozpoczął, a już coś go zakłóciło. Wszak mogła ominąć płaczącego chłopca, bo ma własne problemy na głowie i nie chciała dołączać do nich płaczącego bachorka. Jednak żaden z przechodniów nie reagował, a dziecko mogło zwyczajnie zgubić mamę, drogę do domu, albo swojego ulubionego misia. Chyba nie był głodny, gdyż miał na sobie nie żadne szmaty, ale schludne ubranie. Pierwsze co jej się spodobało to ciemne włosy. Zawsze zazdrościła wszystkim z ciemnymi włosami, tak jakoś. Coś jej mówiło, że musi podejść, zapytać co się stało, jako przedstawicielka Bractwa chociażby.
-Hej... czemu płaczesz? Zgubiłeś się?- dziewczyna spytała troskliwym głosem, bardzo łagodnym. Ukucnęła obok niego, by być mniej więcej jego wzrostu.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 29 Maj 2015, 20:41:06
Dzieciak szlochał i chlipał. Albo chlipał i szlochał. Ewidentnie coś się stało. Coś co bardzo źle wpłynęło na nastrój dzieciaka. To właśnie podpowiadał Eve jej detektywistyczny zmysł. Gdy kucnęła przy nim, mały gnojek zerknął zza piąstek. I teraz rycerskie dziewcze mogło zobaczyć w końcu jakie bachor ma oczy. Były one szare i wyjątkowo jasne. Srebrne niemal. Bardzo podobne do oczu Draga, ale to zapewne przypadek. Prawda?
- Niee-e... - odparł wycierając łzy w rękaw. - Ale mój przyjaciel, sir Hammerlock wpadł w kłopoty, a nikt nieeee chceeee pomóóóóc! - zawołał i znów zaczął ryczeć.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 29 Maj 2015, 20:46:45
Evening nie wiedziała jak się uspokaja małe dzieci... Zawsze wydawało jej się, że wystarczy wcisnąć im jakiegoś cukierka i tyle. Szkoda, że żadnego przy sobie nie miała. Ale chłopcu nie chodziło o cukierki, na szczęście albo nieszczęście.  A oczyska miał Dragowe, ale to ewidentnie przypadek.
-Sir Hammerlock? Czyli to jednak człowiek? Nie żaden misiu?- westchnęła. Misia można kupić drugiego. Człowieka tak nie za bardzo, chyba że niewolnik - wtedy nie ma problemu.  -To gdzie widziałeś go ostatni raz? Chyba, że jest tu gdzieś niedaleko?...- Eve miała też nadzieję, że to nie będzie jakiś żul. Taki miała przeczucie, oby błędne.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 29 Maj 2015, 20:58:06
Gnojek wlepił w Evening te swoje oczyska. Zupełnie jakby chciał wyssać nimi jej duszę. Może też tak było, dzieciaki potrafiły być straszne, zadawać się z siłami ciemności. Jak choćby z żulami czy kotami. A jak powszechnie wiadomo, koty pożerają ludzkie duszę poprzez spojrzenie, bo to podmioty Otchłani są. Dzieciak przetarł łzy. Znów rękawem.
- Nieee... - odpowiedział. Wskazał na jedno z pobliskich drzew. Jedno z takich wyższych, w dodatku pozbawionych gałęzi na niższej części pnia. W górze za to gałęzi było sporo. I pośród nich...
- Sir Hammerlock jest tam. Wystraszył się psa, wszedł i nie może zejść. - Sir Hammerlock był kotem. Młodym dość, o jasnej, pomarańczowej sierści. Siedział na jednej z gałęzi i miauczał przeciągle.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 29 Maj 2015, 21:11:50
 Jego spojrzenie było takie... dziwne i mroczne... Ciekawe co takie panie przedszkolanki muszą sobie myśleć będąc otoczone przez całą zgraje takich małych biegających denerwujących istot. I jeszcze to wycieranie się w rękaw, fuj! Potem cała bluzka jest do prania. -Ej mały, masz chusteczkę- wyjęła jakąś z kieszeni i podała chłopcu. Wcale nie zużytą! -... bo nie mogę na to patrzeć- burknęła zrozumiale tylko dla siebie.
-Ehe, no dobra. Mówisz, że tam siedzi twój kiciuś?- Eve wstała, wyprostowała się i okiem znawcy zmierzyła drzewo. Przymknęła jedno oko, wyciągnęła dłoń przed siebie i kciukiem "wymierzyła" jego wysokość i szerokość. Potem podparła się rękoma o biodra oceniając swoje szanse w starciu z drzewem, i z kotem też. W sumie mogła pójść na łatwiznę i żyć telekinezy - tak będzie prościej. Nie chciała być podrapana przez tego milusińskiego pupila.-Doobraa, nie ma na co czekać. Trzeba uratować sir Hammerlocka. Swoją drogą, fajne imię mu wymyśliłeś, mały- odpowiedziała zmierzając pod drzewo. A między gałęziami bez trudu ujrzała ryżawego kocura. Całkiem dużego, dorodnego. Stanęła pod gałęzią i nie siląc się na żadne wchodzenie i ryzykowanie życiem - skupiła energię umysłu i przez telekinetyczny impuls pchnęła kotka lekko w bok, tylko tak na próbę żeby nie zrobić mu krzywdy. A potem dzięki tej niezwykłej umiejętności, formując coś w stylu telekinetycznej dłoni, postawiła kocura na ziemi.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 29 Maj 2015, 21:26:27
Dzieciak wziął chustkę od Evening i wytarł nią twarz. Oczywiście jeszcze bardziej tylko porozmazywał po niej łzy i kto wie co tam jeszcze. Ale przynajmniej nie wycierał się rękawem! Zawsze jakiś postęp. W tym czasie panna Antarii zajęła się akcją ratunkową kota. Gdy lekko traciła go impulsem telekinetycznym, sir Hammerlock wczepił się mocniej pazurami w gałąź. Jednak nie uchroniło go to przed działaniem mocy umysłu zakonnicy. Zsunął się z gałęzi. Szczęśliwie Evening złapała go w telekinetycznym uścisku. Kot był przerażony. Bał się nawet poruszyć. Przez to Evening trzymała go jakby był tylko jakimś przedmiotem. Będąc już dość nisko kot nagle szarpał się i zeskoczył na ziemię. Był na tyle nisko, że nic mu się nie stało. Z wrodzoną kocią wdzięcznością czmychnął gdzieś w krzaki.
- Sir Hammerlock! - zawołał dzieciak. Już chciał za nim pobiec, lecz zerknął na szlachciankę. - Dziękuję, starsza pani. - Skłonił się lekko, zapewne tak, jak go uczono kijem. Albo bezstresowo, kto tam może wiedzieć. Oddał chustkę wybawczyni kota i pobiegł w krzaki szukać zwierzaka.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 29 Maj 2015, 21:37:59
Uff, obeszło się bez zadrapań od gałęzi. Zdecydowanie latający kociak mógł wzbudzić więcej emocji, niż zakonnica wspinająca się po drzewie. Jedno z jej marzeń z listy właśnie się spełniło- może to dziwne ale Eve zawsze chciała uratować kota z drzewa i w ten sposób wykazać się odwagą i nienaganną postawą obywatelską! Jak fajnie, że dziś jej się to udało.
Ale gdy usłyszała słowo STARSZA, aż nie wiedziała co powiedzieć. Tak ją zatkało jakoś. Jednak nieprzespana noc dodaje kilka lat. Trzeba było więcej tego pudru nałożyć. Przyjęła zasmarkaną chusteczkę, spojrzała na nią z lekkim niesmakiem i wetknęła do kieszeni; później się to wyrzuci.
-Nie ma za co. Miłej zabawy z kociakiem- chociaż taki zawszony kocur to też spore niebezpieczeństwo. Ale niech się chłopak hartuje.
Dziewczyna odprowadziła chłopca wzrokiem, aż zniknął całkowicie w pogoni za rudym zwierzakiem. Kilka takich i ładny dywan dałoby się zrobić.
Pogoda zachęcała do dalszej wędrówki, nie było gorąco, więc nawet tak nie śmierdziało. Eve zostawiła drzewo i park za sobą, sir Hammerlock już dawno zniknął, chłopak też. Kierunek: centrum.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 29 Maj 2015, 22:11:20
Kierunek: centrum. I jak Evening postanowiła, tak też zrobiła. Ruszyła w stronę centrum miasta. Przejść musiała kawałek, kilka ulic ledwie. Ani daleko, ani blisko. Ot, kawałek drogi. Szła więc przed siebie nie niepokojona przez nikogo. Inni przechodnie bardziej byli zajęci swoimi sprawami, aby zwracać na nią większą uwagę. Nie przyciągała nawet jakoś wiele spojrzeń mężczyzn. Niewyspanie i dość zwyczajny strój robiły swoje.
Minęła kolejne uliczki, aż dotarła w końcu na rynek. Nie było to jeszcze centrum, ot zwyczajny rynek. Nawet nie główny targ miasta. Nieduży placyk na którym to kilkunastu kupców rozstawiło stragany, aby sprzedawać swoje towary. Nie były one wyszukanie. Głównie towary codziennego użytku. Do tego w jednym z budynków otaczających płac była piekarnia. Nosa Evening dobiegł niezwykle zachęcający zapach świeżego pieczywa. Uszy zaś wychwytywały gwar z rynku. Sprzedawcy i sprzedający rozmawiali między sobą na różne tematy, wymieniali towary i pieniądze. Ot, zwykły dzień na targu. Evening zaś, prócz zapachu pieczywa, czuła także coś jeszcze. Nie nosem. Czuła lekkie mrowienie na karku, jakby czyjeś spojrzenie.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 30 Maj 2015, 11:14:44
Zapowiadał się dzień jak co dzień, życie toczyło się swym normalnym rytmem. Handlarze targowali się, rzemieślnicy pracowali w pocie czoła, dzieci bawiły się na ulicach miasta.
Eve weszła pomiędzy stragany - chciała rozejrzeć się, czy jest coś ciekawego do kupienia. Oprócz jakichś pierdółek, owoców i warzyw nie było nic godnego uwagi. To co zwykle. Lecz przez chwilę poczuła się dość nieswojo więc zwolniła krok i dyskretnie obejrzała się przez ramię. Wszak wokół może czekać wielu zwykłych złodziejaszków, choć dziewczyna nie miała nic cennego przy sobie, wolała uważać. Udając, że coś ogląda z wielką uwagą, rozejrzała się wokół siebie.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 30 Maj 2015, 13:03:34
Stragany oferowały głównie towary codziennego użytku. Tak jak zauważyła Evening, głównie żywność i tym podobne dobra. Na pewno nic, czego by szlachciance brakowało. Prócz jednego straganu... Dziewczyna obejrzała się dyskretnie przez ramię, badając okolicę. Wydawało się, że ktoś ją obserwuje. Dla ukrycia tego spojrzenia, zatrzymała się obok jednego ze stoisk, niby coś oglądając. Zupełnie przypadkowo właśnie obok tego straganu z dość wyjątkową ofertą.
Rozglądając się Evening zauważyła kilka osób, które mogły ją obserwować. Wyglądały jak zwykli ludzie, ale przecież jakiś ewentualny obserwator tak właśnie chciałby wyglądać, czyż nie? Jakaś przekupka sprzedająca kapustę zerkała na Eve kątem oka. Dwójka młodych mężczyzn, tak około dwudziestoletnich, spoglądało na mówiąc coś do siebie. Jakiś niziołek, który dyskretnie podkradał ze stosik jabłka i inne drobiazgi, również na nią zerkał. Duży i łysy facet, o twarzy ulicznego zbira, patrzył w jej kierunku z kpiącym wyrazem twarzy. Rozglądanie się Eve przerwał głos sprzedawcy w tym wyjątkowym stoisku, które zupełnie przypadkowo wybrała.
- Widzę, że ma pani wspaniały gust! - zawołał, widząc obok czego stoi dziewczyna. - To doskonały towar, sprowadzony z samego Ilusmiru! Przyrząd dla spragnionych czułości, samotnych kobiet! - Podniósł jakiś podłużny przedmiot, dziwnie podobny do... - Przeciwpoślizgowa rączka ułatwia uchwyt, zaś te wypustki dodają niezwykłych doznań. Całość zrobiona z najlepszych materiałów i w bardzo atrakcyjnej cenie! - zachwalał swój towar.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 30 Maj 2015, 13:30:00
To przeczucie bycia dziwnie obserwowaną nie minęło. Ale była przecież w miejscu publicznym i tutaj wszyscy się na siebie gapili, bo w sumie nie mieli innego wyboru. Zwyczajnie wyglądająca kobieta sprzedająca kapustę, kilku mężczyzn w tym jeden łysy... Nic szczególnego. Właściwie to Eve nie miała się czego bać posiadając takie umiejętności.
Zupełnie przypadkowo, zwykłym zrządzeniem losu, dziewczyna stanęła przy... wyjątkowym straganie. Aby nie dać szansy ewentualnym złodziejaszkom i innym zbirom, postanowiła udawać, że coś kupuje i jednocześnie mieć się na baczności. Otrząsnęła się z zamyślenia, gdy sprzedawca do niej przemówił.
-Ach, tak, przepraszam. Zamyśliłam się. No cóż....- przyjrzała się towarowi okiem znawcy, jakby oceniając jego wartość. -... całkiem praktyczne. Po ile jedno takie?- a tak poza tym, naprawdę wyglądała na samotną!? Ehh...
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 30 Maj 2015, 13:40:04
Sprzedawca podał ów przyrząd Evening, aby mogło poczuć go w dłoni. Zapewne to miało zachęcić ją jeszcze bardziej do jego kupna.
- Widzę, że zna się pani na rzeczy - rzekł, stosując typową kupiecką sztuczkę. - Ten doskonałej jakości przyrząd do samodzielnego masażu pleców kosztuje zaledwie pięćdziesiąt grzywien. To taniej niż pojedynczy masaż w wykonaniu wykwalifikowanego masażysty, a dzięki temu może pani doznać takich samych wrażeń w domu i to codziennie! - Tak, kupiec wyraźnie chciał wcisnąć komuś ów niewinny przyrząd do masażu. Bo cóż innego mogłoby to być?
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 30 Maj 2015, 14:02:14
Rzeczywiście ten... masażer był dość przyjemny w dotyku, na pewno nie wyślizgnie się z dłoni dzięki specjalnej rączce. Wypustki dodatkowo masujące skórę też były dobrym pomysłem. Aż dziw, że nie kupiła tego wcześniej.
-Ma pan rację, chyba się skuszę. Nigdzie lepszego nie dostanę, prawda? Ale pięćdziesiąt grzywien?... A może tak czterdzieści? Rozumiem że to cudo najwyższej jakości, ale... nie da się pan namówić na niższą cenę?- zrobiła słodkie oczka. Przynajmniej się starała, aby tak wyglądały. Nie była mistrzynią w strojeniu takich min.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 30 Maj 2015, 14:50:00
Kupiec uśmiechnął się. Nie spodziewał się, że ktokolwiek będzie zainteresowany takim badziewiem. Oczywiście na głos tego nie powiedział. Powiedział za to co innego.
- Ach, niech stracę! Dla pięknej pani może być i za czterdzieści! Zapakować? - zapytał, gotów do wyświadczenia kolejnej usługi.

Nazwa: Ilusmirski przyrząd do masażu
Opis: Przyrząd do samodzielnego masażu. Według kupca sprowadzony z Ilusmiru. Posiada rączkę, która uniemożliwia ślizganie się dłoni, oraz wypustki, które to zapewniają wiele dodatkowych doznań.

//Nie zapomnij odjąć pieniędzy :)
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 30 Maj 2015, 17:44:55
-Niech pan zapakuje. Przynajmniej nie będzie widać z czym po mieście chodzę - rzekła optymistycznie nastawiona do tego zakupu Eve. Moooże kiedyś się przyda. Zawsze warto w domu mieć takie gadżety.



2789-40=2749 grzywien
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 30 Maj 2015, 20:32:23
Kupiec natychmiast zgarnął zapłatę i schował monety gdzieś tam pod ladę. Potem zapakował Evening jej zakup. Po prostu w prosty kawałek szarego papieru. Ot, tylko tyle, aby nikt nie widział co kobieta w zasadzie kupiła. Jeszcze by ktoś nie rozumiał do czego to właściwie służy.
- Proszę bardzo, pani. Niech dobrze ci służy i polecam się na przyszłość! - zawołał sprzedawca i zaczął nagabywać inne osoby do obejrzenia jego towarów.


Evening otrzymuje przedmiot fabularny:

Nazwa: Ilusmirski przyrząd do masażu
Opis: Przyrząd do samodzielnego masażu. Według kupca sprowadzony z Ilusmiru. Posiada rączkę, która uniemożliwia ślizganie się dłoni, oraz wypustki, które to zapewniają wiele dodatkowych doznań.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 30 Maj 2015, 22:46:38
Eve zgarnęła zawinięty w papier masażer i wcisnęła do głębokiej kieszeni płaszcza. Może trochę wystawał, ale to nic. Wystarczyło i tyle, bo dziewczyna nie chciała się tym za bardzo chwalić. Już prawie zapomniała o tym dziwnym uczuciu bycia obserwowaną, więc z większą swobodą ruszyła dalej, chcąc opuścić targowisko. Mogłaby też wrócić do domu i od razu wypróbować nowy zakup! Ale to później, na razie wolała się przejść.
Chciała wreszcie opuścić najbliższą okolicę, tak dobrze jej znaną, gdzie właściwie nie było miejsca, którego nie znała. Kierowała się zatem w strony miasta rzadko przez nią uczęszczane. Tak jakoś ją ciągnęło w nieznane.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 31 Maj 2015, 01:46:01
Rejony miasta rzadko uczęszczane przez Evening, nieznane okolice, raczej nie znajdowały się w jego centrum. Wszak zakonnica już trochę lat w Efehidon mieszkała. Przez taki czas po prostu musiała bywać często w centrum i dość dobrze je poznać. Szczególnie, że nie była pierwszą lepszą przekupką, lecz szlachcianką i członkinią poważanej organizacji. Skoro więc chciała spenetrować jedną z nieznanych części miasta, pozostawały inne. Na przykład Podgrodzie, które było dość duże, a jego chaotyczna zabudowa sprawiała, iż wydawało się większe niż w rzeczywistości. Albo też może jakąś część dzielnicy obywatelskiej. Wszak ona również do małych nie należała. Atrakcyjna wydawać się mogła też dzielnica handlowa i jej niezliczone sklepy, często poukrywane w zakamarkach ulic i oferujące towary z całego świata. Tyle dróg do zbadania, tyle możliwości!
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 31 Maj 2015, 12:07:48
Dziewczyna skręciła w jedną z uliczek, gdzie promienie słońca rzadko docierały. Pogrążone w cieniu wąskie przejście na tyłach domów mieszczan miało w sobie nutkę tajemniczości, ale było ono przede wszystkim skrótem prowadzącym do kolejnej drogi wiodącej na obrzeża Efehidonu, gdzie miała zamiar się udać. Wąska przestrzeń między budynkami sprawiała, że wiatr wiał tu mocniej, a gdy tylko wyszło się z tego zakamarka, następowała cisza. Zostawiła za sobą mały ryneczek i uliczkę na której gromadzono jakieś niepotrzebne szpargały. Wyszła na drogę bardziej uczęszczaną, szeroką, gdzie woźnice nie uważali na przechodniów i trzeba było mieć oczy dookoła głowy. Po obu jej stronach były karczmy, sklepy, bramy na podwórza, ktoś w jednym z okien na drugim piętrze obserwował ruch uliczny, jakiś chłopiec sprzedawał gazetę za kilka marnych grzywien. Eve szła bokiem kamienistej drogi, nie rzucając się w oczy i przy okazji nie narażając się na kopyta koni. Wszechobecny gwar dnia codziennego wydał jej się przyjemny, czuła że jest między ludźmi, a jednocześnie gdzieś obok, zachowując pewną anonimowość. Bez szat z herbem rodu albo herbem Bractwa mogła sobie na takową pozwolić.
Minąwszy jedno z ruchliwszych miejsc tej części miasta zaczęło się robić ciszej. Ludzie przechadzali się wolniej, niemal się snuli, pozbawieni celu. Także ona do nich należała, gdyż nie znała (jeszcze) powodu swego spaceru. Nikt już nie przekrzykiwał się na ulicach, zabudowa robiła się biedniejsza, okolica mniej zadbana. Już tylko od czasu do czasu jakiś powóz przejechał szybciej, chcąc szybko się stąd wydostać. Tu właśnie zaczynało się Podgrodzie pełne małych mieszkań, ścieków płynących ulicą. To tu rodziły się wszelkie choroby, mieszały rasy, a życie niewiele tutaj znaczyło. Bardziej cenna była złamana grzywna. Eve starała się nie patrzeć w oczy mijanych biedaków i żebraków wyciągających w jej stronę swoje chude suche ręce. Lecz także oni byli częścią tego świata, nędzni, zmęczeni, żyjący z dnia na dzień często bez jakiejkolwiek nadziei, chwytający się najgorszych prac, by przeżyć, a być może kiedyś poprawić swoją sytuację.
Eve chciała przejść obrzeżami podgrodzia, by po jednej stronie mieć las i łąki, a po drugiej te nędzne, ciemne uliczki, a potem wrócić naokoło. Gdy świeciło słońce i pogoda dopisywała dało się tu usłyszeć dziecięcy śmiech i jedynie to było pocieszające.
Dziewczyna poszła więc dalej na sam skraj tej dzielnicy niemal wychodząc z miasta. Zmierzała jego obrzeżami wystawiając twarz do słońca, wsłuchując się w dźwięki dobiegające z brudnych uliczek.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 31 Maj 2015, 13:22:23
Przechodząc przez Podgrodzie, Eve mogła poczuć typową woń dla tej części miasta. Wymieszany odór spoconych ciał, śmierci, szczyn i ścieków. Powiewy wiatru przynosiły chwilowa ulgę. No, chyba, że zawiało od zachodu. Z tamtej strony coś wybitnie śmierdziało. Bogowie (i żule) mogli tylko wiedzieć cóż to takiego. Jednak nie był to godny temat do rozważań! Rycerskie dziewczę przeszło przez slumsy, niepokojone tylko spojrzeniami biedoty. Nikt jej nie zaczepiał, nie licząc żebraków wyciągających chciwie dłonie po kilka monet. W jednym z mrocznych zaułków Eve dostrzegła kilka podejrzanie wyglądających osób, zapewne zbirów, lecz one nie zwróciły na nią szczególnej uwagi. W zwyczajnym strony, bez herbów rodu i Bractwa, była dla nich tylko kolejną nic nieznaczącą dziewczyną, nie wartą zaczepiania i obrabiania. W pewnym momencie wędrówki przez Podgrodzie obok Eve przebiegła gromadka brudnych i wrzeszczących dzieci. Były one jednak zbyt zajęte darciem mord i kopaniem śmieci, niż niepokojeniem dziewczyny. Szybko ją minęły i pobiegły gdzieś tam dalej. W końcu panna Antarii wyszła na skraj slumsów i całego miasta. Po jednej stronie miała łąki i odległy las, a po drugiem brudne uliczki. Kontrast był dość znaczny. Tutaj również kręciło się trochę ludzi, lecz mniej niż w mieście. Więc dość dziwnym było to, ze jeden z przechodniów wpadł na dziewczynę. Przypadkowo, tak to przynajmniej wyglądało. Jakiś zakapturzony gość nagle wyszedł zza rogu i po prostu na nią wpadł. Mruknął coś tam pod nosem. Przeprosiny albo przekleństwo i tak niespodziewanie jak się pojawił, zniknął. Wszedł pomiędzy kilka innych osób i zniknął w jednej z uliczek. A tymczasem Eve poczuła dziwną zmianę w kieszeni płaszcza. Wygięcie materiału, jakby ktoś w niej grzebał.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 31 Maj 2015, 13:34:28
Zachciało jej się przyjemnego spaceru, a tym czasem nogi powiodły ją w najbrudniejsze chyba miejsce na wyspie. Przyspieszyła nieco kroku, wciąż jednak obserwując toczące się obok życie biedoty. Nie powinna bać się tych okolic a jednak czuła wewnętrzny niepokój i trwogę. Bała się być zaatakowana, choć miała umiejętności przewyższające zdolności zwykłego bandziora.
Spacer w otoczeniu tych wszystkich dziwnych dzieci i zbirów chciała szybko zakończyć, skręcając w lewo na drogę do dzielnicy handlowej. Niestety tuż niedaleko skrętu została potrącona przez zakapturzonego mężczyznę. Dość podejrzanego. Obróciła się na pięcie z odchodzącym już gościem, który coś tam mruknął. Już chciała iść dalej, lecz zauważyła wyciągniętą kieszeń. -Ej, tylko nie masażer...- jęknęła do siebie szukając wzrokiem tego gościa w kapturze. Lecz on zniknął między innymi przechodniami, trudno było go dojrzeć. Mimo to Eve zwróciła się w tamtą stronę i tym razem pilnując kieszeni, podążyła jego śladem. Nie była dobra w śledzeniu kogokolwiek. Przez lata używania zbroi oduczyła się kocich ruchów, bycia niewidzialną i skradania się. Mimo to, z troski o swoje własne rzeczy, postanowiła ująć tego mężczyznę... Pogrzebała jeszcze w kieszeniach sprawdzając, co z nich ubyło.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 31 Maj 2015, 13:48:15
Ujęcie mężczyzny okazało się trudne. Samo znalezienie takie było. Musiał on być prawdziwym mistrzem unikania nieproszonych spojrzeń i doskonale znać tę okolicę. Po prostu zniknął gdzieś w zaułkach. Przeszukiwanie ich miałoby niewiele sensu, gdyż z każdą chwilą oddalał się. I którą uliczkę wybrać pierwszą? Tę wąską, której połowę zagradzały jakieś beczki? A może tę z plandeką wisząca nad nią? Albo tę z niskim murkiem, na którym siedział kot? Podobnych uliczek było wiele. Szanse, że trafi się akurat na tę, która umknął mężczyzna w kapturze były niskie. Jednak była także dobra wiadomość. Kieszeń w której grzebał nieznajomy była pusta już przed spotkaniem z nim. Masażer znajdował się w innej, sakiewka też była w innym miejscu. W tej kieszeni Evening po protu nic nie niosła... do czasu. Teraz bowiem zauważyła, że ma w niej jakiś papier. Zwykły kawałek pergaminu, zwinięty w kulkę, aby łatwiej było go komuś podrzucić.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 31 Maj 2015, 15:27:57
Przez pewien moment dziewczyna była zdeterminowana, by znaleźć podejrzanego za wszelką cenę. Jednak nie udało jej się dostrzec gdzie on zniknął, w którą stronę poszedł, znaków szczególnych też nie dojrzała. Na szczęście nie straciła ani jednej grzywny a co ważniejsze masażera! Spodziewając się pustych kieszeni nieoczekiwanie natrafiła na sytuację odwrotną - dostała coś. A był to papierek zwinięty w kulkę. Tajemnicza wiadomość z szyfrem? Aż  przeszły ją miłe ciarki na samą myśl. ÂŻadnym Sherlockiem nie była, tym bardziej zdziwił ją ten podrzucony "podarek".
Stanęła gdzieś z boku i ostrożnie, rozglądają się też po twarzach innych plątających się osób, rozwinęła pergamin. Trzymała go szczelnie w dłoni podnosząc wyżej oczu.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 31 Maj 2015, 17:56:32
Nie było konieczne szczelne trzymanie kartki w dłoni, gdyż przechodnie po prostu ignorowali Eve. Nie była to ich sprawa. Na kartce istotnie była wiadomość, lecz nie zaszyfrowana. Co nie znaczyło, że nie była dziwna i tajemnicza.

Cytuj
"Jeśli chcesz poznać JEGO sekret, przyjdź dziś po zmroku na Plac Jaskółczy. Bądź sama."

Wspomniany plac znajdował się w dzielnicy obywatelskiej. Nie był zbyt charakterystyczny, plac jakich wiele w mieście.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 31 Maj 2015, 19:21:50
Mimo wszystko Eve wolała zachować ostrożność. Miło, że nie rzucała się w oczy, ale stwierdziła, że zbytnie obnoszenie się z tym może jej zaszkodzić. Jej, albo temu komuś kto podrzucił karteczkę. Może z kimś ją pomylił?...
Na kawałku papieru były dość tajemnicze dla dziewczyny słowa. Po pierwsze: kim jest ON? I czy naprawdę Eve chciałaby znać JEGO sekret? Z tego co pamiętała, ostatnio nie mieszała się w żadne podejrzane sprawy, nie nawiązywała też nowych (podejrzanych) znajomości. Na jej twarzy widać było zdziwienie i coś w stylu nieporozumienia.
Po drugie... gdzie jest Plac Jaskółczy? Spędziła kilka lat w stolicy i jeszcze o nim nie słyszała. A może słyszała i nawet mijała go kilka razy - po prostu nazwa nie rzuciła jej się w oczy albo była bardzo rzadko używana. Coś jej się kojarzyło z dzielnicą obywatelską, bo w sumie tylko bywają jako takie place. 
Zmięła karteczkę i schowała z powrotem do kieszeni. Lekko rozkojarzona ruszyła, zgodnie ze wskazówką, na owy plac. Bała się kogokolwiek po drodze pytać o to miejsce, ale być może będzie musiała, jeśli chce zdążyć przed zmrokiem. To znaczy chwilę po zmroku. Najwyżej powałęsa się jeszcze po mieście i poczeka na to tajemnicze spotkanie. Jak będzie musiała się wtedy zachowywać?
Skierowała swe kroki ponownie w stronę dzielnicy obywatelskiej. Nie szła jednak tą drogą, którą tu przyszła. Wybrała uliczki prowadzące tam naokoło. Może było trochę dalej, ale do zmroku miała jeszcze czas.


//Która jest godzina?
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 01 Czerwiec 2015, 12:55:03
Do zmroku było jeszcze trochę czasu. Wszak Evening wyszła na spacer po śniadaniu, a ile taka przechadzka po mieście może trwać? Słońce na niebie wskazywało dopiero południe. Więc czasu do tego tajemniczego spotkania było jeszcze dość dużo. Można było przejść się jeszcze do domu i przygotować się nieco. Wziąć chociażby broń. Tak na wszelki wypadek. No i zapytać służby gdzie jest ten plac. Może oni by to wiedzieli? No i oni na pewno by nikomu nie zdradzili, że ich pani o to pytała. Oczywiście można było też samodzielnie znaleźć plac i czekać tam kilka godzin do zmroku. Wybór należał do panny Antarii.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 02 Czerwiec 2015, 10:22:53
Słońce było jeszcze wysoko. Do zmroku był jeszcze cały boży dzień, a Eve nie chciała go zmarnować na poszukiwania tego miejsca i wyczekiwanie na tajemniczego JEGO. Trochę się bała, bo nie wiedziała, czego może się tam spodziewać. Postanowiła wrócić więc do domu, czymś zająć myśli do wyznaczonej pory i dowiedzieć się gdzie znajduje się Plac Jaskółczy.
Wracała do domu inną drogą niż tą, którą tu przybyła. Bardziej okrężną, wiodącą przez niemal zapomniane zakątki miasta. Właściwie tutaj już zaczynały się pola i okoliczne wioski. Niedaleko był główny szlak prowadzący na północ, dalej już tylko lasy i pola uprawne.
Eve od czasu do czasu, włócząc nogami, sięgała po liścik i czytała uważnie, jakby za każdym razem od nowa. Zwróciła uwagę nawet na charakter pisma...
Dziewczyna wreszcie musiała skręcić w uliczkę prowadzącą w głąb miasta - wszak miała dotrzeć do domu. Opuściła obrzeża Efehidonu i ruszyła w częściej uczęszczane rejony stolicy. Nie chciała wchodzić w te szczególnie tłoczne dzielnice, jak na przykład handlowa. Już dzisiaj zmarnowała wydała 40 grzywien na jakiś gadżet do pleców. Jako kobietę dość łatwo ją namówić na kupno czegoś nieprzydatnego.
Wędrowała sobie dalej wsłuchując się w dochodzące odgłosy. Zmierzała znajomą drogą do domu.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 02 Czerwiec 2015, 11:51:52
Powrót do domu zajął dość dużo czasu. Stolica Valfden wszak była miastem wielkim. A Evening jeszcze wyszła sobie poza jego granice, przez co straciła jeszcze więcej czasu na ową podróż. Jednak czy to było niewłaściwe? I tak zapewne nie miała nic innego do roboty. A jeśli chciała rozwiązać tajemnicę liściku i JEGO, to musiała i tak czekać do wieczora. Wracając oglądała list dokładnie i uważnie. Szukała zapewne jakichkolwiek wskazówek. Charakter pisma może i wskazywałby na portret psychologiczny nadawcy, gdyby tylko Evening znała się na takich sprawach. Coś jej jednak mówiło, że nie pisała tego kobieta. Ot, jakoś mało.kobiecy charakter pisma. Niewielka wskazówka, ale zawsze. Do tego nie było na.kartce widać śladów kleksów, zaś samo pismo było dość staranne. I małe. Litery były nieco mniejsze od takich "standardowych" liter. Przynajmniej od tych, które panna Antarii miała przyjemność czytać, chociażby w innych listach, książkach i takich tam. Było to dość dziwne, gdyż nic nie wskazywało na to, że nadawca musiał oszczędzać miejsce na kartce. Rozmyślając nad tym Evening dotarła do domu. Pora dnia wskazywała na popołudnie. Mogła być trzecia, lub czwarta. Do zmroku pozostało jeszcze kilka godzin.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 02 Czerwiec 2015, 22:03:44
"Analiza" pisma niewiele dała. Było ono staranne, ale drobne. W męskim stylu, jeśli tak można powiedzieć. To już dawało jakąś wskazówkę z kim prawdopodobnie może mieć do czynienia. Po drodze, mijając nazwy ulic, szukała Placu Jaskółczego, jednak wszystko wskazywało na to, że to nie ta część miasta i lepiej będzie, gdy dokładnie się o to dopyta. Bez sensu tak błądzić bez celu.
Evening nie lubiła sytuacji, które trudno było przewidzieć. Zdecydowanie wolała działać według planu i mieć wszystko dopracowane. Takie nagłe akcje, zupełnie niespodziewane i zagadkowe, zbijały ją z tropu i zaprzątały całkowicie myśli. A to takie irytujące!... Nie lubiła żyć w niewiedzy i na dodatek była strasznie ciekawska i niecierpliwa. Wszystkie te czynniki składały się na to, iż wyczekiwanie do zmroku może być dla niej całkiem nieznośne.
Po wejściu do domu nie od razu chciała dzielić się tą wiadomością z niewolnikami. Nie czuła takiej potrzeby. Lecz po chwili zastanowienia doszła do wniosku iż to właśnie oni, podczas jej nieobecności, spędzają wiele czasu na mieście, kontaktują się z innymi mieszkańcami i pewnie ogólnie lepiej się orientują przynajmniej w sąsiedztwie. Nigdy też nie zawiodła się na nich - mogła liczyć na każdego z nich. Mimo wszystko miała w sobie uczucie, że takie bezgraniczne ufanie niewolnikowi, przybliżanie go do swoich spraw, nie jest dobre. I wzbudzało w dziewczynie dziwne uczucie jakby ich wywyższała a siebie poniżała, bo kto to widział by szlachcic pytał ludzi-przedmioty o rady?
Mściciel snuła się z początku po domu. Nie wiedziała co ma ze sobą robić. Chodzenie w tę i we w tę już jej się znudziło, nie mogła też skupić się na czytaniu. Wreszcie sięgnęła po sztylet. Palcem lekko dotknęła jego ostrza skrupulatnie je sprawdzając. Było gotowe do walki, choćby i teraz. Na razie położyła je na stoliku i zeszła na dół.
-Safro, mogę cię prosić na chwilę?- spytała siadając przy stole w salonie. Jedynie ona była najbardziej rozgarnięta z całego towarzystwa.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 03 Czerwiec 2015, 15:35:53
To było dość dziwne, że członkini Bractwa ÂŚwitu, organizacji skupiającej się na wiernej służbie dobremu bóstwu, obronie słabszych i tym podobnych sprawach miała tak przedmiotowe podejście do niewolników. Szczególnie, że na Valfden wszak niewolnictwo zostało zniesione na mocy Konstytucji. Przynajmniej oficjalnie. Jednak mimo to, to podejście było dziwne! A Zartat patrzy!
Safra, po usłyszeniu wezwania, stawiła się przed szlachcianka niemal natychmiast. Wiedziała, że polecenia pani domu należy wykonywać natychmiast i dokładnie. Skłoniła się lekko przed panną Antarii.
- Tak, pani? - zapytała, oczekując poleceń.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 03 Czerwiec 2015, 15:41:30
Zartat może sobie patrzeć. Dopóki nie robi niewolnikom krzywdy, to relacje między nią a nimi są prawidłowe, takie jak powinny być: pan - niewolnik. I już. Nie mieszajmy do tego bogów. Zartat ma z pewnością ważniejsze sprawy na głowie!
-Orientujesz sie gdzie jest Plac Jaskółczy?- na razie bez większych wyjaśnień zadała pytanie. Dopiero w razie potrzeby dopowie więcej.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 03 Czerwiec 2015, 15:46:45
Prawidłowe, owszem. Szczególnie, że na Valfden zniesiono niewolnictwo. Oficjalnie. Ale zniesiono! Zartat oczywiście patrzył, gdyż patrzy zawsze i wszędzie. Co jest w sumie bardzo niepokojące. Dziwna to myśl, że ktoś widzi wszystkie uczynki. Nawet TE, które robi się WTEDY. I Zartat o nich wie.
- Plac Jaskółczy? - odparła służka. - Oczywiście, pani. Jest w dzielnicy obywatelskiej. Zaraz przy murze pomiędzy nią, a handlową. Mogę panią tam zaprowadzić, albo narysować mapkę - zaproponowała. Nie pytała się po co Eve taka wiedza. Bała się straszliwego gniewu swej despotycznej pani.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 03 Czerwiec 2015, 15:54:31
Co z tego, że zniesiono niewolnictwo, skoro większość kupionych na targach ludzi jest tak właśnie traktowanych? To tylko tak formalnie... W praktyce jest zupełnie inaczej. Czy teraz panowie mają traktować swe sługi na równi ze sobą? Tak nie będzie nigdy, gdyż dzięki ciężkiej pracy lub szlachetnej krwi ludzie byli bogaci albo po prostu wysoko urodzeni, mieli prawo do tego by inni im służyli - ci niżej urodzeni. Niewolnik i pan to dwa różne gatunki ludzi i tak też powinno się ich traktować, każdego zgodnie z obowiązującą hierarchią.
Bogowie mogą sobie patrzeć na co chcą. Taki ich los. O, na przykład bogowie są stworzeni do obserwowania i pomagania, albo zsyłania klęsk, a niewolnicy do służenia. Prosta sprawa.
-Możesz narysować mi mapkę i wytłumaczyć gdzie dokładnie to jest.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 03 Czerwiec 2015, 16:23:40
Pewne wampiry by się zapewne absolutnie nie zgodziły z logiką panny Antarii, lecz nie było ich tutaj, więc nie mogły się wypowiedzieć. A szkoda! Mogłaby z tego wyniknąć naprawdę ciekawa rozmowa. Zamiast tego Evening mogła sobie poprowadzić rozmowę ze służką.
- Oczywiście, pani, zaraz sporządzę prostą mapę - odparła Safra, a następnie wzięła jakiś kawałek papieru i grafit, po czym rysując mapkę wyjaśniła mścicielce jak trafić na Plac Jaskółczy.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 03 Czerwiec 2015, 19:19:19
-Mhm. Bardzo szczegółowo- skomentowała dziewczyna owe wyjaśnienia. Teraz przynajmniej wiedziała, że się nie zgubi, że trafi od razu. Poznała okolicę tego miejsca - w razie czego będzie wiedzieć którędy uciekać do domu. Bo spotkanie z NIM mogło potoczyć się na wiele sposobów  i trudno było je przewidzieć. Równie dobrze mogło nie odbyć się w ogóle z różnych przyczyn - na przykład mógł to być zwykły żart. Tylko po co żartować sobie z mściciel z Bractwa? ÂŻeby potem niepokoiła się i denerwowała cały dzień? Bardzo zabawne.
Eve wstała od stołu, odpowiadając jakieś "dziękuję", tak od niechcenia, i udała się na górę. Oczywiście nie musiała chyba służce przypominać o obiedzie, umyciu naczyń, a jak skończy to żeby zabrała się za okna. Safra znała swoje obowiązki.
Do wieczora miała jeszcze czas. I żadnego pomysłu co by tu porobić do tego czasu. Sztylet spoczywał spokojnie na stoliku. Miecz będzie mieć przy pasie, widoczny, aby dać znać, że nie jest bezbronna. Pozostaje też oczywiście magia, nawet telekinezą może ochronić się przed atakiem.
Zajęła się więc czynnościami totalnie bezużytecznymi, ale czasochłonnymi. Na przykład rozczesała swoje długie blond włosy. Potem przejrzała wszystkie sukienki, które miała w szafie i sprawdzała w które się zmieści, a które można wyrzucić. A potem położyła się na łóżku sięgając po jakąś książkę. "Zbyt wiele szczęścia" jak się okazało, opowiadania jakiejś pisarki ze wschodu wyspy.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 04 Czerwiec 2015, 00:04:06
Czas mijał nawet szybko. Szczególnie zajmujące było przeglądanie sukienek. Powszechnie wszak wiadomo, że to zajęcie potrafi na długo skutecznie przyciągnąć uwagę każdej kobiety. A wiele faktów przemawiało za tym, iż Evening istotnie kobietą była. Czytana książka również zajęła sporo czasu. Zanim panna Antarii się zorientowała, nadeszła pora obiadu. Dziś Safra znów eksperymentowała. Czyli najprawdopodobniej próbowała otruć swoją panią. Na obiad przygotowała gotowane ziemniaki z mięsem, które to polane było sosem czekoladowym. Do tego podobno ogórki. Kiszone. Bo dlaczego nie? Po zjedzeniu obiadu można było już w sumie wyjść, aby poszukać placu. Niby było dość wcześnie, zapewne nic nie zaszkodzi pojawić się tam wcześniej. Może obserwacja przyniesie jakieś dodatkowe informacje?
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 04 Czerwiec 2015, 21:17:44
Po tych wszystkich męczących zajęciach, Eve zaburczało w brzuchu. Nie czuła wcześniej głodu, być może z przejęcia tą całą sprawą. Dokończyła czytać opowiadanie i zeszła na dół wiedziona zapachami dobiegającymi z kuchni. Pachniało zwykłymi ziemniakami i mięsem, ale do tego także czekoladą. Czyżby Safra szykowała deser?
Jak się okazało - nie. Służka zrobiła sos czekoladowy do mięsa. Fuj. A już w ogóle nie pasowało to do ogórków kiszonych. Skąd w ogóle taki pomysł na danie?... Eve skrzywiła się na ten widok, ale tak żeby elfka nie widziała. Najbardziej smakowały jej potrawy, które już wcześniej jadła... Tak samo jest z piosenkami- najbardziej podobają się te, które już się zna. Takie eksperymenty kulinarne niezbyt jej pasowały.
-Skąd pomysł na danie?- Eve nieśmiało wzięła się za jedzenie. Wbiła widelec w mięso, które mogłoby być całkiem smaczne gdyby nie ten słodki sos. Po pierwszym kęsie powiedziała -Całkiem dobre- ale oceniała to na jakieś 4/10. Szału nie było. Ogórków nawet nie próbowała, wolała uniknąć problemów żołądkowych. A po tak dziwnych składnikach połączonych razem wszystko było możliwe.... Zostawiła połowę kotleta, czy co to tam było.-Smaczne, ale więcej nie dam rady, dziękuję- powiedziała. Właściwie nie musiała się jej tłumaczyć z tego dlaczego nie zjadła całego bo nie była w przedszkolu. Mogła też wyrzucić Safrę na bruk, to by była nauczka -nigdy więcej mięsa z czekoladą.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 05 Czerwiec 2015, 09:36:45
Widocznie nie każdy potrafi docenić prawdziwy kulinarny geniusz. Nie ma co się dziwić. Prawdziwie błyskotliwe umysły bardzo rzadko są rozumiane w czasie swojego życia. Zapewne kilka wieków po śmierci Safry jej danie zostanie odkryte na nowo i uznane przez nadchodzące pokolenie za maestrię smaku. Albo za doskonały środek na przeczyszczenie. Na pewno będzie znany. Jednak w chwili obecnej Safrze została jedynia służba u despotycznej rycerzycy. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie.
Po obiedzie czas mijał jakoś szybciej. Nadchodził wieczór, a więc i pora tajemniczego spotkania. Czy Evening wkroczy na ścieżkę przeznaczenia, czy też zignoruje ją, z racji wygody fotela, na którym siedziała? Co znajdzie na Placu Jaskółkczym? Jak wpłynie to na jęk życie? Czy ktoś w.końcu docenia starania kulinarne Safry? Tyle pytań i tak mało odpowiedzi!
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 05 Czerwiec 2015, 10:43:50
Po obiedzie Eve poszła na górę przygotować się do spotkania z NIM. Nie, wcale się nie malowała i nie poprawiała włosów... No, może trochę. Przygotować musiała coś zupełnie innego. Wcale nie kosmetyki czy szczotkę do włosów ale sztylet i miecz. Ten pierwszy schowany po materiałem płaszcza, przypięty do pasa. Lecz miecz miał pozostać widoczny, nawet z daleka. Miał to być sygnał, że nie jest bezbronna. A poza srebrnym ostrzem dysponowała też magią.
Wzięła mapkę sporządzoną przez długouchą służkę. Przypomniała sobie też wskazówki przez nią dane. Miała trochę czasu na znalezienie Placu. Wyszła z domu i zmierzała uliczkami wyrysowanymi na kartce. Ciekawa była jak owe miejsce wygląda... Jednak przed wyznaczoną porą wolała pozostać bardziej z boku, nie wychylać się i nie stać na środku placu rozglądając się na wszystkie strony. To byłoby podejrzane. Miała plan podejść blisko, by móc dokładnie widzieć co dzieje się na Placu i może wśród ludzi uda jej się wyłapać ewentualnego JEGO.
Eve szła na razie znaną jej okolicą. Zobaczymy dokąd później powiedzie ją mapka.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 05 Czerwiec 2015, 14:25:42
Szła i szła. aż doszła do okolic mniej znanych. W tym momencie przydała się mapka, oraz szczegółowe wyjaśnienia Safry, które to Evening doskonale pamiętała. Pokierowały one nią prosto na Plac Jaskółczy. Jako, ze dziewczę wolało trzymać nieco z boku, nie widziało całego Placu. Z ulicy na której znajdowała się panna Antarii, mogła ona dostrzec iż Plac Jaskółczy jest cóż, placem. Grunt pokrywał bruk, zaś na środku placu znajdowało się spore drzewo. Wyglądało na stary dąb. Pomiędzy jego gałęziami umieszczonych było kilka budek dla ptaków, zapewne stąd właśnie wzięła się nazwa placu. Albo też założono je właśnie przez te nazwę. Na oczach Evening z jednej z budek wyleciała jaskółka i poleciała sobie gdzieś w jaskółczych sprawach. Reszta placu była dość zwyczajna. Z jednej strony był mur, resztę otaczały budynki. Na placu znajdowało się kilka stoisk kupców, lecz zdecydowanie mniej niż na wcześniej odwiedzonym ryneczku. Pod drzewem, na ławce, siedział sobie jakiś chłopak i rzępolił na lutni. ÂŚpiewał przy tym jakaś piosenkę o mydle i kucharce, która mogła oddychać pełną piersią. Prócz niego na placu było także trochę innych osób. Zwyczajnych mieszkańców miasta.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 06 Czerwiec 2015, 10:10:04
Miejsce, do którego dotarła istotnie było Placem Jaskółczym. Swe gniazda miały tu właśnie jaskółki, latające wokół drzewa na środku, a potem dalej ponad dachami. Właśnie teraz Eve przypomniała sobie jak bardzo nie lubi tych ptaków. Robią swoje gniazda w zakamarkach domów, pod dachami i brudzą wszystko... I w sumie takie do niczego nie potrzebne.  Nie miała jednak czasu na rozmyślanie nad tym. Przyglądała się zgromadzonym. Jej uwagę przykuł chłopak siedzący pod drzewem, który grał dziwną piosenkę. Pomyślała jednak, że to nie ON. ON nie wychylałby się tak będąc widocznym dla wszystkich przechodniów. Chyba, że to taki chwyt psychologiczny. Dziewczyna miała jednak nadzieję, że przynajmniej ON wie jak ona wygląda. Wszak otrzymała karteczkę, być może nie przez pomyłkę. To w jego interesie było znaleźć ją! Eve miała się jedynie stawić w tym miejscu po zmroku. Z resztą i tak nie wiedziała kogo szukać.
Włożyła ręce do kieszeni i spuściła głowę. Stanęła na uboczu pod ścianą jednej z kamienic. Od czasu do czasu podnosiła głowę, szukając tajemniczego gościa.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 06 Czerwiec 2015, 11:01:17
Z czasem na placu było coraz mniej ludzi. Zbliżał się zmrok, właściwie był już tuż tuż, i ludzie zwyczajnie wracali do swoich domów. Jedynie muzyk pod drzewem nie wyglądał, aby miał sobie iść. Grał teraz jakąś skoczną piosenkę o wampirze i anielicy, która mogła oddychać pełną piersią. Szczególną uwagę w piosence zwracał uwagę właśnie na tę pełną pierś. Reszta tematów piosnki była tylko otoczką. W końcu skończył śpiewać, niemalże dokładnie w chwili, gdy słońce zaszło za horyzont. Oczywiście samego zajścia słońce nie było widać, odległy horyzont zasłaniały zabudowania miasta. Grajek rozejrzał się po placu, potem zerknął do kapelusza, który to leżał przed nim. Zaklął coś pod nosem, zapewne rozczarowany kwotą, która zebrał. Zgarnął monety do kieszeni, założył kapelusz na głowę i oddalił się, podśpiewując sobie piosenkę o kosturze driuda i elfce, która mogła.oddychać pełną piersią. Evening została na placu sama.
Przynajmniej do pewnej chwili. W końcu ktoś wszedł na płac. Z racji małej ilości światła ciężko było.go dostrzec i rozpoznać. Postać wyszła .a środek placu i rozejrzała się. Przybysz chyba zauważył Evening, gdyż ruszył w jej kierunku. Teraz dziewczyna mogła zauważyć, że to ork. Duży i brzydki, z pałka przy pasie.
- No to cho. Kazali cię przyprowadzić od razu - powiedział, chyba rozpoznając, że Evening to właśnie ta, która dostała list.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 06 Czerwiec 2015, 12:27:49
Brzmiące piosenki jakoś dziwnie pasowały do jej sytuacji. Pewnie to tylko zbieg okoliczności, albo Eve wmawiała coś sobie. Tak jak z efektem horoskopowym. Każdy opis pasuje do osobowości człowieka. Na szczęście grajek wreszcie skończył grać. Plac i tak już opustoszał - więcej nie zarobi. Lekko zrezygnowany wstał i poszedł sobie.
Jednak nie na długo Eve została sama. Nagle skądś wyszedł ork, wielki i brzydki, przerażający na swój sposób. Mogła się tego spodziewać... Jakiejś porządnej obstawy, którą otoczy się ON. Z pewnością nie byłoby to spotkanie oko w oko. Ale kto wie.
-No to idę- odburknęła. Gdyby wzywała pomocy nikt by nie usłyszał. Ludzie w domach pewnie nie przejęliby się jej wrzaskami i nie chciałoby im się ruszyć z domów na pomoc. Z jednym orkiem nie jest tak trudno się rozprawić. Gorzej, gdy będzie ich cała zgraja. Lecz mściciel nie należała do tych strachliwych. Wiedziała, że musi zachować czujność za wszelką cenę. Przecież bardzo chciała poznać ową TAJEMNICÊ.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 06 Czerwiec 2015, 12:41:44
Ork poprowadził dziewczę. Wyprowadził ją z placu i poszedł wzdłuż jednej z ulic. Nie odzywał się, zerkał tylko co jakiś czas, aby sprawdzić, czy rycerzyca dalej za nim idzie. Cały czas szła, więc nie miał powodów do innych działań, niż tylko prowadzenie właśnie. Przeszedł ulicą, potem skręcił za róg i wszedł w jakieś podwórze. Tam podszedł do drzwi i zapukał. W drzwiach otworzyła się mała klapka, ktoś zza niej wyjrzał. Widząc orka, zamknął klapkę i otworzył drzwi. Ork kiwnął na Eve.
- Włazi - zaprosił ją uprzejmie. Przez drzwi zakonnica mogła zauważyć część izby, w której to było kilka osób. Jakiś człowiek stał obok drzwi, to właśnie on je otworzył. Za stołem, który stał naprzeciwko drzwi, siedział niziołek. Na krześle miał położoną jakąś skrzynkę, dzięki czemu wystawał zza stołu niemal jak człowiek. Za nim stał jeszcze jeden ork, zapewne gwardzista. Niziołek zerknął na drzwi i widząc Evening uśmiechnął się.
- Zapraszam panią. Mamy do porozmawiania - zaprosił już nieco uprzejmiej niż ork.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 06 Czerwiec 2015, 13:57:29
Evening podążała za jegomościem. Przy okazji zmierzyła go wzrokiem sprawdzając, jakie ma bronie przy sobie. Dość dziwnie czuła się w takiej sytuacji. Wolała otwartą walkę niż jakieś skradanie się po ciemku. Może i była kiedyś w Krukach, ale o tym mało kto wie, a i ona słabo pamiętała ten okres.To było baaardzo dawno temu, gdy dopiero poznawała Valfden i życie, jakie tu panowało. Nic jej nie zostało z doświadczeń z tamtej organizacji. Okazało się, że podążanie ścieżką bezprawia wcale nie jest takie łatwe, a na pewno nie dla niej, jak się potem okazało. Za grosz nie miała talentu do skrytobójstwa.
Na razie jednak jej zadaniem miało być tylko podążanie za orkiem. Było ciemno, a właściwie szarawo. Starała się zapamiętać drogę, którą zmierzała. Skąd w niej tyle podejrzliwości? Albo to zwykła ostrożność.
Dotarli na jakieś podwórko a potem ork zapukał do drzwi. Wpuszczono ich po uprzednim upewnieniu się, że to sami swoi.
Eve przeszła przez próg do małej izby. Głębiej w pomieszczeniu siedział też niziołek na skrzynce, by wyglądać na wyższego. Spodziewała się... kogoś bardziej groźnego. Z pewnością nie niziołka. Ale pilnowało go kilku orków...
-Naprawdę?- zdziwiła się. -Nie przypominam sobie pana znikąd. Mamy jakieś wspólne interesy?
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 06 Czerwiec 2015, 14:15:46
Mina niziołka nie zdradzała, aby słowa Evening go zmieszały. Więc zapewne nie miał jej znać, a i tak jakieś interesy miały ich łączyć. Czy jakoś tak. Gdy dziewczę wraz z orkiem weszli do środka, człowiek stojący obok drwi zamknął je. Nie wyglądało to jednak na jakaś pułapkę, czy coś. Po prostu zamknął drzwi, aby przeciągu nie było. Jeszcze by się niziołek przeziębił. Wspomniany mały gestem wskazał Evening na krzesło stojące po przeciwnej stronie stołu. Pełna kultura. Gdy usiadła (bo usiadła, prawda?), zaczął mówić dalej.
- Och, osobiście się nie znamy, panno Angelino. Mam jednak interesy do panny ojca, Jacka. I sądzę, że możemy sobie wzajemnie pomóc. - Mówił pewnie, nie zdając sobie sprawy, ze coś mu tutaj bardzo nie wyszło.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 06 Czerwiec 2015, 15:40:20
Acha, więc wezwano ją tu w sprawie interesów. Wszystko na to wskazywało. Nikt jej nie przeszukiwał ani nie był złowrogo nastawiony. Było... całkiem kulturalnie.
Eve usiadła wsłuchując się w słowa niziołka. Na jej twarzy malowało się zdziwienie. Uniosła brew nad lewym okiem i trwała tak, aż ten nie skończył mówić.
-Owszem, nie znamy się osobiście. Nie mam na imię Angelina, a mój ojciec nie ma na imię Jack. Musieliście mnie z kimś pomylić- na koniec zaśmiała się cicho i z konsternacją rozejrzała się po zebranych. Ciekawa była jak na to zareagują. -Mniemam, iż jestem bardzo podobna do pani Angeliny, kimkolwiek ona jest. Wasz człowiek musiał pomylić mnie z kimś, gdy byłam na obrzeżach miasta w Podgrodziu. Dostałam liścik, karteczkę, czy chciałabym poznać JEGO tajemnicę. Widocznie ork- tutaj z litością spojrzała się na tego orka, który ją tu przyprowadził. -pomylił się...
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 06 Czerwiec 2015, 20:37:33
- Co? - zapytał głupio niziołek. Widocznie słowa Evening całkowicie zbiły go z tropu. Nie spodziewał się czegoś takiego. Rzucił wściekłe spojrzenie na orka, a potem jeszcze bardziej wściekłe na człowieka. Bo to on musiał podrzucić pannie Antarii list. Wskazywał na to jego wzrost i postawa. Niziołek zaskoczył z krzesła i podszedł do tegoż człowieka. Sięgał mu do pasa.
- Ehm, ehm - odchrząknął, a człowiek westchnął cicho i kucnął. Teraz twarz miał na wysokości twarzy małego szefa. Niziołek zamierzył się i trzasnął człowieka piąstką po twarzy. Uderzony mężczyzna zachwiał się i jęknął. Jego mały szef odwrócił się do Eve.
- Proszę o wybaczenie za tę pomyłkę. Niestety moi ludzie to idiotci, a na głupotę lekarstwa nie ma. Mam nadzieję, że nie żywi pani urazy? - zapytał z pełną uprzejmością.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 07 Czerwiec 2015, 11:58:08
-Nie, nie! Proszę mu nie robić krzywdy- zareagowała Eve na spoliczkowanie człowieka. Sprawa między niziołkiem a Angeliną i jej ojcem mogła być poważna, lecz dotychczas mściciel nie poznała żadnych ważnych szczegółów, więc chyba nic takiego się nie stało. Niestety, mężczyzna otrzymał naganę. -Mogło się tak zdarzyć, że mnie z ową Angeliną pomylił. Możemy jednak po prostu się rozstać i zapomnieć o tym spotkaniu? O niczym nikomu nie powiem, słowo rycerza- odpowiedziała na słowa niziołka wypowiedziane do niej. -Nie mam żadnej urazy, a nawet powiem, że miło było mi pana poznać. I pańskich ludzi- teraz Eve poczuła się jak mała dziewczynka, która wybacza tacie jakąś pomyłkę, a sama jest niewinna i robi słodkie oczy. Rzeczywiście tak było, wina nie leżała po stronie Eve lecz po stronie "głupoty tych idiotów" czyli ludzi niziołka. -Rozejdziemy się do domów, położymy się spać, pan sprowadzi wreszcie swoją Angelinę... Ja o sprawie zapomnę.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 07 Czerwiec 2015, 12:12:25
- Hmm - mruknął niziołek, zastanawiając się nad czymś. - No nic. Jeszcze raz przepraszam za moich ludzi. Gdzież w ogóle moje maniery. - Pacnął się w czoło.
-  Nazywam się Tybald i byłbym rad mogąc zaprosić panią na kolację. Tak, aby zadośćuczynić pani tego niezbyt przyjemnego incydentu. Czy ma pani jakieś plany na jutrzejszy wieczór? -zapytał z kurtuazją, jak prawdziwy gentleman.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 07 Czerwiec 2015, 12:24:02
-Evening Antarii, mściciel Bractwa ÂŚwitu, pani na ziemiach Afers-to co zaproponował Tybald było jeszcze dziwniejsze niż ta sytuacja, która miała miejsce przed chwilą. Co za uprzejmy jegomość. Mimo najszczerszych chęci dziewczyna musiała odmówić... -Z racji mych obowiązków właśnie... Jutro niestety nie mam czasu. Właściwie  najbliższe dni muszę poświęcić na pracę...- skłamała. A tak naprawdę bała się wplątania w jakąś mafię. I dodatkowo nie lubiła mężczyzn niższych od siebie.-Jednak bardzo mi miło i gdybym miała więcej wolnego czasu z pewnością zjedlibyśmy razem kolację. Niestety, obowiązki wzywają. Mam nadzieję, że pan mnie rozumie i nie uraziłam pana.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 07 Czerwiec 2015, 12:43:31
- Ach, rozumiem - odpowiedział niziołek Tybald, nieco zawiedziony. Takie przynajmniej zrobił wrażenie. Kiwnął głową do mężczyzny, którego wcześniej uderzył.
- W takim razie pozwól chociaż, pani Antarii, aby mój człowiek odprowadził panią do domu. Miasto nocą może być niebezpieczne i nie wybaczyłbym sobie, gdyby przez tę pomyłkę spotkały panią jakieś kłopoty. - Mężczyzna, człowiek Tybalda, chyba wielkiego wyboru nie miał. No i wypadało też, aby jakoś odpracował swoją pomyłkę.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 07 Czerwiec 2015, 12:56:42
-Nie chciałam pana urazić- dodała jeszcze po cichu. A potem zmierzyła wzrokiem mężczyznę, na którego Tybald kiwnął. To był ten, który podrzucił jej karteczkę. Ten, który pomylił Eve z jakąś Angeliną. Być może ona też jest jasnowłosą młodą dziewczyną... -O tak, nie odmówię towarzystwa w drodze do domu. Po zmroku rzeczywiście bywa tu niebezpiecznie- szczególnie nie mogła odmówić, gdy tym towarzystwem był wysoki postawny i przystojny mężczyzna, a nie jakiś kurdupel.
Potem ukłoniła się w stronę niziołka, rzekła coś na pożegnanie, owinęła się ciaśniej płaszczem i wyszła na zewnątrz w mroki miasta. Paliło się kilka latarni dając słabe światło na bruk. Brudne zakątki pozostawały w całkowitych ciemnościach. Jaskółki już dawno spały w swych gniazdach.
-Przepraszam, że to przeze mnie pan ucierpiał- rzekła nieśmiało Eve. Właściwie chciała tylko być ostrożna, by Tybald nie usłyszał. I nie chciała być powodem dla którego ten człowiek ucierpiał. Niby policzek nic strasznego, a jednak Eve czuła, że mężczyzna sobie na niego nie zasłużył.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 07 Czerwiec 2015, 13:14:10
Mężczyzna oczywiście był postawny i przystojny, bo jakżeby inaczej? Był to wysoki brunet o szarych oczach, których spojrzenie co jakiś czas spadało na Evening. Ruszyli razem w kierunku domu panny Antarii. Oczywiście ona prowadziła, wszak mężczyzna nie znał drogi.
- Nie szkodzi, pani Antarii. - Wyraźnie nie bardzo wiedział, jak ma się zwracać do rycerzycy. - To ja powinienem zwracać większą uwagę na szczegóły. Mój błąd. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nazywam się Joran, tak w ogóle - przedstawił się, bo w sumie wypadało. Szli sobie ciemnymi uliczkami, które były już opustoszałe. Taki nocny spacer, tylko we dwoje.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 07 Czerwiec 2015, 13:32:06
-Mów mi Eve-wtrąciła się. Dopiero teraz, gdy blask latarni oświetlił jego twarz, mściciel zauważyła że mężczyzna ma szare oczy i ciemne włosy. Ideał. Ale Evening nie miała nastroju na amory, albo tak tylko jej się zdawało. Może nocna atmosfera bardziej ją ośmieli. Jak zwykle w takich sytuacjach nie wiedziała co ma zrobić z dłońmi. Skrzyżowała je więc na piersiach, a palce zanurzyła w materiale płaszcza. Szła swobodnie, patrząc raz pod nogi, raz przed siebie, czasem w okna domów, ale to wszystko było wymówką, by móc ukradkiem spojrzeć na Jorana. Jakby nie patrzeć, wciąż była młoda, także naiwna. Do końca nie wyzbyła się tego dziewczęcego zabawnego zachowania. -Pochodzisz ze stolicy? I kim w ogóle był twój szef? Jeśli nie mam prawa wiedzieć, bo to jakieś "tajne", nie odpowiadaj... Rozumiem, że tutaj toczy się drugie życie Efehidonu, niedostrzegalne na zwykłych mieszkańców
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 07 Czerwiec 2015, 14:08:57
Dwójka ludzi weszła w jakąś boczną, ciemną uliczkę. Był to skrót do ulicy, przy której mieszkała Evening.
- Hm... mój szef to po prostu bardzo przedsiębiorczy człowiek. Znaczy niziołek - odpowiedział Joran. - Zajmujemy się różnymi sprawami. To może nie jakoś specjalnie "tajne", ale nudne. Nie ma o czym mówić. - Mężczyzna wzruszył ramionami. I wtedy zza rogu naprzeciw Evening i Jorana wyszedł jeszcze ktoś. Jakiś mężczyzna, tyle mogła Evening zobaczyć w mroku. Lekkie światło padało na jego twarz, dzięki czemu można było zobaczyć także ją. Joran wydawał się poznawać ją.
- Ty! - krzyknął. Był chyba zdziwiony obecnością obcego.
- Bry - odparł przybysz w czymś, co miało być chyba powitaniem. - No leć do swojego szefa. Powiedź mu o mnie. - Joran na to, nie zważając na obecność Evening, odwrócił się na pięcie i ruszył biegiem z powrotem. A może wiedział, że przybysz nic nie zrobi Eve? Któż to wie. Nie odbiegł jednak daleko. Obcy błyskawicznym ruchem wyciągnął zza pazuchy niewielki nóż i rzucił nim. Ostrze minęło pannę Antarii i wbiło się uciekającemu Joranowi w kark. Mężczyzna padł na bruk, martwy zanim całkowicie upadł. Przybysz zaś uśmiechnął się do Evening. Zrobił kilka kroków w jej stronę.
- Rzeczywiście wyglądasz prawie jak moja córka - stwierdził, tym samym wyjawiając swoją tożsamość, która zaraz potwierdził. - Jestem Jack i chyba możemy sobie wzajemnie pomóc.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 07 Czerwiec 2015, 14:43:35
-Czyli nic ciekawego nie robi? Jasne, rozumiem...- zdążyła odpowiedzieć dziewczyna, gdy weszli w ciemną uliczkę. Za dnia ten skrót wyglądał bardziej przyjaźnie... Eve szybko pożałowała, że wybrała tę drogę. Adrenalina zaczęła płynąć w jej żyłach wzmagając czujność i gotowość do ucieczki lub ataku. Nie od razu zorientowała się o co chodzi. Lecz Joran zaczął pędzić ile sił w nogach w kierunku powrotnym. Na daremno - ostrze noża dogoniło go, chłopak splunął krwią i padł na bruk. Nie było w nim już ani krzty życia. Dziewczyna zdążyła tylko odwrócić się za szarookim i posłać mu grymas pełen bezradności i szoku. Nie wydała z siebie żadnego dźwięku spowodowanego tym nagłym zdarzeniem. Wiele razy już widziała śmierć - na szczęście nie zdążyła poznać go bliżej. Bo to przecież przez nią będzie leżał teraz w kałuży własnej krwi.
Jedyne co zdążyła zrobić Evening, to dobycie srebrnego sztyletu. Na razie chociaż tyle...
Jack zaczął zbliżać się do niej. Był opanowany i stanowczy, zachował zimną krew. Przynajmniej takie było pierwsze wrażenie. Bez wahania zabił pracownika Tybalda, pewnie nawet ręka mu nie drgnęła - dlatego był taki celny. Gdyby chociaż mściciel mogła się zdobyć na jakiś przemyślany ruchu.
-Czego ode mnie chcesz!?- warknęła w jego stronę. Parszywego tatusia miała ta Angelina...
Oczywiście mściciel miała plan w razie niepowodzenia czy potrzeby szybkiego ataku. Najpierw chciała dowiedzieć się, co do powiedzenia ma jeszcze Jack. Ona do niego żadnych interesów nie miała, szczególnie po tym. Jaki cel ma Jack w rozmawianiu z kimś podległym tylko królowi?
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 07 Czerwiec 2015, 22:27:01
Jack przyłożył palec do ust.
- Æśśś... - ucieszył Eve. Ruszył w jej kierunku, lecz nie zdradzał zamiarów ataku. Po prostu minął ją i schylił się nad ciałem zabitego mężczyzny. Wyrwał z jego karku nóż, oczyścił go z krwi o koszulę Jorana i schował broń. Potem kucnął przy ciele i przeszukał je. Znalazł dwa sztylety i pokazał je dziewczynie.
- Zapewne zamierzał ich użyć na tobie. Znam Tybalda, to podły bandyta, ale sam nie lubi brudzić rąk. - Odwrócił się do panny Antarii. - A teraz, przez całkowity przypadek, wpakowałaś się w to całe zamieszanie. Mogę tylko zgadywać co będzie próbował zrobić. Wiem, że szuka mojej córki. Oczywiście nie chcę dopuścić do tego, aby ją znalazł. Mógłbym liczyć na twoją pomoc? - zapytał.
- Nie można wszak dopuścić, aby niewinna dziewczyna wpadła w łapy kogoś takiego jak Tybald.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 08 Czerwiec 2015, 12:12:32
-Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz?- spytała już spokojniej, odwracając się w jego stronę, śledząc każdy jego ruch. Nóż przy wyjmowaniu z karku zachrzęścił złowrogo, Eve zaś słuchała wszystkiego co Jack mówi. I zaczynało to nabierać sensu.
-Chciał mnie zlikwidować tylko dlatego, że omyłkowo poznałam jego jakiś tam sekret? Zapraszał mnie przecież na kolację... Choć może i to było przykrywką, by...- dziewczyna głośno myślała.  Ponownie zaczęła mówić dopiero po chwili ciszy - Co zatem proponujesz? Chciałabym uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi, a jednocześnie pozbyć się zagrożenia na mnie czyhającego. Myślisz, że wciąż są niebezpieczni? ÂŻe gdy Joran nie będzie wracał, Tybald wyśle więcej swoich ludzi na poszukiwania mojego ciała, albo jego?- Eve mówiła głosem zimnym jak lód, niemal jak profesjonalna zabójczyni pozbawiona emocji.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 08 Czerwiec 2015, 12:32:35
Na niebie zza chmur wyjrzał księżyc. Jego jasny blask oświetlił twarz Jacka, więc Evening mogła się mu lepiej przyjrzeć. Był to mężczyzna w średnim wieku, mógł mieć czterdzieści kilka lat. Co w sumie było oczywiste, skoro miał córkę podobna do samej Eve. Mógł uchodzić za przystojnego, ale to oczywiście kwestia gustu. Miał ciemne włosy, długości takiej średniej. Ani długie, ani krótkie. Dość schludnie zaczesane. Z boku miał siwe pasemko. Jedno, ale całkiem widoczne. Oznaka średniego wieku. Dość ciekawe miał oczy. Były one różnokolorowe. W nocy ciężko było dokładnie poznać owe kolory, lecz na tyle, na ile panna Antarii mogła rozpoznać, jedno było błękitne, a drugie zielonkawe. Jack musiał mieć tę rzadką przypadłość wrodzoną, która to czyni oczy właśnie dwukolorowymi. Na twarzy wykwitł mu uśmiech. Lekki i nieznaczny.
- Chciałbym odszukać moją córkę. Gdy ją odnajdę... cóż, wtedy Tybald przestanie stanowić zagrożenie. Niestety nie wiem gdzie ona jest, mam tylko kilka poszlak - odpowiedział. Po tym schylił się i odciągnął ciało Jorana, coby nie leżało tak na środku drogi. Umieścił je w cieni przy budynku. Przynajmniej w nocy nie będzie rzucało się w oczy.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 08 Czerwiec 2015, 12:48:45
W srebrnym świetle księżyca mściciel mogła lepiej przyjrzeć się swemu... wybawcy. Tak, teraz to było odpowiednie określenie. Jack bowiem uratował ją przed niechlubną śmiercią z zaskoczenia, przed sztyletem wbitym pod żebra. I nieważne ile magii miałaby w sobie Evening, pewnie wykrwawiłaby się w kilka minut w ciemnej brudnej uliczce Efehidonu.
Był to dojrzały mężczyzna, o czym świadczył chociażby siwy kosmyk. Reszta włosów zachowała jednak zdrowy, ciemny kolor. Miał też córkę mniej więcej w jej wieku, prawdopodobnie był po czterdziestce. Gdyby nie ta celność w rzucaniu noże, gdyby nie pora w jakiej się spotkali, Eve uznałaby go za zwykłego mieszczanina robiącego interesy. Teraz też je robił, choć nieco bardziej niebezpieczne niż handel z kupcami.
A najbardziej spodobały jej się dwukolorowe oczy. Rzadko spotykane, budzące ciekawość.
-Dlaczego mieliby dać mi spokój gdy odnajdziemy twoją córkę? Przecież znam ich "siedzibę", znam ich twarze. Nie zaszkodzi jednak spróbować...
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 08 Czerwiec 2015, 12:55:36
Jack uśmiechnął się przebiegle. I może nieco kpiąco.
- To już zostaw mnie - odpowiedział na obawy rycerzycy. Widocznie miał plan co zrobi, gdy znajdzie swoją córkę. Plan który zakładał upadek Tybalda i wiele śmiechu ze strony Jacka. - Jestem pewien, że zrozumiesz wszystko w odpowiednim czasie. Zarówno dlaczego Tybald przestanie być zagrożeniem, jak i swoją rolę w odszukaniu mojej córki. Ale na początek, może przejdziemy gdzie indziej? Do karczmy chociażby. Nie będziemy wszak rozmawiać o takich sprawach na ulicy.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 08 Czerwiec 2015, 20:58:28
Evening teraz mało obchodziło ciało Jorana. Sprawa zaczęła przybierać szersze znaczenie także dla niej. A może szczególnie dla niej. To ona, jakimś dziwnym trafem, stała się kluczem do całego zdarzenia. Jedna strona chce ją zamordować, druga pragnie jej pomocy...
-W takim razie wszystko wytłumaczysz mi w karczmie. Chętnie dowiem się szczegółów. Zostawimy go tu?- spytała, choć i tak było jej to obojętne.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 08 Czerwiec 2015, 21:10:09
Jack zerknął na trupa. Nie wydawał się przejmować tym, że przed chwilą kogoś zabił.
- Taa, rano znajdzie go straż. Będzie kolejną ofiarą walk pomiędzy bandami grasującymi w mieście - powiedział i ruszył uliczką. - Przejdźmy się więc do Obieżyświata. Popularna karczma, ale i tak dobra do dyskretnej rozmowy. Zapewne znasz ten lokal? - zapytał idąc. Dużo mówił. Chyba lubił brzmienie własnego głosu.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 08 Czerwiec 2015, 22:43:01
A więc szarooki Jaren miał się stać ofiarą zwykłych bandytów. Przypadkową, nic nie znaczącą ofiarą. Ot, kolejnym trupem którego trzeba posprzątać z ulicy. Ciekawe, czy ktoś będzie za nim tęsknił, szukał go...
-W Obieżyświecie tłoczy się hołota z całej wyspy. No ale niech będzie. Mają dobre jedzenie- odpowiedziała na jego słowa i razem ruszyli w mrok. Ona zaś mówić nie lubiła. Za tonem swojego głosu też nie przepadała.
Bała się tylko jednej rzeczy. Nawet o tej porze przy znanej karczmie kręcą się ludzie. Co wtedy, gdy ktoś rozpozna Jack'a i posądzi Eve o ciemne interesy? Dziewczyna czuła, że sama jego obecność może wplątać ją w następne kłopoty. Mimo wszystko zaufała mu - tak można było to nazwać. Spacerowanie z obcym mężczyzną, zabijającym bez mrugnięcia okiem - to zaufanie albo głupota. Lecz to chyba ciekawość pchała mściciel dalej, przybliżała ją do rozwiązania całej sprawy, znalezienia córki Jacka'a i "unieszkodliwienie" Tybalda - przynajmniej na tyle by panna Antarii mogła wyjść na ulice bez obawy o swe życie. -Naprawdę jestem aż tak podobna do Angeliny? ÂŁadna musi byc z niej dziewczyna- uśmiechnęła się ledwo zauważalnie w mroku.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 09 Czerwiec 2015, 10:50:56
Jack zerknął na Eve.
- Tak, tylko nieco inne oczy. Bardziej zielone - odpowiedział na jej pytanie. Nic jednak więcej nie mówił. Szli tak przez miasto, aż dotarli do karczmy. Jack pchnął drzwi i wszedł do środka. Zaprowadził dziewczynę do jednego stolika, stojącego na uboczu. Tutaj nikt nie powinien im przeszkadzać. Zamówił jakieś picie dla siebie i dla panny Antarii. Odezwał się gdy dostali napoje.
- Więc, od czego by tu zacząć... - zamyślił się.- Może od konkretów. Muszę znaleźć moją córkę, gdyż ona zna lokalizację pewnych skrytek, w których to ukryte są... narzędzia do zniszczenia Tybalda.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 09 Czerwiec 2015, 10:58:01
-Wspominałeś o jakichś poszlakach-przypomniała mu. Potem spróbowała swojego wina, bo przecież Jack zamówił jej właśnie wino. -Tak jak już wcześniej mówiłam: jestem rycerzem i nie za bardzo znam się na takich... spiskach. Może nie noszę zbroi bo mnie na nią nie stać ,ale detektyw ze mnie słaby. No ale powiedz co wiesz. Te skrytki szczególnie mnie zainteresowały. I "narzędzia"... brzmi dość złowrogo
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 09 Czerwiec 2015, 11:11:08
- Cóż, przypadek sprawił, że możesz okazać się pomocna - odparł Jack. Też pociągnął wino z pucharu. A co! - Poszlaką jest to, co wiem. Angelina zostawiła pewną skrzyneczkę u karczmarza w Atusel. Mam do niej kluczyk, jednak mi on tej skrzynki nie wyda. Ale skoro ty jesteś tak podobno do mojej córki... rozumiesz już jak możesz mi pomóc? - zapytał, gdyż forma tej pomocy była dość oczywista.
- Podejrzewam, ze w tej skrzynce znajdę coś, co naprowadzi nas na miejsce pobytu Angeliny. A odnośnie tych narzędzi... cóż, to trochę dokumentów, które pogrążą Tybalda.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 09 Czerwiec 2015, 15:20:38
-Spodziewałam się tego, że będę musiała się pod nią podszyć. Teraz zaczęło chodzić także o moje życie więc nie mam wyboru. Do Atusel jest kawałek drogi. Jesteś w stanie zorganizować transport?- nie chciało jej się przemierzać tej trasy pieszo... To zajęłoby zdecydowanie za dużo czasu. Już lepiej konno. -Ale  nie zaprzeczę, chętnie udałabym się w krótką podróż.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 09 Czerwiec 2015, 15:44:19
- O transport się nie martw, mogę zorganizować wóz. Kilka dni i będziemy na miejscu - zapewnił Jack i znów popił nieco wina z pucharu. - Czyli, jak rozumiem, mogę liczyć na twoją pomoc. ÂŚwietnie. Więęęc... kiedy byłabyś gotowa do drogi? - zapytał. On chyba mógł wyruszyć choćby zaraz. Takie przynajmniej wrażenie odniosła Evening.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 09 Czerwiec 2015, 18:02:23
-Cóż, słudzy są w domu, broń mam przy pasie, parę grzywien też się znajdzie. Nie widzę przeciwwskazań - wzruszyła ramionami jakby to wszystko było jej obojętne. Lecz pod twarzą wyrażających raczej niewiele emocji, kryło się wiele mieszanych uczuć i trochę niepewności co do całej "akcji". Wszystko jednak łączyło się ze sobą dość logicznie. Nie widziała też powodu, przynajmniej na razie, by Jack miał kłamać. Całkiem spoko z niego gość.
Dziewczyna dopiła wino. Piła lepsze w swym życiu ale to też nie było złe. -Ruszamy?- zagadnęła, wstając od stolika i zaczynając omijać kolejne istoty spędzające czas w Obieżyświecie.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 09 Czerwiec 2015, 18:49:19
Jack dopił wino i wstał.
- Skoro jesteś gotowa, to możemy ruszać - powiedział. - Przejdziemy się najpierw do pewnej osoby. Jest mi winna przysługę i posiada wóz, oraz może taniej sprzedać mi trochę prowiantu. Nadeszła więc pora, abym zgłosił się po ową przysługę. To niedaleko. - Po tych słowach wyszedł z karczmy. Była już ciemna noc, ostatnie chwile wieczoru minęło. Słońce schowało się głęboko za horyzontem. Przed karczma było kilku ludzi (i nieludzi), ale ignorowali Jacka i Evening. Jack zaś ignorował ich. Ruszył w jedną z ulic.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 09 Czerwiec 2015, 20:07:25
A Eve szła za nim wiernie. Pilnowała go, co by nie zgubić się wieczorową porą w mieście. Na dzisiaj wystarczy jej niebezpiecznych i nie do końca jasnych sytuacji. Za to Jack wiedział co robi, miał plan w głowie i zapewne nic go nie powstrzyma by załatwić Tybalda. No i umiał walczyć, co było niewątpliwie zaletą. Miał pewny i celny rzut. Eve za to wcale nie kiepsko walczyła mieczem, ale nie rzucając nim, tylko zgrabnie władając przy ciele. Postanowiła słuchać poleceń które wydaje, gdyż to od niego będzie zależeć najbliższa przyszłość dziewczyny. Z resztą... już była do tego przyzwyczajona.
-Miałam nadzieję na romantyczny wieczór z tym chłopakiem od Tybalda- zwróciła się do Jacka, by przerwać ciszę. Chodziło jej oczywiście o spacer z szarookim Joranem. -Zapowiadało się nieźle, dopóki nie spotkaliśmy ciebie- zaśmiała się z własnego (nie)szczęścia. Oczywiście tylko żartowała. Tak naprawdę była przeszczęśliwa, że nie skończyła wykrwawiając się na schodach własnego domu.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 09 Czerwiec 2015, 22:28:06
Twarz Jacka wykrzywiła się z uśmieszku.
- Gdyby to powiedziała moja córka, to raczej byłbym średnio zachwycony, że mówi o bandycie. A tak, to aż nie wiem co myśleć - odpowiedział w pewnym sensie żartobliwie. Przeszli wzdłuż ulicę, aż dotarli pod jakiś budynek. Duży dość, wyglądał na posesję kogoś bogatego, lecz nie szlachcica. Zapewne mieszkał tu jakiś kupiec.
- To tutaj. Poczekaj chwilę - powiedział Jack i minął bramę. Zapukał do drzwi. Ktoś mu otworzył i wszedł do środka. Minuty wlekły się dla Evening niemiłosiernie. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach. Wokół panowała cisza i mrok. Rozproszoły się jedynie wrzaski walczących kotów, odległe szczekanie psów i światło latarni. W końcu coś zaczęło się dziać. Na podwórzu domostwa, zza samego domu, wyjechał wóz. Prowadził go Jack, sprawnie manewrując lejcami. Pojazd był ciągnięty przez jednego konia, który wyglądał na doskonale odżywionego i był w świetnej formie. Wóz wyjechał przez bramę i zatrzymał się obok Eve.
- Wskakuj - rzucił Jack. Dziewczyna mogła zobaczyć, że na wozie jest trochę zapasów. Idealna ilość na kilkudniową podróż. Do tego były jakieś skóry i koce, zapewne aby było na czym spać w dziczy i czym się okryć. Była też oczywiście przenośna latarnia. Jakoś trzeba oświetlać drogę nocą.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 10 Czerwiec 2015, 14:54:37
-Wcześniej o tym nie wiedziałam- odrzekła dziewczyna na słowa Jacka'a o randce z bandytą i wzruszyła ramionami jakby to wcale nie robiło na niej wrażenia. Teraz i tak Joran spoczywał na wieki wieków amen i nie był szkodliwy.
Potem Jack poszedł załatwić wóz potrzebny do podróży. Eve niewiele widziała w tych ciemnościach. Jedynie poruszające się sylwetki i cienie. Była zniecierpliwiona, bała się pokazywać pod domem znajomych Jack'a, by nie być posądzaną o dziwne interesy. Obracała się od czasu do czasu nerwowo, przeczesując wzrokiem okolicę i okna najbliższych domów. Wyraźnie czuła przyspieszone tętno - oznakę niepokoju.
Po chwili z bramy wyjechał wóz zaprzęgnięty w jednego dorodnego konia. A na wozie było jedzenie i koce, i wszystko czego będą w najbliższym czasie potrzebować.
-Miła wycieczka się nam szykuje- skomentowała Evening gdy zgrabnie wskoczyła na powóz. Na jej twarzyczce pojawił się wątły, ale szczery uśmieszek. Jeśli tylko ci ludzie w Atusel nabiorą się na podstęp przyszykowany przez Jack'a... cała akcja może skończyć się sukcesem. I tego właśnie w tej chwili chciała - zadbania o własne bezpieczeństwo. Rozsiadła się wygodnie na pakunkach, pod niebem pełnym gwiazd rozświetlonym przez dwa księżyce. Wozem lekko kiwało, kopyta konia stukały rytmicznie. Czas ruszyć w drogę.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Czerwiec 2015, 15:08:30
I wyruszyli. Jack sprawnie powoził, kierując wóz ku najbliższej bramie wyjazdowej z miasta. Noc istotnie była wyjątkowo gwieździsta. Całe konstelacje gwiazd ozdabiały niebo. Aż dech zapierała myśl o odległościach, które dzieliły Valfden i planetę na której się ta wyspa znajdowała, od tych gwiazd. I co może kryć się pośród gwiazd? Niezliczone ilości światów, zamieszkiwanych przez wiele tysięcy cywilizacji. Tak odmiennych, o swoich własnych problemach. Więc jakie znaczenie miały problemy tego świata? Demony, Meaneb i wszystko były w sumie tylko prochem w obliczu wszechświata. W ciszy wyjechali z miasta.
- No to w końcu wyruszyliśmy - odezwał się wtedy Jack. - Przyznam, że nie mogłem się tego doczekać. W kilka dni dotrzemy do Atusel, a później... cóż, zobaczymy jak wyjdzie. Jak jesteś zmęczona, to możesz przespać się na wozie - powiedział jeszcze.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 10 Czerwiec 2015, 17:13:54
Evening dojrzała najjaśniejszy w gwiazdozbiorze Skorpiona punkt - gwiazdę Antares. Układając się wygodnie i kładąc sobie ręce pod głowę, dziewczyna wpatrywała się przez chwilę w świetlisty migotliwy punkcik na rozgwieżdżonym niebie. Tak odległy, a wydaje się na wyciągnięcie ręki, jakby był w odległości rzutu kamieniem. Jakby można go było zdjąć z czarnego nieboskłonu i schować w naszyjniku, na pamiątkę. A gdy się go otworzy, będzie bił z niego blask jasnego światła przywołujący wspomnienia.
Co ją tknęło do takiej spontanicznej podróży z obcym? Przecież jeszcze wczoraj chciała zacząć prowadzić spokojne życie, zająć się wytwarzaniem najlepszych ubrań w zaciszu domowym, spać do południa, czytać dzieje kontynentu i Valfden. Wychodzić na miasto tylko wtedy, gdy słońce będzie zalewać ulice. Pozostać w domu gdy za oknem deszcz. A tymczasem, na wozie pod gołym niebem, jest zdana na Jacka'a i łaskę natury. Oby Ventepi czuwała gdzieś blisko, przecież każde stworzenie jest jej dzieckiem. Nad jasną głową Eve też mogłaby czuwać jakaś opatrzność. Potrzeba jej było poczucia, że ktoś nad nią czuwa, że nie jest zdana na siebie. I może Zartat też jest gdzieś blisko i podsunie jej w razie wątpliwości jakąś pomocną wskazówkę.
Tymczasem sztylet lekko zaczął ją gnieść w bok - właśnie to wyrwało ją z zamyślenia. Dzisiejszym dniem była wyjątkowo zmęczona. Ucieczka ze ślubu, potem to omyłkowe spotkanie z Tybaldem... Każde z tych wydarzeń niosło ze sobą konsekwencje, być może zauważalne dopiero w dalekiej przyszłości. Teraz jednak nigdzie się jej nie spieszyło. Jack dobrze powoził, mieli wystarczająco jedzenia, sakiewka nie była pusta, a ubranie jest czyste.
-Jeśli będziesz potrzebował pomocy, to mów. Mogę nawet powozić, jeśli będziesz zmęczony- odpowiedziała. W zwyczaju miała troszczyć się i martwić, taka natura kobiety, choć, jak pokazały ostatnie godziny, czasem należy zadbać także o siebie. A może przede wszystkim o siebie?
Dalsze rozmyślania były już bardziej chaotyczne i rozmywały się, ciężko zbierało się myśli, gdy powieki zdawały się ważyć coraz więcej. Dziewczyna ułożyła się na drugim boku i z ufnością dziecka zasnęła.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Czerwiec 2015, 17:32:30
Gdzieś w chaszczach, niedaleko drogi, przebiegła wspaniała łania. Może wcielenie samej Ventepi, która chciała pokazać Evening, że nad nią czuwa? Albo było to po prostu spłoszone zwierze. Gdzieś tam z oddali słychać było pohukiwanie sowy. Może to też znak od bogów? Albo zwykłe nocne odgłosy lasu. Zaś zanim panna Antarii zasnęła, dostrzegła jeszcze, iż gwiazda w którą się wpatrywała, zamigotała poprzez ciepłe, pomimo nocy, powietrze. Albo takie tylko dziewczyna odniosła wrażenie. Zasnęła.

Obudził ją Jack, jakiś czas później. Wóz nie poruszał się. Koń parskał nerwowo.
- Psst, chyba będzie problem - szepnął Jack. Podnosząc się Evening mogła zauważyć, że poprzez drogę ktoś przełożył drzewo. Drzewko raczej, nieduże i o chudym konarze. Nie powinno być problemów z usunięciem go. Ale trzeba było zatrzymać wóz i zejść z niego. Oczywista i dość prymitywna pułapka. Z początku nic nie widzieli w mroku. Jack zszedł z wozu z latarnią. Jej światło oświetliło... trupa. Zapewne bandyty. Potem drugiego. I nad tym drugiem stałą bestia, pożerając jego wnętrzności. Wielki zwierz zawarczał wściekle, szykując się do ataku. Przerwano mu posiłek. Wychodziło na to, że bandyci zastawili pułapkę na podróżnych, a sami stali się ofiarami. Oczywiście nie zmieniało to tego, że dwójka podróżnych musiała teraz walczyć. Bestia skoczyła na Jacka, przewracając go. Nie wyglądało na to, żeby został ranny. Przynajmniej na razie.



1x Cieniostwór (http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Cieniostw%C3%B3r)
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 10 Czerwiec 2015, 21:43:01
Eve obudziła się nagle, sen miała czujny i nawet ciche słowa Jack'a obudziły ją. Była nauczona by nie spać zbyt twardo, przynajmniej na takich wyprawach.
-Hm? Co się dzieje?- spytała zdezorientowana i zasapana. Lecz z każdą sekundą rozbudzała się i w pełni odzyskiwała świadomość. Zeszła z wozu w ślad za mężczyzną. Wokół panowały straszliwe ciemności, tylko w zaroślach widać było przeraźliwe ślepia bestii.
-Pułapka... - zdążyła powiedzieć sama do siebie niezbyt odkrywczo, gdy światło padło na dwa trupy. -Elisash!- krzyknęła w jednej chwili i nad jej głową natychmiast pojawiła się kula światła, która mogła oślepić cieniostwora na kilka cennych minut. Równocześnie srebrne ostrze zabłysnęło w magicznym świetle.
Motająca się bestia z wielkim rogiem była nieokiełznana. Pod wpływem nagłego błysku zaczęła charczeć  i ryczeć. Miotała się wpadając w zarośla i w pobliżu Jack'a. 500 kilo niekontrolowanej masy. Eve musiała ją wykończyć, nim komukolwiek stanie się krzywda.
Miecz chwyciła oburącz, by chwyt był stabilny. Podbiegła do przeciwnika z boku, celowała ostrzem w brzuch gdzie skóra powinna być najcieńsza, a pod nią tylko trzewia. Srebro zetknęło się z grubym ciemnym futrem i zagłębiło się z oporem w cielsko cieniostwora. Eve zraniła zwierzę dotkliwie, lecz to nie był koniec walki. Przeciwnik wreszcie odzyskał zdolność widzenia po oślepieniu, a dodatkowo był rozwścieczony krwawiącą szramą głęboką na kilka centymetrów. Teraz mógł wyraźnie dojrzeć kto w niego celuje. Cieniostwór zaczął szarżować do paladyn z kilku metrów, nie mógł bardzo się rozpędzić, ale śmiercionośny róg mknął w stronę dziewczyny szybko, nie pozostawiając jej wiele czasu na reakcję. Zdążyła wykonać unik, przeturlała się przez ramię unikając ciosu rogiem a także zamachnięcia wielką łapą. Szybko powstała z ziemi odzyskując równowagę i znów będąc w gotowości. Kula światła pozwalała jej na walkę bardzo wyrównaną, nie musiała błądzić w ciemnościach. Kolejny cios, wyprowadzony z boku, spowodował rozcięcie bebechów przeciwnika. Ze środka wylały się trzewia, chyba jelita, i mnóstwo krwi. Zwierz słaniał się na nogach, potykając się i kurząc piachem z drogi. Prostopadłe pchnięcie miecza w małe oko przeciwnika miało być dokończeniem całej walki i upewnieniem się, że cieniostwór nie wstanie już i nikomu nie zagrozi.
-Co za bydle- skomentowała Eve podając dłoń Jackowi i pomagając mu wstać. -Niby uczęszczana ścieżka a takie licho w krzakach siedzi. Nic ci nie jest?
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 10 Czerwiec 2015, 23:29:43
Jack skorzystał z pomocy Evening i wstał. Otrzepał ubranie i spojrzał na ubitego cieniostwora.
- Wszystko w porządku. Nie zdążył zdziałać więcej, niż tylko mnie przewrócić. - Podszedł do truchła i kopnął je lekko. - Rzadko się widuje je w tych okolicach. Pewnie coś musiało go wypłoszyć. Hm... Na północy podobno grasują dzikie wampiry. Może to one? - zamyślił się. - No, nieważne. Odsuńmy drzewo i jedziemy dalej. - Po tych słowach zabrał się do pracy. Wspólnie z Eve szybko usunęli drzewo z drogi, dzięki czemu wóz mógł przejechać. Już po chwili było znów w drodze.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 11 Czerwiec 2015, 13:53:07
Szlak do Atusel był uczęszczany, a dzikie bestie i tak trzymały się blisko traktu nie bojąc się hałasu klekotających wózków, stukotu kopyt czy rozmów ludzi. W las mało kto się zagłębiał, chyba że wampiry czy inne istoty przystosowane do ciemności i którym niestraszne były żadne cieniostwory. Była to też idealna droga, gdzie nocą właśnie, bandyci mogli działać niezauważeni - skryci w zaroślach i rowach, szykując pułapki.
-Im się nie poszczęściło- powiedziała Eve pomagając odsunąć pień drzewka i omijając ciała mężczyzn. Jeden był już do połowy zjedzony i mocno cuchnęło. Zabójca stał się ofiarą.
Utorowali sobie drogę i wrócili na wóz. Jack powoził dalej, a dziewczyna zajęła miejsce z tyłu. Nie gasiła magicznej kuli światła. Przesunęła ją telekinezą bardziej do przodu, oświetlając mężczyźnie drogę. Nie chciało jej się spać. Usiadła tak, że nogi swobodnie jej zwisały z wozu i miała się baczności. Położy się jeszcze nad ranem, potem najwyżej zastąpi Jack'a jeśli będzie chciał.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 11 Czerwiec 2015, 16:37:23
I jechali tak poprzez łąki i lasy. Zamierzał do Atusel. Trakt był uczęszczany, więc po drodze nie raz u nie dwa spotykali innych podróżnych. Wozy i konni mijali ich, jadąc w stronę miasta portowego lub z niego do stolicy. Dni mijały. Poza spotkaniem z cieniostworem, nie napotkali żadnych problemów. Po kilku dniach podróży dotarli więc do Atusel. Wjechali do miasta u zostawili wóz oraz konia w stajni.
- No to teraz musimy udać się do karczmy i odebrać skrzynkę Angeliny. Szczęśliwie nie będziesz musiała zbyt dokładnie odgrywać mojej córki - powiedział Jack. - Ale jak masz jeszcze jakieś pytania o nią, to śmiało pytaj. Akurat zajmiemy tym czas zanim dojdziemy.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 11 Czerwiec 2015, 16:50:26
-Nie będę musiała dokładnie jej odgrywać? Tym lepiej, nigdy nie byłam dobrą aktorką. Może powiedz mi trochę o tym jak zachowuje się Angelina, czy jest coś charakterystycznego w jej zachowaniu? Czy mówi jakoś specyficznie? Jest towarzyska czy raczej małomówna? I co mam powiedzieć karczmarzowi by wydał mi skrzynkę?- pytała dziewczyna. Jeśli miało to wypalić, to lepiej aby Eve znała wiele cech córku Jacka, by móc sie do niej upodobnić.
Tak swoją drogą, dawno nie była w Atusel a słyszała o wielkich zamorskich wyprawach ekspedycyjnych. Sama chciała czuć powietrze przesycone jodem i spędzić trochę czasu poza lądem. Na razie musiała jednak dokończyć tę sprawę. Coś czuła, że może się udać.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 11 Czerwiec 2015, 17:09:34
Jack uśmiechnął się lekko.
- Jest raczej cicha osobą. Skromną, cichą i nieco nieśmiałą - zaczął wyjaśniać Jack. - W niczym jednak nie ujmuje to jej intelektowi. Ma ścisły umysł, genialny wręcz w sprawach finansowych i tym podobnych. Lubi używać dość wyszukanych słów. - opowiadał dalej. Oczywiście można było brać pewną poprawkę z racji ojcowskiej dumy Jacka. Powoli zbliżali się już do jakiejś karczmy. Zapewne właśnie "tej".
- Wystarczy, że powiesz, kim jesteś i że przychodzisz po swoją skrzynkę. Karczmarz nie powinien robić problemów. ÂŁadnie podziękujesz i wyjdziesz. Będę czekał na zewnątrz. A jeśli jednak byłyby jakieś problemy... hm... będę obserwował wszystko przez okno. W razie czego machnij lewą ręką, że niby poprawisz włosy, czy coś. Gotowa?
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 11 Czerwiec 2015, 17:40:40
Na szczęście mściciel nie miała na sobie wyszytego herbu Bractwa ani swojego rodu. Dlatego łatwiej jej było wcielić się w córkę Jacka.
-Załatwię sprawę, nie bój się- rzekła z pewnością siebie. Nigdy wcześniej nie miała jednak okazji podszywać się pod kogoś. To wyglądało na prostą sprawę, zwłaszcza że Jack sam stwierdził niezwykle duże podobieństwo. -Okej... czyli jestem Angelina i przyszłam po odbiór skrzyneczki.... Gotowa!- potwierdziła gotowość do akcji i zeskoczyła z wozu. Poprawiła włosy układając je tak, by nieco przykrywały twarz. Wszak Angeliny nigdy nie widziała, z pewnością różniły się rysami twarzy. Zdecydowanym krokiem ruszyła do wejścia i przekroczyła próg karczmy. Przecież dobrze wiedziała po co tam idzie i była zdeterminowana, by to zdobyć.
W Atusel wszystkie takie dobytki pachniały tak samo: rybą, spoconymi mężczyznami i piwem. Taki urok nadmorskich kurortów.
Wzrokiem odnalazła szynkwas i podeszła do niego, obie ręce opierając na blacie. Zwróciła się do stojącego tam karczmarza -Przyszłam po swoją własność- oznajmiła niezwykle pewnie.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 11 Czerwiec 2015, 23:20:49
We wnętrzu karczmy czuć było zapach ryb, potu i piwa. Oraz, z jakiejś przyczyny, jabłka. Co było nieco dziwne zważywszy na porę roku. Ale cóż, nie była to sprawa do rozmyślań, gdy miało się jasno postawione zadanie. Karczmarz zajęty był wycieraniem szklanki. Nie było to nic dziwnego. Karczmarze ZAWSZE coś wycierają. Czy to szklanki, czy też sam szynkwas. To było prawo natury, stała kosmiczna. Gdy Evening podchodziła do lady, obrzucił ją spojrzeniem, które ciężko było zinterpretować. Zmarszczył brwi, gdy dziewczyna powiedziała mu po co tu przyszła.
- Hmm... - odpowiedział. - Czyli po co? I kim jesteś? Coś kojarzę twarz, ale pamięć już nie ta - zapytał. Wydawało się, że nie podejrzewa podstępu. Przynajmniej na chwilę obecną.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 12 Czerwiec 2015, 13:07:58
-Angelina. Przybyłam odebrać swoją skrzynkę. Potrzebuję jej- powiedziała bez zbędnych wyjaśnień i opanowanym stanowczym głosem. Przedstawiła się i powiedziała po co przychodzi. Kłopoty mogły zacząć się, gdy karczmarz zacznie wypytywać o szczegóły. Ale raczej nie powinien, prawda?... Zdaje się, że nie podejrzewał podstępu. Nie pamiętał dokładnie twarzy córki Jacka, więc mógł stwierdzić że Eve to właśnie ona - Angelina- przybyła po swą własność. -Długo mam czekać?-westchnęła.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 12 Czerwiec 2015, 13:27:57
- Hmm... - mężczyzna zamyślił się. Podrapał się w nos. Musiał przez to przestać wycierać szklankę, co go chyba zirytowało. - Tak, teraz już kojarzę. Chwila. - Odstawił szklankę na lade, wysunął szmatę za pas i wyszedł na zaplecze. Wrócił po kilku minutach. Niósł wspomnianą skrzynkę. Była średnich rozmiarów. Ani wielki kufer, ani mała szkatółka. Ot, zwykła skrzynka, którą można bez wielkiego wysiłku nosić w rękach. Miała zamek z dziurką na klucz o którym wspomniał Jack. Karczmarz postawił ją na ladzie przed Evening-Angeliną.
- Prosz bardzo. Płacone było już wcześniej, z tego co pamiętam. Więc to wszystko. Chyba, że panienka głodna. ÂŻona właśnie skończyła gotować gulasz. - Oczywiście musiał zachęcić do skorzystania z usług lokalu.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 12 Czerwiec 2015, 13:42:06
-Tak, zapłacone. Bardzo dziękuję...- rzekła Eve oglądając skrzyneczkę i biorąc ją w dłonie. -Nie,  nie jestem głodna, choć z pewnością pana żona robi przepyszny gulasz. Muszę iść. Do widzenia!- pożegnała się i nie zwracając już uwagi na karczmarza ani żadnego z gości, wyszła na zewnątrz zadowolona, że jej się udało. Mogła to potraktować jako swój debiut aktorski, kto wie co będzie później.

-Trzymaj- rzuciła dziewczyna przekazując zdobycz Jackowi. -ÂŁatwo poszło. Masz kluczyk?
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 12 Czerwiec 2015, 13:53:41
Jack uśmiechnął się i wziął skrzynkę od Eve.
- Wiedziałem, że sobie poradzisz - powiedział. Przejechał dłonią po wieku skrzynki. - Mam klucz. Może pójdziemy do wozu i otworzymy ją na nim? Tak na ulicy byłoby niewygodnie. - Nie czekając na odpowiedź dziewczyny ruszył do stajni miejskiej, w której to zostawili wóz i konia. Dotarli tak szybko. Jack wszedł na wóz i położył na nim skrzynkę. Szybko wyszperał z kieszeni pęk kluczy. Wybrał jeden z nich i wysunął go do dziurki. Przekręcił...
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 12 Czerwiec 2015, 14:14:12
-Karczmarz nawet się nie zorientował, nic nie podejrzewał! I tak, lepiej otworzyć to z dala od ludzkich oczu... Ktoś mógłby niepotrzebnie się zainteresować- i ruszyli tak, gdzie stał wóz. A na nim można było skrzynkę otworzyć bez obaw. Ciekawe, czy zawartość się zgadzała.
-I jak? Jest to, co miało być?- dopytała zaglądając z ciekawością do wnętrza.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 12 Czerwiec 2015, 14:21:57
Jack przekręcił klucz. Coś wewnątrz zamka zachrobotało, jak to przy otwieraniu takich rzeczy. Mężczyzna uniósł wieko, ujawniając co też skrywała skrzynka. Wewnątrz było kilka przedmiotów. Zdawało się, że zupełnie przypadkowych. Mały notes w skórzanej oprawie, jakiś klucz, posążek kobiety wielkości męskiej dłoni, trzy żołędzie, szklane oko i mały grzebień. Przedmioty dość dziwne, ale cóż. Jack wziął najpierw ten posażek. Odwrócił go do góry nogami i przyjrzał się podstawie. Mruknął coś pod nosem i odłożył go. Potem wziął notes i szybko go przejrzał. Uśmiechnął się krzywo.
- Tak jak podejrzewałem, mam tu pewien trop - powiedział. - Więc odszukanie Angeliny będzie teraz dla mnie znacznie łatwiejsze. Jeśli chcesz to możesz mi towarzyszyć, ale jeśli wolisz już wrócić to zrozumiem. I tak bez ciebie bym sobie nie poradził.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Evening Antarii w 12 Czerwiec 2015, 18:21:31
Wnętrze zawierało wiele dziwnych rzeczy. Trudno je było jakoś ze sobą związać. Bo co taki notes ma do szklanego oka? Albo grzebień do statuetki? Może Angelina gromadziła tu swoje szpargały, których szkoda było wyrzucać, ale postawić w pokoju też nie było jak: bo stare, bo zniszczone, bo nie pasuje do wystroju. Kobiety tak mają, chowają wiele pierdółek po różnych koszyczkach bo "może się przydadzą", a potem się o tym zapomina. Jackowi jednak podsunęły one pewną myśl i wskazówkę gdzie córki szukać. Dla niego te przedmioty miały jakieś znaczenie i były sporym ułatwieniem w odnalezieniu Angeliny. Dla Eve była to po prostu zbieranina przypadkowych rzeczy.
-Cieszę się, że mogłam ci się jakoś odpłacić za uratowanie życia. Kto by pomyślał że przez pomyłkę wplątam się w jakieś tajemnicze sprawki... Ja ma jednak kilka spraw w Efehidonie, potrzebuję też odpoczynku. Ostatnio dużo się działo w moim życiu i chcę odpocząć w zaciszu domowym... rozumiesz. Myślisz, że nie muszę się już obawiać Tybalda? W biały dzień nie zrobi mi chyba krzywdy. Mam też nadzieję, że szybko się z nim uporasz a córkę odnajdziesz bez większych przeszkód.
Tytuł: Odp: Wschód słońca
Wiadomość wysłana przez: Dragosani w 12 Czerwiec 2015, 18:48:37
- Dobrze więc, czyli tutaj się chyba rozstaniemy - odparł Jack. - Nie przejmuj się już Tybaldem, nie powinien ci zagrażać. A gdy odnajdę córkę i dokumenty, to już całkowicie straci wszelkie wpływy. - Wziął ze skrzynki posążek. - Ale chciałbym, żebyś to przyjęła. Tak w ramach podziękowań za pomoc i swoistej pamiątki. Ten akurat posążek należy do mnie, nie do Angeliny, więc mogę ci go dać. Dał figurkę Evening. Potem jeszcze powiedział o znajomym kupcu, który wisi ku przysługę i może odwieźć dziewczynę do stolicy. Pożegnali się i Jack zniknął.

Evening otrzymuje przedmiot fabularny:

Nazwa: Posążek
Opis: Pozłacany posażek wielkości męskiej dłoni. Przedstawia piękną kobietę ubraną w zwiewną suknię. Postać w jednej ręce trzyma różę w drugiem zaś miecz. Figurka nie jest drogocenna, posiada jedynie wartość kolekcjonerską. 



WYPRAWA ZAKOÑCZONA POWODZENIEM!

Podsumowanie: Evening Antarii wybrała się na zwykły spacer po mieście. W jego trakcie okazało się, że los chciał uczynić go jednak niezwykłym. Najpierw mściciel Bractwa musiała pomóc małemu chłopcu, którego to kot wszedł na drzewo i nie mógł zejść. Jako, że rycerstwo powinno pomagać słabszym, Evening to też uczyniła. Następnie jeden z kupców napotkanych na targu wcisnął jej przyrząd do masażu za 50 grzywien. Wędrując na skraj miasta otrzymała przez jakiegoś nieznajomego tajemniczy liścik. Zapraszał on ją na spotkanie z nadawcą w celu wyznania jej tajemnicy tajemniczego "JEGO". Po zmroku dziewczyna udała się na miejsce spotkania. Stamtąd została poprowadzona do kryjówki niejakiego Tyblada, niziołka. Całe spotkanie okazało się pomyłką. Człowiek Tybalda, który przekazał Evening list zwyczajnie pomylił ją z inną dziewczyną. Niejaką Angeliną, córką Jacka. Z relacji była ona niezwykle podobna do panny Antarii. Tybald zlecił jednemu ze swoich ludzi, aby odprowadził Evening do domu. Nie było jednak dane dziewczynie zażyć spokoju. W drodze zostali zatrzymani przez wspomnianego wcześniej Jacka. On tez okazał się NIM. Zabił człowieka Tybalda, ujawniając przy tym, iż w istocie człowiek ów miał zamordować Evening, gdyż została ona wciągnięta w brudne interesy Tybalda. Jack wyjaśnił, iż może potrzebować pomocy Evening, a to z racji jej bliźniaczego wręcz podobieństwa do Angeliny. Evening zgodziła się pomóc i wraz z Jackiem wyruszyła do Atusel. Miała tam odebrać paczkę pozostawioną w karczmie przez córkę Jacka. Po drodze Jack i Evening zostali zaatakowani przez wściekłego cieniostwora. Dziewczyna pokonała bestię, wykorzystując swój trening z Bractwa. Dalsza część drogi minęła bez problemów. Po dotarciu do Atusel Evening udała się do karczmy w której to miała odebrać paczkę Angeliny. Z racji jej podobieństwa do córki Jacka i umiejętnościom aktorskim Evening udało jej się przekonać karczmarza do swojej fałszywej tożsamości i odzyskać paczkę dla Jacka. Dzięki notesowi z owej paczki Jack mógł odnaleźć swoją córkę. W ramach wdzięczności podarował Evening pozłacany posążek. Na pożegnanie wykorzystał przysługę, którą był mu winny jeden z kupców i zapewnił pannie Antarii transport do stolicy.

Talenty:
Evening Antarii


Aktywność: 1 brązowy talent
Opisy: 1 srebrny talent
Walka: 1 srebrny talent

Nagrody:
Evening Antarii


Nazwa: Ilusmirski przyrząd do masażu
Opis: Przyrząd do samodzielnego masażu. Według kupca sprowadzony z Ilusmiru. Posiada rączkę, która uniemożliwia ślizganie się dłoni, oraz wypustki, które to zapewniają wiele dodatkowych doznań.

Nazwa: Posążek
Opis: Pozłacany posażek wielkości męskiej dłoni. Przedstawia piękną kobietę ubraną w zwiewną suknię. Postać w jednej ręce trzyma różę w drugiem zaś miecz. Figurka nie jest drogocenna, posiada jedynie wartość kolekcjonerską.