Noc minęła bardzo spokojnie. Jak dotąd rzadko mu było dane wyspać się porządnie na okręcie. Przeważnie pokładowe prycze nie należały do zbyt przyjemnych. Teraz było całkowicie odwrotnie. Przeciągnął się leniwie i przewrócił mozolnie na plecy. Teraz, przede wszystkim, zbudził go przyjemny zapach bigosu. Otworzył energicznie oczy i zaczął nimi błądzić po suficie kubryku. Dłonią przetarł twarz i głośno westchnął.
- A co tak pięknie pachnie? - zadał to pytanie w eter podnosząc się z pryczy. Siedział na niej przez chwilę. Musiał się lepiej rozbudzić. Odwykł już od tak długich wojaży. Po chwili zebrał się, przywdział opancerzenie i energicznym krokiem udał się w stronę kambuzu. Już przekraczając próg wiedział, że jest gotowany jego ulubiony bigos. No to wreszcie sobie porządnie pojem. - powiedział do siebie w myślach, i chwytając za miskę zatrzymał się przed kucharzem, wyciągając w jego kierunku miskę.
I tym razem otrzymał solidną porcję godną prawdziwego wojownika. Odchodząc od kucharza przysiadł się do swoich kompanów spożywających śniadanie.
- Dzień dobry i smacznego. Widzę, że dzisiaj serwują jakieś rarytasy.