-Obiektywnie rzecz ujmując, to moim zdaniem sąd tu nie potrzebny.-Stwierdził, wysłuchawszy relacje kapitana w sprawie jego sporu z Hectorusem.
-Jakby nie patrzeć, to bez względu na wszystko Hectorus najpierw się zaciągnął. A prawo zawsze było jedno, posłuszeństwo dowódcy. Na statku kapitan na niepodważalną władzę, ale dopóki "kontrakt" obowiązuję, członek załogi jest zawsze winien posłuszeństwo kapitanowi.-Pociagnąl łyka z piersiówki, dawno nie mówił takiego monologu.
-A więc czy służąc na statku, czy schodząc na ląd, dopóki jesteś na służbie, dopóty słuchasz swojego dowódcy.-Teraz postanowił się zwrócić bezpośrednio do Hectorusa.
-Słuchaj młody, gorąca krew w Tobie wrzy ale popełniłeś błąd. Gdybyś najpierw uderzył a potem się zaciągnął to byś miał rację. Ale w tym przypadku sąd Ci nie potrzebny. Bo uwierz mi, tylko wstydu sobie narobisz, bo zostaniesz tam wyśmiany. Tak naprawdę Hagmar mógłby już teraz wyciągnąć konsekwencje z tego, a uwierz mi że ja znałem kapitanów, co za byle krzywe spojrzenie przeciągali majtka pod kilem.