No i też wszedł. Dotarł do salonu. Rozejrzał się uważnie przez okna w poszukiwaniu jakichkolwiek podejrzanych typów i zjawisk, po czym zasłonił je.
- Udało mi się spotkać w tej szulerni trójkę strażników. Jednego zwabiłem do swojego domu, udając, że to dom pracownika. Generalnie fałszywy donos.- zaczął.- Trochę mi to zajęło, ale skłoniłem go do mówienia, no i powiedział mi, że to idzie w dół, od dowódcy. Mają polecenie ignorować pewne rzeczy a czasami nawet w nich pomagać. Nieprzekupnych zastraszają. Najbardziej upierdliwych zabijają. Wszystko tak, aby nikt spoza ich grona nie wiedział. Niestety...- spauzował.- Zanim udało mu się powiedzieć, co zrobić, dostał bełt w łeb przez okno. Zasłonięte szafą. Z dziurą, bo jebnąłem jego łbem o nią jak się stawiał.- dodał.- Nie wiem, kto i skąd strzelał. Trzeba się pozbyć trupa, no i ustalić dalsze kroki.