Młody wampir zwrócił uwagę na beczki i płachty materiału. Pociągnął mocniej nosem, chcąc przebić się wyczulonym węchem przez drewno beczek. Wyczuć co było w środku. Choć miał przeczucia, że była to krew.
- Cóż, nie do końca zmienił mnie z mojej własnej woli - mruknąl Imago. Do tej pory czasami dotykał brzucha, w miejscu, gdzie został pchnięty sztyletem. - Stało się to, gdy dołączałem do gromadki ptaszków. Ot, w jakiejś zabitej dechami wsi dał mi do picia swoją krew po czym pchnął sztyletem w brzuch. Obudziłem się potem, zdrowy i co ważniejsze żywy. Dużo mi nie wytłumaczył. Nie wiem jak się nazywał - wyjaśnił. - Ale trochę się sam uczyłem i kształciłem. Wiem, że oczywiście porą wampira jest noc, wiem o konieczności chleptania krwi, o wyczulonych zmysłach i sile kilku dorosłych ludzi. Wiem też o lepszym refleksie. Słyszałem też, że niektóre wampiry potrafią przerazić samym spojrzeniem, odbić bełt z kuszy, czy nawet czytać wspomnienia z krwi. Ale jak posiadły tą wiedzę jest dla mnie tajemnicą. Miałem nadzieję... - przerwał na chwilę. - Że jako doświadczony wampir mnie przyuczysz, albo chociaż nakierujesz. Lepszy jeden "dobry" wampir więcej, niż kolejny dzikus. Nie musisz się obawiać o swoich poddanych. Ich szyje są bezpieczne dopóki nie mordują i nie gwałcą. Ahhh, głupi ze mnie idealista, co?