Mauren wystraszył swoją obecnością młode dziki. Teraz będą miały nienawiść do ciemnoskórych tak mocno zakorzenioną, że nawet sam Nawaar będzie się bał spotkać jako dorosłe osobniki. W każdym razie młode spieprzyły, gdzie pieprz rośnie pozostawiając martwą matkę samotną i co najważniejsze martwą! Zdaną na łaskę myśliwego, także syn pustyni nie tracąc czasu, wziął się za oprawienie wielkiej maciory. Najpierw przyjemniejsza część pracy czyli, wycięcie kłów na szczęście były one na wierzchu i tutaj wystarczyło jeno, wybić ostrze noża tam, gdzie on się kończył, po czym powoli wypychał go na zewnątrz na spokojnie, nie spiesząc się centymetr po centymetrze kieł wychodził w całości na światło dzienne wkrótce mauren miał go w dłoniach, potem wydobył drugi podobnie następnie je oczyścił i schował do torby. Nawaar kończąc przyjemniejszą część roboty, chciał zdobyć skórę dzika! Chwilę zastanawiał się jak ją samemu przewróci na plecy, lecz wydobył w sobie dodatkową siłę i jakimś cudem obrócił maciorę na plecy. Kropelki potu ściekły z jego twarzy, uderzając o ziemię. Ciemnoskóry wziął sztylet i zaczynając od racic, wbił ostrze w tkankę tłuszczową. Tłuszcz wylatywał mu między palcami z racji tego, że maciora była potężna i syn pustyni musiał się streszczać, żeby skóra nie przyległa z powrotem do ciała bestii. Dlatego drugą ręką oddzielał skórę, ciągnąć ją do siebie i powoli wszystko wyglądało, że idzie w dobrą stronę, bo potem zaczął nacinać od drugiej racicy i szedł ostrzem ku górze następnie, pozostałe łapy i w końcu skończył na łbie mając dość solidną ilość skóry nawet jakość była zadowalająca dla niego, więc ją też schował do torby. Teraz mając już wszystko co mógł oraz nieco zmęczony, ale nadal gotowy na przygody szedł dalej w kierunku, z którego zboczył przez dziki czyli na południe, idąc za śladami nie wiadomo kogo, dzielnie trzymając kuszę w dłoniach.
Pozyskuje :
2m2 skóry dzika
2 kły dzika