-Dziękuję za wskazówki i do widzenia. Odpowiedział jednocześnie, żegnając z mężczyzną. Teraz cała wyspa stanęła otworem dla niego i zaczął powoli żałować, że nie wziął ze sobą konia, którego zostawił na okręcie. Jak to mówią kto nie ma w głowie ma w nogach, więc bez kozery ruszył z pod bramy portowej na wschód. Wojska nadal nie brakowało na ulicy wieści też się rozeszły po wszystkich zapewne, niedługo będzie ogłoszona żałoba narodowa. Na pogrzeb króla zapewne zjadą się wszyscy możnowładcy nawet, zasiedziały Al-Cupone. Jednak na razie szedł sobie na wschód w stronę Clanau w dość przyjemnej atmosferze, bo nie padało i było ciepło zdecydowanie lepiej niż na Valfden. Idąc tak sobie traktem mając za plecami stolicę wyspy, która z każdym krokiem oddalała się od niego, liczył na to, że wkrótce złapie jakiegoś kupca, chłopa, który go podwiezie kawałek.