- Idę, idę. Wypowiedział, gdy drzwi stanęły otworem i mógł podziękować szczęściu za to, że natrafił na tego menela, który pod wpływem groźby nie skłamał. Teraz lokal był do jego dyspozycji i mógł odszukać Jacka, ale nie chciał pytać w prost na całą karczmę z drugiej strony, nie chciał wydawać się podejrzany, jednakże nowa twarz zawsze przykuwa uwagę! Toteż Nawaar podszedł do szynkwasu, bo chciał się najpierw rozgrzać i może zapytać, o coś karczmarza. Ciemnoskóry przecisnął się przez tłok, bacząc czy sakiewka nagle nie zniknęła z jego pasa, gdy się upewnił, że wszystko jest w porządku zagadał. - Dzień dobry. Chciałbym się napić miodu panie, Jalcyn. Muszę rozgrzać swe ciało. Nieznajoma wszak mówiła, że karczmarzem jest Jalcyn, także syn pustyni trafił bez problemów.