Więc ostatni został dla Watu. Dobył on swej katany zza pleców jednym ruchem sprawił że katana znajdowała się już przed nim gdzie zacisnął na niej swoje dłonie. Pospiesznie zbliżył się do napastnika który to nie spodziewał się ataku z tej strony, bardziej zwracał uwagę na Hagmara który rozprawił się z jego kumplami, więc i nie miał czasu zorietować się że ktoś inny chce się z nim rozprawić. W ostatniej chwili, tuż przed bandytą Watu że postawił stopę, przez co deska zaskrzypiala. Niby nic szczególnego, w tawernie u Hektora zazwyczaj hałas był dość duży, jednak w tamtej chwili wszystko zdawało się ucichnąć, tak jakby wszyscy byli zainteresowani działaniami kroków. Właśnie ten cichy dźwięk dobiegł do uszu agresora, co spowodowało zaskakująca reakcję, mianowicie chciał zablokować cios farmakologa który to wyprowadzony był od góry ku podłodze swoim mieczem. Mężczyzna jednak nie spodziewał się jak ostra potrafi być krucza katana, ostrze wbiło się w miecz przeciwnika, a po przyłożeniu odrobiny siły przez kruka miecz roztrzaskał się na dwie części, jedną została w dłoni a druga wylądowała na drewnianej podłodze pozostawiając po sobie metaliczny dźwięk w chwili której ostrze przecinało głowę mężczyzny od czoła aż po brodę, pozostawiać twarz w dwóch kawałkach. Zanim katana została zatrzymana a mężczyzna zdążył upaść, ostrze przecięło jeszcze klatkę piersiową. Chwilę później bandzior padł na deski obok swojego złamanego ostrza które to miało go ochronić, a teraz dochodziła do niego kałuża krwi.