Krasnolud nadal delikatnie odurzony dymem, odwrócił się, gdy usłyszał, że głównego celu nie ma na powierzchni było w sumie do przewidzenia. Brodacz zobaczył również jak Galahda, wyciąga jakiegoś wyrostka i postanowił, podejść bliżej ówcześnie, zbierając młot wraz z tarczą, która obecnie nie będzie mu potrzeba. - Skoro nie ma go na powierzchni to musi być pod nią jak mówił duch! Tylko szczylu gdzie jest wejście?! Zadał najważniejsze pytanie, które powinno interesować wampira i paladynów, bo reszta motłochu raczej nie będzie walczyć z demonem, ale mógł się przecież mylić prawda? W każdym razie Kiellon wolał się zabezpieczyć i móc ponownie strzelać, więc powoli ładował sobie pistolety i muszkiet, tym razem wrzucając do luf srebrne kule i pociski. W sam raz do walki z pomiotem piekielnym. - Widzisz młody na tym świecie istnieją dwa typy ludzi, Ci co kopią sobie grób oraz, Ci co trzymają broń, radze odpowiedzieć grzecznie na pytania. Rzucił stara mantrą jak świat istniał, czekając na reakcje chłopca.