- Croner akurat jest średni przy zamkach, uraz ręki - jak na zawołanie złodziej uniósł prawą rękę, paskudnie okaleczoną w wypadku. Brakowało mu większej części dłoni i nadgarstka, ostały się jedynie dwa skrajne palce, mały i serdeczny. Blizna była ewidentnie stara, Croner musiał ucierpieć dawno temu - Jak widzisz, on z otwieraniem zamków nie bardzo. Naszym specem od tego jest Bohudrurm, prawdziwy mistrz - krasnolud siedzący do tej pory w milczeniu przy stole i kontemplujący w połowie pusty kufel stojący na jego brzuchu spojrzał nagle na Nawaara.
- Witam, dzień dobry. Jack rację ma, ja od zamków. Ale mów mi Bohu, mamusia dała imię jakie dała - krasnolud uśmiechnnął się szeroko i wrócił do swojego napoju, Jack tymczasem kontynuował.
- I jest jeszcze Manduin - wskazał na młodego, przystojnego blondyna, który aparycją pasowałby raczej na prawego rycerza Bractwa ÂŚwitu niż łotra, ale jak widać ścieżki przeznaczenia zakręcają na różne sposoby - Dość powiedzieć, że latarnia jego intelektu nie świeci zbyt jasno, ale jest silny jak byk i dobrze jeździ konno oraz powozi. Także gdyby coś poszło nie tak on wpieprzy każdemu kto się nawinie i odwiezie nas w bezpieczne miejsce. Zatem znasz już wszystkich. Ja jestem, jak to się mówi, złotousty - Jack wyszczerzył się i rzeczywiście, trzy z jego zębów były złote - Zajmuję się tą trudną stroną włamu, znaczy planowaniem i negocjacjami z klientami.