No i znowu mu wpakował poduchę w pysk. Sól w ranę, pięść po twarzy. Gdyby wiking był teraz żywiołem, to na pewno żywym, wściekłym ogniem. Najpewniej spłonęłaby chatka, Suhodol i trochę terenów wokół. Dlatego też sąsiedztwo miało szczęście, że Torstein był tylko sobą. Bardzo wkurzonym sobą. Sprzedał mu jeszcze cios w brzuch.
- Odpowiadaj, gnido, bo pójdę po żelazko.- rzucił.