Marduk nie widział tego kawałka metalu, bo wcześniej, po pierwszym przemieszczeniu, miał to na granicy światła po swojej lewej, czyli w odległości około piętnastu metrów. Potem poleciał mocno w prawo, gdy został uderzony przez demona. Był około dziesięć metrów dalej, jako że po chwili demon był już osiem metrów od niego. Odległość od przedmiotu wynosiła więc jakieś dwadzieścia pięć metrów, licząc od ciała tego krasnoluda. Przemieszczenie działa tylko tam, gdzie przemieszczająca się osoba to widzi, więc człowiek nie mógł przemieścić się dalej niż zasięg jego kuli światła. Po prostu, najzwyczajniej w świecie, nie widział nic poza tym.
Przemieścił się więc tak daleko, jak mógł, w stronę, w którą poleciał wcześniej przedmiot. Teraz, będąc około dziesięć metrów od niego, widział go całkiem wyraźnie. Był to jego miecz z czarnej rudy. Demon wiedział, że paladyn może użyć przemieszczenia, zrobił to znowu, więc był gotowy na zmienienie kierunku. Znowu podążył za kierunkiem, z którego biła kula światła. Piekielna bestia ujrzała leżącego na ziemi człowieka, który nie miał jeszcze okazji się podnieść, gdyż w takiej pozycji się przemieścił, leżąc na posadzce. Dzięki krótkiej i prostej matematyce dało się zauważyć, jak teraz wyglądała sytuacja. Demon był osiem metrów od człowieka wcześniej, przy założeniu, że szybko przebiegł ze trzy, potem przez dwa wytracał prędkość, znajdował się teraz dwanaście metrów za plecami leżącego paladyna. Ale ten przynajmniej wiedział, że przed nim leży jego miecz.
1x demon, działa na Ciebie kara związana ze spadkiem temperatury poniżej zera stopni.
-----
Kiellon szedł przed siebie, ignorując szloch. Jakaś masywna postać szybko, stawiając ciężkie kroki po kamiennej posadzce, parła w stronę płaczu. W tej dojmującej ciszy każdy szmer był zwielokrotniony, więc Kiellon mniej więcej mógł sobie wyobrazić, co się właśnie stało. Jakaś kobieca postać, wcale młoda, właśnie dokonywała żywota. Jej przeraźliwy krzyk mógłby zmrozić krew w żyłach największego wojaka. Potężne uderzenie pazurów rozszarpało ją na kawałki, krew trysnęła na kilka metrów. Krasnolud jednak nie widział żadnego z tych szczegółów. Prąc jednak przed siebie, natrafił na coś. Na posadzce, tuż przed nim, leżał cały jego ekwipunek. Gdy krasnolud dotknął go swoimi stopami, natrafiając na niego, z razu poznał te rzeczy. Wszystko, co miał jeszcze niedawno na sobie, leżało przed nim.
Wokół niego działy się jednak również i inne rzeczy. Momentalnie podniósł się płacz i krzyk z dwóch różnych kierunków - naprzeciwko i po lewej. Bestia, czymkolwiek ona nie była, na pewno znajdowała się na prawo. Syczała i prychała całkiem głośno; dało się określić jej przybliżone położenie w kompletnej ciemności.