Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Zakończone wyprawy => Wątek zaczęty przez: Gedran w 03 Maj 2018, 00:29:22
-
Nazwa wyprawy: Obstawa szmuglerów
Prowadzący wyprawę: Yarpen aep Thor
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Zezwolenie prowadzącego
Uczestnicy wyprawy: Gedran
- Dobra zajmę się tym. I nim się obejrzysz, znów będziesz sobie palił swoje cygarko. Bywaj.
Gedran, po zakończeniu rozmowy z krasnoludem, spokojnym krokiem, skierował się w stronę wyjścia z klitki. Chwycił za klamkę drzwi i wyszedł. Udał się w stronę głównej bramy Bastardo, rozglądając się po okolicznym zamku. Po nie długim czasie przeszedł, przez bramę i wyruszył w stronę portowego miasta.
-
Szedłeś w stronę Atusel, sam, pieszo, jakieś 100km. No ale szedłeś.
-
Po przebyciu, kilku tysięcy metrów, Gedran postanowił, pobiec truchtem. Przebieg, kilka kilometrów, a następnie, gdy się zmęczył, przystanął na chwile, by sobie dychnąć, po czym po kilku minutach ruszył dalej. Szedł tak i szedł, aż w końcu zaczęło się ściemniać, więc przystanął i rozglądał się za jakimś dobrym miejscem na spanie. Zobaczył piękne kwitnące drzewo, toteż ruszył w jego stronę. Gdy stał już koło drzewa, klapnął sobie, wyciągnął broń z pochwy, położył na kolanach i następnie oprał głowę o mień drzewa i usnął. Gdy tylko wzeszło słonce, mężczyzna obudził się. Wyciągnął z torby, kilka kawałków suszonego mięsa, a następnie je zjadł. Schował broń do pochwy, wstał i ruszył dalej. I tak szedł i szedł i szedł, aż ostatecznie, znalazł się pod miastem Atusel. Przeszedł przez bramę i udał się w stronę portu. Idąc tak dzielnicą portową, jeszcze było słychać wieczorne, wrzaski sprzedawców wołających:
- ÂŚwieże ryby! ÂŚwieże ryby! Kupujcie puki świeże!
Mężczyzna jednak nie miał zamiaru kupować ryb, więc przyspieszył i ruszył dalej, pozostawiając sprzedawców daleko w tyle.
-
Problem w tym że Gedran miał halucynacje. Po tym jak przeszedł 30km owszem, zobaczył drzewo. Nawet przy nim usnął. Tyle że nie miał przy sobie jedzenia. Gdy się rano ocknął ujrzał w oddali jakąś wieś.
//Trochu cię poniosło
-
Wstał, schował broń do pochwy, rozciągnął się, ziewnął i:
Co kurwa jest!? ÂŚniło mi się ze jestem w mieście!? Ciekawe, po czym się takie cholerstwo wzięło, czyżby to od zmęczenia? - pomyślał, a następnie ruszył w stronę wioski.
-
Może wina grzybków? Wioska była typową ulicówką, sześć chałup i gospoda.
-
Doszedłszy do wioski, mężczyzna rozglądnął się w celu zbadania okolicznej wsi. Po chwili, jego wzrok przykuła pewna gospoda z tego powodu skierował się w jej stronę. Gdy znalazł się pod drzwiami gospody, chwycił za klamkę i wszedł do środka. Obczaił szybkim wzrokiem budynek, zamknął drzwi, a kolejno skierował się wprost do baru.
-
Nie wiadomo czemu karczmarze zwykli mieć wąsy. Ten nie był wyjątkiem. Poznał od razu Bękarta, po mundurze, uśmiechnął sie i przywitał.
- Witam, co podać?
-
- Witam. Piwo możesz nalać. - rzekł, a wkrótce potem siadł na krześle przy barze.
-
- Jasne, ciemne?
-
- Niech będzie jasne. A masz może, coś dobrego do jedzenia?
-
- Na szybko to jajecznicę. Podał ci kufel chłodnego piwa. - Dopierom co otworzył lokal.
-
Odebrał piwo i wziął dużego łyka.
- Dobre piwo zimniutkie. To niech będzie ta jajecznica. - rzekł i wziął kolejnego łyka.
-
- Z okolicznego browaru, mhm. Powiedział na chwilę znikając w kuchni. By po kilku minutach wrócić z talerzem ciepłej jajecznicy.
-
- Dzięki. - odebrał talerz z jajecznicą od karczmarza, a kolejno wziął się za jego konsumowanie.
Chlipną kolejnego łyka piwa, starł piane z ust.
- Nie masz, może jakiegoś konia na wynajem? - rzekł, zajadając jajecznice.
-
- Nie mam, należy się 5 grzywien.
-
Sięgnął po mieszek znajdujący się przy pasie, a następnie wyciągnął 5 szt. złota i wręczył karczmarzowi.
- Proszę.
- A któryś z mieszkańców tej wioski posiada jakiegoś konia? - rzekł, chowając sakwę.
91 - 5 = 86 [Grzywien]
-
//grzywny są srebrne
- Nie, nie na wynajem czy sprzedaż.
-
Gedran dokończył jajecznice, wypił ostatni łyk piwa z kufla i po chwili wstał.
- Dzięki za śniadanie. Bywaj. - rzekł, opuszczając gospodę.
Dobra, teraz to mogę ruszać. - pomyślał i wyruszył w dalszą drogę.
Rozciągnął się, rozglądnął się, a następnie ruszył dalej, pozostawiając gospodę i całą wieś. Po porzuceniu, wioski daleko za plecami, najemnik postanowił, przebiec kilka kilometrów truchtem. Bieg tak i bieg, aż w końcu, zrobił sobie kilu minutową przerwę, żeby odetchnąć trochę, po długim biegu. Po pewnym czasie wyruszył w dalszą drogę.
-
Dwa dni (z postojami w rowach i pod drzewami) później, dotarłeś do Atusel.
-
Po dotarciu przed miasto, mężczyzna przeszedł, przez bramę i skierował się w stronę portu, gdzie znajdowała się Tawerna. Idąc tak przez miasto, Gedran słyszał wrzaski sprzedawców, oraz rozmowy tutejszych mieszkańców, co go chwilowo irytowało, gdyż przed kilkoma minutami nie miał do czynienia z tak dużym hałasem z uwagi na to, ze przez kilka dni, podróżował samotnie. Przechodząc koło straganów rybnych, mężczyzna mógł poczuć woń, świeżych jak i starych ryb, która kręciła mu w nosie. Jednak, gdy przyglądnął się sprzedawcą, wychodziło na to ze aromat ryb im nie przeszkadza. Przyspieszył kroku, pozostawiając sprzedawców jak i śmierdzący zamach za sobą.
-
Sam też śmierdział po tych dwóch dniach. Zapach więc wyrównywał się. Dotarł do tawerny.
-
Wszedł do środka, mierżąc pół okiem, cały obiekt tawerny. I zaraz, po obczajeniu budynku, nakierował się w stronę barmana.
-
I znalazł takowego.
-
- Witaj. Poproszę piwo. - rzekł, siadając przy barze.
-
Karczmarz podał ci piwo.
- 2 grzywny.
-
Gedran sięgnął do mieszka po 2 monety, a następnie położył je na blacie, koło piwa, które po chwili wziął w rękę.
- Trzymaj.
- Poszukuję, pewnej osoby imieniem Tedd, która tu ponoć lubi przesiadywać. - rzekł, wypił łyk piwa.
86 - 2 = 84 [Grzywien]
-
- Bywa tu pięciu Teddów. O którego chodzi?
-
Rozglądnął się w koło, wziął łyk piwa i rzekł szeptem do barmana:
- O takiego, który przewozi, różne towary.
-
- Ehh... o tego. Jest na tarasie. Starszy siwy typ.
-
- Dobra. Dzięki.
Wstał z krzesła i ruszył z piwem w ręku w stronę tarasu, aby spotkać się z owym Teddem.
-
Owy Tedd siedział samotnie na tarasie, sączył piwo patrząc w może.
-
Zauważywszy starszego, siwego pana na tarasie, Gedran wziął łyk piwa i rzekł do niego:
- Witaj starcze. Ciebie zwą Teed?
-
- Zależy kto pyta. Odpowiedział nie odrywając się od patrzenia w morze.
-
- Jestem od Yarpena. Podobno potrzebna ci pomoc. - odrzekł, zerkając na starca, w celu upewnienia się ze dobrze trafił.
-
- A, no to dobrze. Rozumiem że nie dał ci pieniędzy co? Spytał wstając.
-
ÂŁyknął piwo i spojrzał na starca.
- Nie dał mi żadnych pieniędzy.
- A tak właściwie to jaki to macie problem z dostawą?
-
- A to chuj, teraz będę musiał spędzić pół dnia w banku... Problem jest taki że spodziewam się nalotu. I trzeba dopilnować by ładunek bezpiecznie opuścił port. To oznacza ewentualną potyczkę ze strażą lub oraz konkurencją.
-
- Konkurencję? Co masz przez to na myśli? Ktoś chce cię wygryźć z interesów? - rzekł i napił się piwa.
-
- Nie lubie się z tutejszymi Krwawymi Krukami. Myślą że port jest ich. Nie kurwa, jest mój i Bękartów. Serio, nie nawidzę tych pierdolonych złodziei.
-
Gedran zdziwił się tym, co przed chwilą usłyszał od starca.
- Ze co!? Te przychlasty, myślą że im wszystko wolno!? Chyba nie wiedzą z kim zadarli, złodzieje jebane! A o co ci chodziło z tą strażą? Współpracują z Krwawymi Krukami czy jak?
-
- Straż zwykle nie zachodzi do portu, czasami po prostu zrobią nalot dla statystyk. Zwykle pomagały łapówki. Ale odkąd rządzi tu Silion to jest gorzej. I dziwnym trafem wzrosła aktywność kruków.
-
- Silion pewnie trzyma z Krukami, to też może dlatego. - rzekł i napił się piwka.
- Kiedy wyruszamy?
-
- Krążą takie plotki, ale one krążą o każdym kto sporo zarabia. Teraz. Mam towar na łodzi. Nie ma tego dużo, paczka 5kg. Wstał od stołu i ruszył w stronę magazynów.
-
- Co tylko 5kg? Rzeczywiście nie ma tego zbyt dużo.
Dokończył piwo, a następnie odłożył pusty kufel na stolik na tarasie i poszedł za starcem.
-
- To dużo cygar. Są drogie bo cło, a ja je sprowadzam po taniości.
-
Kurwa, po taniości, już to widzę. - pomyślał.
- Dobra, dobra niech ci będzie. Prowadź lepiej do tej twojej łajby.
- A tak w zasadzie to, co macie zamiar zrobić z tymi Krukami?
-
- Gdyby nie otoczyli gminy kurewsko wielkim murem to by nasza hanza wynajęła Bękarty do ataku na ich zamek, i wyrżnęła do nogi. Ale mogę sobie pomarzyć. Dotarli w pobliże łodzi, przy której kręciło się 2 złodziei.
- Kurwa! Konkurencja. Zajmij sie nimi.
2x http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Bandyta
-
Gdy dotarli w pobliże łodzi, Gedran spostrzegł 2 podejrzanych typków, którzy kręcili się koło łodzi.
- Zaraz się nimi zajmę. - rzekł do Tedda.
Mężczyzna szedł dalej z starcem w stronę łodzi nie zwracając na siebie uwagi. Po pewnym czasie, gdy byli już dostateczni blisko, Gedran ściągnął szybko Długi łuk z pleców, wyciągnął strzałę z kołczanu, znajdującego się koło pasa, a następnie zrobił kilka kroków na przód. Gdy był już w odległości 10 m od złodziei, wycelował na znajdującego się po prawej stronie typa i wystrzelił strzałę. Strzała poleciała wprost do celu. Grot strzały wbił się w korpus napastnika, powalając go tym samym na ziemi. Drugi złodziej zorientowawszy się co się stało wyciągnął broń i ruszył szybko w stronę Gedran, by ten nie załadował w niego kolejnej strzały. I tak się stało, napastnik w mgnieniu oka znalazł się koło najemnika. Nie wahając się złodziej zaatakował pchnięciem, lecz mężczyzna szybko zrobił krok w lewo, a kolejno uderzył napastnika łukiem w czoło, oszałamiając go przez ułamek sekundy. Gedran odskoczył w tył, schował łuk i wyciągnął szybko miecz, jednak złodziej już wykonał, kolejny atak tym razem w lewy bok brzucha. Najemnik widząc to zablokował to w ostatniej chwili, po czym kontratakował. Zrobił zamach, a następnie uderzył w korpus złodzieja, powalając go tym samym na ziemię.
//Kołczan 29 - 1 = 28
-
Umarli. Tak na śmierć.
-
Gedran schował miecz, a kolejno podszedł do zwłok, by je przeszukać.
-
Po za ich ekwipunkiem nie było nic.
-
Najemnik wyzbierał od złodziei to co miało jakąś wartość, a następnie skierował się w stronę starca.
- Takie problemy, miewacie często?
// Zabieram.
2x
Nazwa broni: miecz bandyty
Rodzaj: miecz
Typ: jednoręczny
Ostrość: 13
Wytrzymałość: 15
Opis: Wykuty z 0,94kg mosiądzu o zasięgu 0,9 metra.
4x
Nazwa broni: sztylet bandyty
Rodzaj: sztylet
Typ: jednoręczny
Ostrość: 23
Wytrzymałość: 30
Opis: Wykuty z 0,62kg stali Valfdeńskiej o zasięgu 0,3 metra.
-
- Niezbyt, ochrona musiała zaspać. A mogłem zatrudnić Bękarty od razu... Poszedł sprawdzić łódź.
-
- A no mogłeś. - rzekł, następnie udał się za Teddem na łódź.
-
- Wszystko jest. Powiedział dając ci sporą paczkę owiniętą w Gońca Valfdeńskiego.
-
Odebrał dość sporawą, paczkę cygar od starca. Wziął ją na prawą rękę i sprawdzał czy się zgadza, podnosząc i upuszczając
ją w dół i w górę kilku krotni.
- Zgadza się. To ja już pójdę, bo pewnie Yarpen się niecierpliwi. - rzekł żartobliwie.
-
- Bywaj.
-
Schował paczkę z cygarami.
- Bywaj.
Opuścił łódź Tedda, a następnie skierował się w prost na zamek Bastardo. Szedłszy ulicami miasta, Gedran rozglądał się po stoiskach, z nudów, lecz po chwili postanowił sobie coś kupić na drogę, bowiem czekała go długa wędrówka. Podszedł do najbliżej znajdującego się stoiska.
- Witam. Co masz do zaoferowania?
-
Ale było puste, bo po 18 zamykają targ. Gedran rozmawiał z powietrzem.
-
Ominął jakże pusty plac targowy, po kilku minutach drogi przeszedł przez bramę miasta. Po przejściu kilu kilometrów, mężczyzna postanowił, przebiegnąć kilka kilometrów truchtem, w celu przyspieszenie wędrówki. I tak biegł i biegł.
-
Gdy tylko zbliżył się do bramy, niosąc zawiniątko, strażnik (z tych nadgorliwych) zawołał.
- E! Ty! Stój! Co tam masz? Spytał podchodząc z drugim strażnikiem.
-
Chuj cię to obchodzi. Ciekawe co te wieprze chcą? - pomyślał.
- Ehm... róże rośliny od alchemika. A co? - rzekł i popatrzył na strażnika, który mu zawraca głowę.
-
- Od którego. Pokaż, Stasiu miej go na muszce. Drugi strażnim mieżył do ciebie z kuszy.
-
- Od Jeremiasza. Trzymaj łapy przy sobie, ta paczka roślin jest więcej warta, niż twoje marne życie, kapujesz!? - rzekł donośnym głosem do strażnika, który zadawał głupie pytania, potem skierował wzrok na tego z kuszą.
- Odłóż to! - rzekł, trzymając prawą rękę na rękojeści miecza.
-
- Jest po zmroku, a ty stawiasz się straży miejskiej! Odłóż paczkę i rzuć broń! Sam sięgnął po miecz.
-
A więc, chyba nie obejdzie się bez rozlewu krwi. - pomyślał.
Rzucił paczkę z cygarami do strażnika.
- Trzymaj. I co masz w tym podejrzanego hmm...?
-
Odpakował, pięć kilo cygar.
- Cygara tak? Tylko nikt normalny nie kupuje tyle. Przełamał jedno, bo coś mu śmierdziało. Z cygara wysypał się biały proszek. - O... a to co? Cukier? Na kolana i ręce za głowe!
-
- Chyba śnisz. - rzekł i wyciągnął szybko broń.
//Statystki strażników poproszę.
-
Niestety, gdy po chwili od polecenia Gedran nie ukląkł a zamiast tego sięgnął po broń... Cóż kusznik zdążył strzelić, bełt wbił się w lewe ramię najemnika, strażnik z kuszą zagwizdał gwizdkiem po wsparcie. Drugi broń miał już dawno w ręku, ciął w rękę z bronią, płytko, byle skaleczyć i wytrącić broń. Następnie oberwałeś pancerną rękawicą w twarz, tracąc przytomność i górną lewą jedynkę.
-
- Chyba śnisz. - rzekł i wyciągnął szybko broń.
//Statystki strażników poproszę.
//Tak obszerna edycja nie powinna mieć miejsca. Przyznałeś się do jej dokonania po przeczytaniu posta przez Prowadzącego, co jest niedopuszczalne. Pamiętaj o tym na przyszłość, aby uniknąć podobnych sytuacji. Za tę walkę nie otrzymasz talentu wyższego niż brązowy.
Niestety, gdy po chwili od polecenia Gedran nie ukląkł a zamiast tego sięgnął po broń... Cóż kusznik zdążył strzelić, bełt wbił się w lewe ramię najemnika, strażnik z kuszą zagwizdał gwizdkiem po wsparcie. Drugi broń miał już dawno w ręku, ciął w rękę z bronią, płytko, byle skaleczyć i wytrącić broń. Następnie oberwałeś pancerną rękawicą w twarz, tracąc przytomność i górną lewą jedynkę.
//Cofam akcję. Brak statystyk przeciwników uniemożliwia obiektywną ocenę walki. Powinieneś podać je wcześniej, szczególnie, że gracz zasugerował zainicjowanie potencjalnej walki.
A więc, chyba nie obejdzie się bez rozlewu krwi. - pomyślał.
Rzucił paczkę z cygarami do strażnika.
- Trzymaj. I co masz w tym podejrzanego hmm...?
//Przeprowadź więc walkę zgodnie z Zasadami.
-
Na widok dobytej broni rzucił paczkę na bruk. Sam sięgnął po miecz zasłaniając się tarczą. Drugi celował w ciebie z kuszy. Warto dodać że wokół was zrobił się mały 8 osobowy tłumek gapiów. Do bramy miałeś 15m. ale tam stało dwóch kolejnych. Sami strażnicy sstoją 2.5m od ciebie.Ten z kuszą nie miał zamiaru się bawić i strzelił z kuszy, trafiając w twoje prawe udo. (ÂŚrednia rana kłuta, 9cm, brak złamania, tętnice całe.) Drugi ruszył by wytrącić ci broń z ręki. A kusznik gwizdał gwizdkiem po wsparcie.
2x http://marantwiki.tawerna-gothic.pl/index.php/Stra%C5%BC_Miejska
-
Gedran wyciągnął bełt z lewego uda, popatrzył na strażnika, który trzymał kusze i się zaśmiał, kolejno rzucił bełtem w bok.
Schował miecz do pochwy i założył ręce za głowę.
-
Błąd. Zacząłeś bardziej krwawić. Strażnik z mieczem odtrącił twoją broń. Przybyłe wsparcie w postaci dwóch strażników natychmiast cię rozbroiło, zakuło w kajdanki i opatrzono prowizorycznie. A potem zaprowadzono na posterunek, do "pokoju zwierzeń". Stół, pochodnia, i dwa krzesła. Posadzono cię skutego (ręce masz za plecami) na jednym. Za drugim siedział śledczy. Strażnik z naładowaną kuszą stał w rogu.
- No no, dawno nie miałem tutaj przemytu. Rekord pobiłeś chłopie, w tym roku. 5 kilo koksu... Imie, ewentualne nazwisko, wiek i adres.
//Pierwsza pomoc.
-
Gedran zignorował pytanie strażnik i po kilu minutach, krzyknął sam do siebie:
- Kurwa, dorwę cie jeszcze Tedd.
-
- No... już sypiesz. Powtórze pytanie. Imie, ewentualne nazwisko, wiek i adres.
-
- Tego skurwiela, który mnie wrobił z chęciom wam go wydam! - rzekł podniesionym głosem. Po kilu sekundach, wziął głęboki wdech i spokojnie odpowiedział na pytanie śledczego.
- Nazywam się Gedran. Pomieszkuje w Efehidon. Tyle informacji na mój temat, powinno ci wystarczyć.
-
- Od kiedy pracujesz dla Tedda. Wrobił nie wrobił... do tego będziesz musiał przekonać sędzięgo i Marszałka
-
- Nie pracuje dla tego śmiecia! Miałem być jedynie kurierem, który dostarczy przesyłkę. Skąd miałem wiedzieć, ze ten zjeb, może coś takiego odpierdolić!? - rzekł trochę podenerwowany, po czym dodał:
- Więc wiesz coś na temat Tedda tak?
-
- Tak, bo ci uwierze że przypadkiem kazano ci odebrać paczkę akurat od niego. Wiedziałeś biorąc paczkę że to przemytnik?
-
- Tak, kazano mi odebrać przesyłkę, ale nie taką, tylko zwykłe cygara.
-
- Czyli świadomie złamałeś prawo. Zabrać go. Tyle mi starxzy. Rano odesłać go do stolicy na rozprawe. Zabrano cię do pojedynczej celi. W loszku.
-
- Wiem gdzie przebywa w tej chwili Tedd, mogę was do niego zaprowadzić. Do jutra prawdopodobnie wam zwieje, wiec to jedyna okazja, aby go złapać.
-
- I co? Myślisz że cię puszczę potem? Mów gdzie on jest. Wyrok będzie mniejszy.
-
- Nie, chce mieć po prostu satysfakcje, ze ten skurwysyn tak łatwo nie ucieknie. Tedda znajdziecie w porcie. Ma tam łódź, ale uważajcie, bo ma tam kilku ochroniarzy. Poszedł bym zwami, ale sam widzisz. - rzekł i wskazał głową na nogę.
-
- Ehh, jego już tam pewnie nie ma. Dobra, zabrać go. Powiadomcie marszałka.
Zadanie zakończone niepowodzeniem. Gracz został aresztowany i odtransportowany do stolicy.
//Możesz swój pobyt w celi do procesu opisywać tu http://marant.tawerna-gothic.pl/index.php/topic,25099.0.html
-
Zatwierdzam.