Rikka szła jako pierwsza. Niespiesznie. Wykuta przez Cadacusa katana dobrze leżała jej w dłoni. Wampirzy słuch powinien w porę ostrzec ją przed potencjalnym zagrożeniem. W każdej chwili była gotowa do odbicia wystrzelonych w jej stronę bełtów. Póki co jednak żadne nie nadlatywały. Mieli tu na dole niezłe przeciągi, więc strumienie powietrza co rusz bawiły się kosmykami jej rudych włosów. Tymi, którym udało się wymsknąć z jej misternie wiązanego końskiego ogona. Na szczęście, chłodne powiewy wcale jej nie przeszkadzały, bo nie odczuwała zimna jak przedstawiciele innych ras. Jej wnętrze rozpalała wypita przed chwilą krew. Dzięki niej jej ciało przez pewien czas będzie ciepłe, zaś cera będzie miała mniej blady, niemal ludzki odcień. Oczy wampirzycy błyskały w ciemnościach wściekłą żółcią, podczas gdy jej wzrok bez przeszkód penetrował najbardziej zacienione zakamarki korytarza. Jeśli buntownicy faktycznie tu są, wkrótce spotkają się z Malkain i jej krasnoludzkimi towarzyszami. Rikkę ciekawiło, czy znajdzie wśród rebeliantów jakieś znajome twarze. Znała kilku wampirów, którym nie w smak było bliskie sąsiedztwo krasnoludów, oraz rządy Dragosaniego. Jej sympatie względem nich nie miały już jednak większego znaczenia. Jeśli byli na tyle głupi by stanąć przeciwko Valfden, to zasługiwali na śmierć. Królestwo przetrwało już kilka wojen, w tym jedną przeciwko legionom demonów. Poradzi więc sobie i z tym lokalnym powstaniem. Faktem było, że nieśmiertelni na Valfden nie zawsze mieli łatwe życie. Ale nie da się zmienić tego stanu rzeczy mordując klechów, czy wysadzając kanalizę krasnoludom. Ktokolwiek stał za tym wszystkim nie miał pojęcia o polityce. Był wampirem myślącym jak bestia. Stąd Rikka nie zdziwiłaby się, gdyby problem ten miał swoje źródło w Revar. Za wszystkim mógł stać jakiś na wpół zdziczały samozwańczy lord, chowający się w którejś z opuszczonych górskich fortec. Sprawa Revar była cierniem w boku królestwa już od tak dawna, że niektórzy zaczynali wątpić czy kiedykolwiek uda się przywrócić tam cywilizację. Jej samej problem ten dotyczył bezpośrednio. To na jej ziemiach leżał Fort Numenoru, siedziba Zgromadzenia Cienia, a wcześniej pierwszego Sabatu Wampirów. Po raz kolejny poprzysięgła sobie, że za jej życia Revar zostanie oczyszczone. Były czasy, kiedy nie obchodziło ją dawne dziedzictwo. Krótki czas spędzony z Cadacusem wystarczył jednak by zaszczepić w jej głowie wizję nowego ładu na Północy. Postanowiła wrócić tam tego Hemis.