Dragosani zareagował. Jego wampirze i demoniczne zmysły ostrzegły go. Syk powietrza przecinającego powietrze, smród i to niematerialne ulotne odczucie zagrożenia, zmysł nocy wampirów, nazywany także Aurą percepcji. Kombinacja tych wszystkich czynników ostrzegła go przed atakiem. Miał ułamek sekundy na reakcję. Ułamek sekundy, który zamierzał dobrze wykorzystać. Pomieszczenie nie było wielkie, ale dawało pewne pole manewru. Wampir uskoczył spod pazurów potwora. W tym ułamku sekundy odbił się od ziemi i odskoczył. Nie wzwyż lecz w dal. Odstąpił w ten sposób cztery metry, oddalając się od pazurzastej śmierci. Odwrócił się błyskawicznie i naszykował włócznię. Gdy zobaczył że jego przeciwnik kryje się pod zasłoną niewidzialność, jego podejrzenia potwierdziły się. Uśmiechnął się pod nosem. Fenorun rzuciło się na niego. Jednak teraz Drago już nie dał się zaskoczyć. Dostrzegł zarys stwora. Wyglądało to jak drżenie rozgrzanego powietrza. Drżące powietrze wystrzeliło do przodu, czemu akompaniował mokry odgłos szybkich kroków. Fen atakował. Dragosani musiał się więc obronić. I atakować. Nastawił grot włóczni, celując w drżące powietrze. Gdy się zbliżyło, Antares pchnął. Nawet nie chciał, nie oczekiwał zranienia fena. Miało to raczej ns celu spowolnienie go. Zablokowanie mu drogi. Jaki wampir parłby do przodu, mając przed pyskiem grot ze srebra? Drago chciał przeczekać te kilka sekund niewidzialności fena.
Fenorum 1/1