Krasnoludowi zaburczało w brzuchu, jakby karczmarz wiedział, o co chodzi. Normalnie czary! - Z tego co się orientuję to brakuje dwóch gadów. Jednego z natury a drugiego co wkłada swego węsza. Hhahahahahahah! Zaśmiał się na całą salę, które jeszcze była w miarę pusta do tego powinno to pomóc, dobudzić jeszcze zapijaczonego hetmana, który nie wie ile powinien pić od, co! W każdym razie trzeba jeść póki jest! - Także smacznego, ale zapachy cudo! Rzekł, usiadł przy stole i zaczął dosłownie wpierdalać jajecznice. - Tych co nie ma to ich strata. Oczywiście mówiąc to trochę z gęby mu, wyleciało na brodę a potem ze zbroi na podłogę, jednakże nie przejmował się tym, bo taką miał naturę a z tym nie wygrasz. Kiellon w międzyczasie popijał piwem, ale skrzywił się, gdyż nie był to mocny trunek a niemalże "siki weroniki". - ÂŻarcie przednie, ale piwo szału nie robi, ale darowanemu...... Hick! Odbiło się jak gówniarzowi po obiedzie hehehe, ale na czym to ja- urwał na sekundę, by rzec - ha! Darowanemu koniowi w paszczę się nie zagląda, także dzięki. I zaczął żreć dalej, aż wszyscy się zbiorą albo nadejdzie czas wyruszenia dalej!