Wampir widząc, że nie walczy z byle ochlejmordą, a z potomkiem draconów, postanowił zwiększyć swoje szansę wyciągając sztylet. Przeciwnik był zbyt blisko, więc zimnokrwisty nawet nie zdążyłby wyciągnąć swojej broni, zamiast tego chwycił stół i zasłonił się nim przed atakiem wąpierza. Sztylet z impetem wbił się w drewno, nawet je przebijając, ale jednocześnie utknęło i wampir musiał stracić parę cennych sekund na wyciągnięcie broni. Gascaden rzucił stół na podłogę pociągając za sobą bandytę, który szarpał się ze sztyletem i upadł na podłogę. Nim zdążył wstać, jego głowa skończyła jako płaska, krwawa papka, bryzgając krwią ze wszystkich otworów, którymi krew miała by drogę ujścia. Podłoga pociemniała wsiąkając między deski polaną posokę. Chwilę później do jaszczuroczłeka podbiegł kolejny wampir, który pchnął mieczem próbując trafić między przerwy w pancerzu i łuski gada. Gascaden zmienił kierunek pchnięcia swoim puklerzem, zasłaniając wrażliwy punkt. Bandyta stracił trochę energii na nieudany atak, lecz by zmylić przeciwnika zaszarżował na Gascadena własnym ciałem wytrącając na chwilę jaszczura z równowagi. Było hemis, noc, wampiry były teraz pełne mocy i teraz rycerz Bractwa to poczuł, w dodatku poczuł zagrożenie z niespodziewanego ruchu przeciwnika. Wampir wyszczerzył kły i ciął zlewa chcąc odrąbać jaszczurowi głowę. Zimnokrwisty sparował w ostatnim momencie cios i zaszarżował na wampira zalewając go wściekłymi atakami, które wcale nie miały na celu dosięgnąć wroga, a jedynie skupić jego uwagę na obronie. W tym samym czasie ogon Gascadena powoli oplatał się wokół kostki wąpierza, lekko, nienachalnie, by nie zaalarmować o podstępnym ruchu przeciwnika. Gdy ogon był już gotowy, zimnokrwisty pociągnął gwałtownie ogonem, jednocześnie podnosząc nogę przeciwnika w powietrze. Zdezorientowany wampir utracił równowagę i szybko wylądował na podłodze. Gdy podniósł głowę, jego twarz zbliżyła się dosadnie z stalowym butem Gascadena. Blady bandyta syknął z bólu z powrotem spadając na podłogę. Jaszczuroczłek zamachnął się i silnym ciosem zmiażdżył wampirowi klatkę piersiową doprowadzając wszystkie żebra do rozłamu. Przeciwnik zawył dziko z bólu wciąż żyjąc. Rycerz Bractwa dla spokoju swoich uszu zmiażdżył również czaszkę wampira pozbawiając go życia. Chwilę później do jaszczura doskoczyło kolejnych dwóch wampirów, chcących zemścić się za poległych towarzyszy. Gascaden odwrócił się do nich sycząc wściekle z otwartą paszczą prezentując szeregi ostrych jak brzytwa kłów, których miał o wiele więcej niż jakiś tam wampir. Zimnokrwisty chwycił jeden ze stołów i cisnął z całej siły w jednego z wampirów obalając go natychmiastowo. Miało to na celu zyskanie przewagi kilku sekund by zostać sam na sam z drugim dzieckiem nocy, by nie narażać się na atak z dwóch flank. Jaszczuroczłek zaszarżował na bandytę miotając młotem, które dla nawet dla wampira były trudne do sparowania. W końcu rycerz Świtu kopnął wąpierza w brzuch zginając go w pół, a następnie uderzył w bok zgniatając żebra i ważniejsze organy. Wampir pod wpływem uderzenia odleciał parę metrów w lewo lądując na jednym ze stołów jako martwa przystawka. Drugi z bandytów zdążył się już wykaraskać ze stołu i doskoczył do Gascadena ze sztyletem przewracając go ze sobą na podłogę. Niefortunnie wyszło, że tym na dole okazał się jaszczur. Zimnokrwisty siłował się z wampirem, który z wielką chęcią chciał wbić sztylet w korpus rycerza. Jaszczuroczłek niespodziewanie ugryzł swoim długim pyskiem twarz wampira raniąc je setkami zębów i odgryzając nos. Zaskoczony wampir odchylił się do tyłu tym samym przestając napierać sztyletem w dół. Gascaden wykorzystał okazję i zrzucił bandytę z siebie i szybkim obrotem chwycił za leżący obok miecz, a ogonem, który podczas obrotu nabrał prędkości, uderzył w łeb wampira pozbawiając go przytomności.
7xWampir (1 nieprzytomny)