Forum Tawerny Gothic
Tereny Valfden => Dział Wypraw => Zakończone wyprawy => Wątek zaczęty przez: DarkModders w 07 Maj 2019, 12:36:03
-
Nazwa wyprawy: Wycieczka do Ombros [Fabularne]
Prowadzący wyprawę: Melkior Tacticus
Wymagania do uczestnictwa w wyprawie: Znajomość sprawy
Uczestnicy wyprawy: Szeklan Caved
Zgodnie z prośbą Celi, Szeklan udałnsię wprost do portu rzecznego w Efehidonie. Miał przy sobie wszystko, co potrzebne. Ze swoją szablą mało kiedy się rozstawał, a Negocjatora zostawił w domu. Tego dnia w porcie panowało nie małe zamieszanie. Podszedł do pierwszego z brzegu okrętu i zagaił do marynarza.
- Marynarzu, nie płyniecie może przez Ombros? Dobrze zapłace. - powiedział sięgając po mieszek z pieniędzmi.
-
- Tak, zapytaj kapitana. Wskazał na pokład kogi.
-
Gdyby miał kapelusz, to by go ściągnął z głowy i ukłonił się marynarzowi. Opuścił więc port i wszedł na pokład kogi. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu kapitana tej łajby. Nie należało to do skomplikowanych zadań. Udał się więc w jego kierunku i skłoniwszy głowe zadał mu pytanie.
- Witam. Chcę płynąć z wami do Ombros. Dobrze zapłace za tą przewózkę.
-
- 50 grzywien i nie wchodź nam w droge. Odburknął.
-
- Wedle życzenia. - powiedział podając mu odliczoną sumę.
Zaraz po tym odszedł od kapitana i rozgościł się na pokładzie.
3 689 - 50 = 3 639 grzywien
-
Jakiś czas później, około 18 dotarłeś do portu w Ombros.
-
Bez słowa zszedł z okrętu i powędrował w strone zabudowań. Mniej więcej pamiętał droge do posiadłości Celi więc znalazł się pod nią w przeciągu kilku minut. Dziwne by było, gdyby wejścia nie pilnował portier. Uniósł więc dłoń ku górze i zameldował.
- Ja do Celi, byłem z nią umówiony.
-
Zaprowadzono cię do jej gabinetu. Tego samego co zawsze.
- Siadaj i mów. Powiedziała na "dzień dobry".
-
Zgodnie z prośbą Celi rozsiadł się na krześle stojącym przed jej biurkiem.
- Nie ma co za wiele mówić. Wraz z Elis dostałem się na Garuge skąd z Siwobrodym wypłynęliśmy na Wewnętrzne Morze gdzie starliśmy się z szebeką wroga. Twierdził, że na wysepce jest prowizoryczny obóz i coś koło setki piratów. Nic mylnego, z tym, że wyspa była opustoszała najpraedopodobniej od kilku dni. Posprzątali wszystko. Zostały tylko namioty a ślady zatarli. Jedyny prezent, jaki po nich pozostał, to szebeka w Certuzie. - to powiedziawszy wstał i podszedł do okna. - I teraz znowu jestem w ciemnej dupie. Nie wiem gdzie ich szukać. Szlag wszystko trafił.
-
- Kurwa. Zaklęła. - Nie wiem co możemy zrobić. Nie mam nic o Ignis Terra.
-
- A Twoje oddziały nie dowiedziały się niczego? Dostałaś wyłączność na walkę z nimi. Wedle naszego kontraktu.
-
- Z piratami. Nie z Białą Hordą Szeklan. Myślisz że ja prowadze firmę paramilitarną? Vernon jest na emeryturze, nie mam szefa wywiadu no i mam do ogarnięcia pożar w burdelu.
-
- Kurwa. - zaklnął siarczyście. - Wszystko się pokomplikowało. Tyrr raczej w tej sprawie nic nie pomoże, za mało wie. Chyba, że ktoś na Garudze?
-
- Kto, czy ja ci wyglądam na kogoś kto by trzymał z Meynardem?
-
- Mało kto trzyma z Meynardem, to gruba ryba. Dostać u niego audiencje, to marzenie wariata. Chyba, że któryś z jego kapitanów będzie coś wiedział.
-
- Nie znam ich. Nie miałam potrzeby.
-
- No nic, najwidoczniej będe musiał uderzyć do Tyrra. On zna bardziej tamtą śmietanke.
-
- A najlepiej Melkior, były margrabia Chatal. Był nim z pół roku aż do incydentu z kulą armatnią.
-
Na twarzy łuskowatego pojawiło się zamyślenie. Trwało nie długo, raptem kilkanaście sekund.
- Kulą armatnią? Chyba coś musiało mnie ominąć. Mniejsza z tym. Porozmawiał bym z Melkiorem ale w chwili obecnej jest po za moim zasięgiem, więc musiałbym chwile poczekać. Zobacze, co czas pokaże.
-
- A Elis? Ale czekaj... ty chcesz sam walczyć z Białą Hordą?
-
- Na wysepkę popłynąłem z Siwobrodym i Czarnymi Kapturami. Zawsze pozostaje możliwość zwerbowania Gwardii Ludowej.
-
- Garnizon to nie prywatna armia. Możesz nająć Bękarty jako Baron.
-
- Gdyby jeszcze wszyscy byli dostępni, to byłoby super. W najbliższym czasie coś się wymyśli.
-
- I tak Cię pewnie nie stać. Musisz radzić sobie sam.
-
- 3 tysiące grzywien sprawy nie załatwi. - na kolejne słowa Celi odpowiedział następująco. - Już przywykłem do tego. Najwyżej wezme ze sobą jakiegoś świeżaka, byle by tylko nie zginął przy pierwszym starciu.
-
- Za dwa tysiące najmiesz... dziesięciu ludzi. Ale co to jest? Drużyna zwiadu. Spytaj Tyrra.
-
- I chyba tak zrobie. - powiedział odwracając się w jej stronę. - Tyrr zawsze ma głowe na karku, to wymyśli coś ciekawego.
-
- Powodzenia.
-
Nie zamierzał przedłużać. Pożegnał się z Celią i opuścił jej biuro jak i budynek. Teraz pozostało mu powrócić do Efehidonu.
-
Wróciłeś.
Do zamknięcia