Po drodze minęli drobną wysepkę, nie przyglądał się jej zbytnio. Nie czuł takiej potrzeby, aby akurat przyglądać się tej właśnie wysepce. Właściwie nawet nie wiedział czy ta wysepka leży w granicach jego własności, czy to też jakaś wysepka kogoś innego, albo najbardziej prawdopodobne - niczyja. Może kiedyś będzie miał okazję zwiedzić tą wysepkę z bliska i zobaczyć co tam dokładnie jest, może jakieś skarby? Zartat jeden wie. W międzyczasie kiedy Emerick rozmyślał co takiego na tej wysepce jest i do kogo należy, okręt już cumował w porcie, a ludzie zaczęli powoli schodzić na stały ląd. Pomyślał, że co będzie gorszy i również zszedł. Od razu uderzył go smród wszędobylskich ryb, lecz na szczęście ta nieprzyjemna woń została po chwili zagłuszona przyjemniejszymi zapachami owoców morskich i innych egzotycznych towarów, które można znaleźć jedynie w podobnych klimatach, lub może tylko na Chatal? Port był przeogromny, prawie tak samo wielki jak ten w Atusel, tylko jedna rzecz zdziwiła Emericka. Dlaczego tak mało tu statków? Poza okrętem transportowym, którym tu przybył, w porcie cumowały może dwa-trzy inne statki. W dodatku nie były to jakieś wielkie okręty i transportowce. Fakt ten dość mocno zaczął zastanawiać, lecz długo nie zaprzątał w umyśle Hetmana, gdyż znowu coś innego przykuło jego uwagę. Jakaś kobiecina zaczęła się drzeć za złodziejem, który musiał jej coś ukraść, lecz znowu nikt się tym nie zainteresował! Toż to był już szczyt, w szczególności kiedy przed karczmą dwójka strażników zamiast zajmować się swoimi obowiązkami wolała siedzieć i grać w kości. Emerick wierzył, że to tylko incydent i coś takiego więcej się nie powtórzy. W końcu się otrząsnął i odebrał od swojego przybocznego wierzchowca. Wskoczył na siodło Tigrida i ruszył ze swoją świtą w stronę miasta. Miał zamiar odwiedzić komisariat i dowiedzieć się co nieco o obecnej sytuacji na jego włościach.