Latając sobie w postaci netoperka Dragosani trafił w końcu na mały patrol straży. Byli to zwykli żołdacy jakich wielu w forcie, jednak ich zachowanie nie było normalne. Na twarzach gościł wyraz wkurwienia, zaś sami strażnicy klęli pod nosem. Dragosani był w stanie, dzięki swoim zmysłom, dosłyszeć strzęp ich rozmowy.
- ...pierdolony Muhmed. Chodzi taki po forcie i myśli, że mu wszystko wolno. Ciekawe jak zareagował by Panicz gdyby wiedział, że jego zaufany człowiek wykorzystuje wszystkie kurwy w okolicy, a nas, zwykłych poddanych traktuje jak zwykłych śmieci...
- Siedź cicho, Dimitrij. Ściany mają uszy, wiesz o tym doskonale.
- Nie będę cicho. Nie w czasie, gdy wysyłają nas na takie durne prace jak patrolowanie zamku. Kto Ci się włamie do tego fortu? Wszystkie wejścia są obstawione, a to jedno tajemne także jest pod pilną ochroną. Pozostałe są zawalone przeta.
- Nasz pan ma powody sądzić, że prędzej czy później ktoś zechce na niego zapolować. Czemu, nie mam pojęcia. Ale wolę się mu nie narażać. Pamiętasz co zrobił z ostatnim?
- Tak. Jego flaki przez tydzień sprzątali z sali audiencyjnej.
- No właśnie. A teraz jest w jeszcze paskudniejszym humorze. Byłem u niego niedawno. Wszedł do tej swojej paskudnej sali rytualnej ciągnąc za sobą jednego z więźniów. Zdecydowanie wolę być tutaj, niż tam. Biedak był może i mordercą, ale wiesz doskonale, że nasz pan...
- Teraz ty siedź cicho, Swiergot! O tych sprawach się nie mówi. Ani szeptem, ani na głos.