- A wie pan, panie Khaled, że tu nie ma żadnej legendy. Ot, mieszkała tam sobie kiedyś kupiecka para, chyba jakieś dzieci mieli. Normalni ludzie, podatki płacili, na handlu nie oszukiwali, nie znałem ich nawet. Potem jednak przestali się pokazywać. Potem zamieszkał tam jakiś odludek, dziwny to człowiek był. Elf chyba, chociaż zbudowany zupełnie nie jak jeden z nich, bo potężnie był zbudowany, wysoki. Co tam robił nie wiadomo, wychodził raczej nocami. No i potem zniknął, domek wydał się strażnikom podejrzany to weszli. A co tam zobaczyli... - burmistrz przymknął oczy i wychylił kielich wina. Drugi podsunął tobie - Ta kupiecka parka była nawet nie zarąbana, tylko wybebeszona. Krew, flaki, wszystko. Porozwieszane jak ozdoby na święto Zewoli. Jakieś zwłoki tam jeszcze były, podgniłe dość, zakładamy że to ów jegomość co się po nich wprowadził. Pierwsze ofiary Bestii... A nawiedzony to pewno nie jest, ale ludzie na dziesięć metrów bez kapłana Zartata nie podejdą. No i stoi tak i niszczeje.