W końcu!
Wampir wyjął z jednej z przegród pasa garotę, podkradł się jeszcze bliżej i... jednym płynnym ruchem zarzucił ją na gardło jaszczurzego monarchy. Była noc, czas wampira. Był więc znacznie silniejszy. I nie miał litości, ciągnąc za garocę naciągniętą na jego gardle. Bez litości. Ale też bez ani jednego słowa.