- Racja.- odrzekł. Zszedł pod pokład, gdzie znalazł swoją kajutę. Wszedł do środka i zamknął na klucz, który położył na stole. Rozejrzał się. Standardowe łóżko, jakiś stół, krzesło i komoda oraz kredens. ÂŚwięty mściciel zdjął pelerynę i przewiesił ją przez krzesło, po czym zdjął hełm i położył go na stole. Następnie pozbył się tuniki, którą położył na pelerynie. Rękawice zawędrowały obok hełmu. Siedząc zdjął również nagolenniki i napierśniki, zostawiając napierśnik na koniec. Cała zbroja ułożona była tak, że napierśnik stał na środku, a wokół niego reszta ekwipunku. Rycerz rozprostował kości i strzelił karkiem i palcami. Miecz i runę zostawił w kajucie, zostawiając ze sobą sztylet. Czuł się dziwnie nagi, mimo, że miał spodnie i koszulę, oraz buty od zbroi. Jednak w pancerzu czuł się lepiej, zbroja była częścią jego ciała. Przyzwyczaił się do jej ciężaru, a teraz było mu za lekko...
Zmówił odruchowo krótką modlitwę do Zartata i wyrwał się z zadumy. Wrócił na pokład i skierował się do Kazmira, wiążąc rzemieniem włosy.
- Co jest do roboty?