- Po tylu latach w ciągłych wojnach, wśród śmierci, żegnając swoich przyjaciół nikt by nie chciał wracać. - stwierdził bardziej do siebie niż do rozmówczyni. - Ruszam w takim razie.
Kiwnął jej głową na znak pożegnania i wyszedł z pomieszczenia. I tak więcej się nie dowie, bo sami nie wiedzą dokładnie czego i gdzie ma szukać. Ani kogo. Renfri być może mogła być w Isghar, ale co tam robiła? Czemu aż tak daleko uciekała przed ludźmi Torreno? Kogo mogła tam mieć? Ktoś od Aragorna? Melkiora? Jego ojciec? A może jeszcze ktoś inny? Wiele pytań kotłowało się w głowie maurena i na żadne nie potrafił odpowiedzieć. Cholera, pomyślał, może tam natrafię na jakiś ślad.
Skierował swe kroki w stronę zacumowanej Benedylberty. Kto wie, może wcale tak źle nie będzie? Choć sądząc po Aragornie, zapiskach Kratosa które odnalazł lata temu, o całym tym gównie z Bobrami. To gówno, które śmierdziało pomimo upływu lat. I będzie śmierdzieć jeszcze na długo po tym jak jego szczątki zaścielą Valfdeńską ziemię.