Kiellon mógłby się wkurzyć na Davena, bo który to już raz obraża go pośród innych osób, ale to była chyba kwestia przyzwyczajenia? Marduke "święty" rycerz bez skazy śmiech na sali. - Rzeczywiście walczę dla Zartata jak ty Kanclerzu i Dypoldzie, ale tak na poważnie myślicie, że Zartata obchodzą wasze modlitwy? Przecież służyć można na wiele sposobów, nie koniecznie modlitwą, tylko czynami jak walka z demonami, pomoc w pozbyciu się demona z opętanego a nawet, pomóc chłopu przepchać wóz czy nawet przeprowadzić staruszkę przez jezdnię. Zaskoczę was, że do tego modły nie są tak potrzebne, jakby się wydawało i wy tez o tym wiecie, ale najlepsza jest hipokryzja kanclerza Dravena, który chyba pierwszy raz modli się przy stole na tyle wypraw ile razem przeżyliśmy i w tylu karczmach jedliśmy, że spamiętać trudno, tylko po to aby wam zaimponować rycerze z Myrtany! Poważnie macie większego kija w życiach niż wampiry. Przerwał na chwilę, by zwilżyć gardło w tym celu wziął łyka miodu, by bezpośrednio zwrócić się do Dypolda. - Myślę, że pojedynek odbędzie się w innym czasie z powodu braku broni siecznej w moim asortymencie i musiałbym nauczyć się nią władać. Znajdę cię człowieku bez problemu, także odłóżmy to w czasie dobrze? Chyba, że chcesz walczyć na śmierć i życie w czym nie widzę problemów, ale wtedy się to Zartatowi nie spodoba choć pojedynek będzie uczciwy. Zapewniam. Pewnie teraz dopiero będzie oburzenie pośród ludzi, ale rzekł prawdę o Marduku i jak to mówią boli to za każdym razem! Kazia wypowiedź pominął, bo to nikt ważny dla krasnoluda nie był.