No cóż, ja Pana Wrzoda także na początku traktowałem jak kolegę, który być może pomoże mi w walce. Obchodziłem sobie Zewnętrzny Pierścień, gdy typek zagaduje do mnie i wyraża chęci podróżowania ze mną. Ok, biorę go ze sobą, nie zwracam zbytnio uwagi na to, że co chwilę coś do mnie gada, i idę poza Stary Obóz. Wreszcie widzę grupkę ścierwojadów. Wiedząc, że mam kumpla, który mi zapewne pomoże, lecę z mieczem przed siebie po ,,doświadczenie". A tam null, facet ucieka gdzie pieprz rośnie, a mi pozostaje walka i wczytanie save'a.
Przy kolejnych ,,partiach" w Gothic I Wrzoda zawsze zabijałem - od razu jak do mnie zagadał, atakowałem go. Nie ważne jakie się ma staty, itp. Gość wspina się na swoją chatę i biega na niej w kółko (bug w grze), a mi pozostaje powalenie go, zabranie trochę śmiecia i nagadanie mu, że wolę sobie sam w spokoju zwiedzać Kolonię.
Dodatkowo Wrzód jest bohaterem drugoplanowym w jednym z moich opowiadań (,,Nowe Zagrożenie) - jego postać to była znakomina puenta, którą udało mi się w tej pracy uzyskać.