Arges stoi jeszcze chwile w pozycji bojowej, aż do momentu, w którym gad przestaje się rzucać. Na odchodne kopie jego łeb, wyciera swój miecz do sucha o jedną ze szmat leżących na podłodze. Wzdycha ciężko i myśli.
Byłeś twardy i zdecydowanie za niebezpieczny, żeby żyć w ludzkich domach. Lepiej żeby tego typy potwory mieszkały tam, gdzie powinny. W dżungli.
- Panie Rorik, proszę wejść na górę, już po problemie! Trzeba jakoś przenieść tego gada! - Krzyczy w kierunku schodów na dół.