Watu widział poczynania towarzyszą, sam miał zamiar chwilkę zaczekać ale cóż, skaza czyni złodziejem czy jakoś tak. Rozglądnął się więc za ofiarą, ludzi było od groma co zdecydowanie pomagało, jednak skoro jedna osoba została okradziona to chwilkę poczekał zanim kolejna zostanie okradziona. Chwilkę marszu później dostrzegł mężczyznę który ani przesadnie nie uważał na mieszek a i też go nie eksponował tak jak by chciał złapać zlodzieja, szedł w przeciwnym kierunku do dwóch kruków, Watu zbliżył dłoń do mieszka i w ostatniej chwili wykonał gwałtowny ruch nadgarstkiem który spowodował swoiste wystrzelenie ostrza w stronę wiązania mieszka, a dłoń już podtrzymywała go od spodu. Mieszek był już w dłoni Watu, sięgnął tylko drugą dłonią by schować spowrotem ostrze ale wziął i do niej mieszek po czym skitral go pod ubraniem.