W tłumie wampirów za plecami Iharega stała również Rikka. Przybyła do krasnoludzkiego miasta dosłownie kilka godzin temu żeby spotkać się z Feanorem przy kieliszku czerwonego i zapytać o kilka spraw. Starożytny nieśmiertelny był dla wielu dzieci nocy nie tylko nauczycielem wampirzych mocy, ale też czymś na kształt mentora. Chociaż Rikka była wampirzycą już dobre kilkadziesiąt lat, w dalszym ciągu miała czasem potrzebę porozmawiać z kimś bardziej doświadczonym. Tym razem chodziło o sprawy związane z regeneracją. Została niedawno poturbowana jak nigdy, właściwie to przeszła coś w rodzaju przymusowej hibernacji, dlatego chciała by Ihareg rzucił na nią okiem i sprawdził ogólny stan jej ciała. Rozruchy totalnie ją zaskoczyły. Była wprawdzie dobrze zorientowana w tutejszych nastrojach, jednak nie spodziewała się że atak nastąpi tak szybko. Przecież dosłownie przed chwilą Ekkerund spłynęło krwią wampirów, którzy sprzymierzyli się z demonami. Rok, dwa lata temu? Wtedy zdała sobie sprawę, że chyba coś było ostro nie tak z jej poczuciem czasu. Podobno nieśmiertelnym raz na jakiś czas zdarza się przeżywać takie kryzysy, jednak ona zawsze twierdziła, że dla niej ta chwila nigdy nie nadejdzie.
-Kazmir.- Po chwili wahania postanowiła zabrać jednak głos i przemówić do znajomego krasnala jego językiem.
-Tam jest ciemno jak w dupie, a wy nie znacie tuneli. Wejdźcie tam sami to oblezą was jak robactwo i wyrżną do nogi, zwłaszcza że liczby mogą być równe. Przyda wam się chociaż kilku przewodników.