Ashog nie ma kuszy. Ale ze mnie cep!
Wiking podniósł kuszę do barku i wymierzył z niej. Celu nie musiał długo szukać. Był nim jeden z "hordowców", który zamachnął się na jakiegoś wieśniora. Spust został naciśnięty, bełt posłany, a wojownik wroga zabity. Bełt w mgnieniu oka wrył się w gardło hordowego wojownika. Facet splunął krwią, puścił topór i złapał się za szyję. Padł sztywny. Wiking odłożył kuszę i dobył topora.
– Ashog chodź, Leonard, nie daj się zabić, bo zabiję. Tłuc się tak, by was sam Rasher słyszał! – zawył Torstein. Ruszył na spotkanie bitwie. Kimże on był by ominąć bitkę? Kusza była dobrą bronią, ale tylko to. Nic nie zastąpi topora, bądź miecza. Szybko dotarł do tłumu. Wjechał kopem stalowego buta prosto w brzuch jednego z pseudo-wikingów. Facet zgiął się w pół i wyrzygał swe śniadanie, bądź obiad. A może to były jego własne flaki? Rasher wie. On też zaraz z nim pogada. Lothbrok uderzył w plecy zbira, mocno i od góry. Cięcie zwaliło rzygającego na ziemię. Kości chrupnęły przeraźliwie, choć wiking lubił ten dźwięk. Drugim rąbnięciem w łeb dobił przeciwnika.
Szybko znalazł innego wroga, z resztą on jego też. Wiking zablokował cięcie miecza skierowane w jego łeb trzonkiem swego toporzyska. Pchnął z całych sił, by nabrać dystansu i mieć jak się zamachnąć bronią. Chlasnął od prawego skosu, chcąc pozbawić wroga barku. Jak się okazało, tępak potrafił blokować. Od razu przeszedł też do kontrofensywy. Torstein minął go w szybkim półobrocie. Nauczył się wymijać wrogów obserwując walki osób takich jak wampirzy król Dragosani, czy marszałek koronny Draven, który mimo płytowej zbroi był niezwykle zwinny w walce. Rąbnął przeciwnika pod żebra. Nie słyszał w ogólnym hałasie jego wrzasku. Szkoda. Wyjął topór z żeber i rąbnął po łbie, kończąc żywot kolejnego wroga.
Rozejrzał się. Jakiś hordowiec chciał zamachnąć się na wsióra. Wiking zebrał w sobie siłę i moc Tyra. Zrobił mocny zamach i cisnął swym potężnym toporzyskiem.
Odynie! Prowadź nasze bełty, topory i miecze!
Prowadź nas przez chłoszczące burze
I w krwawej wojnie!
Topór trafił. Rzut był potężny, w dodatku dochodziła do tego waga i ostrość broni. Impet rzucił hordowca. Trup padł na ziemię, zaś wiking dobył puklerza i miecza. Zaatakował kolejnych. Tym razem zebrało się tak, że atakowało go dwóch. Jebana banda łysego.
Przyjął cięcie topora na puklerz. Poczuł jego impet i uśmiechnął się, bo cios nie był zły. Mieczem zablokował cięcie innej klingi i kopnął w brzuch jego właściciela. Chlasnął szybko po szyi pierwszego. Krew bryzgnęła na wikinśką tarczę i jego brodę, a to jeszcze bardziej go rozbudziło. Grzmotnął tarczą przeciwnika, którego przed chwilą kopnął. Cios tarczy był na tyle mocny, że zwalił go z nóg i ogłuszył na moment. Dobił go szybkim sztychem w gardło. Wtedy też zaatakował go jeden z przeciwników. Haniebnie, od tyłu. Kolczuga na szczęście wytrzymała cios topora. Wiking walnął w tył łokciem. Huknął tak przeciwnikowi w pysk, a raczej nos.
– Ja wam kurwa dam, bawić się w wikingó! WAAAAAAAGH! – zawył i rąbnął przeciwnika w bark wtedy, gdy ten był oszołomiony ciosem w kinol. Ręka trzymała się na ledwie strzępach skóry. Torstein poprawił po brzuchu i wyrwał mu flaki na ziemię. Splunął.
//Zabicie ogłuszonego Grzmotnięciem przeciwnika nie odbiera finiszerów z puli dostępnych.
14x Horda
11x chłopi