Jaszczur miał nadzieję, że szybko uda mu się obezwładnić kapitana straży Marlona, jednak wyszło inaczej. Jak to mówią: plan był dobry, ale wykonanie chujowe. W dodatku skurczybyk zdążył wyciągnąć pistolet i strzelić, przez co na szczęście tylko drasnął skroń jaszczura, choć prowadzący nad tym wielce ubolewał i żałował, że nie trafił lepiej. Jakby to dla Gascadena było mało, to w jego stronę ruszyło jeszcze dwóch przydupasów Marlona, którzy na szczęście nie pomyśleli o sięgnięciu po tarcze, a ruszyli z samym mieczem. Jaszczuroczłek wiedział, że znalazł się w chujowej sytuacji, która gorzej się skończyć nie może i jedyne co mu pozostało to walka na śmierć i życie. Natychmiast dobył młota i pierdyknął nim w żuchwę kapitana straży, która nie była chroniona. Marlon gubiąc parę zębów, poleciał z powrotem na plecki z rozwaloną żuchwą, może tym razem już nie wstanie tak prędko. Dla pewności jeszcze, że nie wyrwie kule w plecy, wykopał jego pistolet na drugi koniec pomieszczenia. Teraz nadeszła pora zająć się dwoma przydupasami, którzy ruszyli w jego stronę. Szarżowali jednocześnie, a Gascaden czekał w miejscu, spokojnie, sprawiając pozory łatwego do zabicia, jedynie wyciągnął jeszcze topór. Gdy obaj gwardziści znaleźli się w zasięgu ogona, jaszczur jednym sprawnym ruchem podciął nogi jednemu przez co wywinął orła w powietrzu i wylądował swoim żelaznym dupskiem na ziemi, a mimo to drugi dalej nacierał. Strażnik uniósł miecz do góry, próbując wykonać atak zamachowy od góry na łeb jaszczura, ale przy tym odsłaniając swoje ciało i narażając je na atak, a jak wiadomo, Gascaden potrafi to wykorzystać. Wykorzystując całą swoją jaszczurzą siłę w łapę, pierdyknął młotem w okolice żeber, które były bądź co bądź chronione przez napierśnik, ale mimo to przeciwnik musiał poczuć to uderzenie. A w tym momencie właśnie, kiedy docierała do niego informacja o tym uderzeniu, Gascaden uderzył młotem w nagolennik, przez co automatycznie wróg zgiął nogę, a drugą wystarczyło tylko podciąć, co też jaszczur zrobił wywracając strażnika na ziemię. Jaszczuroczłek szybko uderzył swoim młotem w prawą rękę gwardzisty, w której trzymał miecz, ale w tą niechronioną, wewnętrzną część miażdżąc całą tamtejszą kość. Gdy przeciwnik już miał krzyczeć z powodu zmiażdżonej ręki, Gascaden postanowił podciąć mu gardło, żeby mieć już jednego wroga z głowy. I tak, miał już go z głowy, lecz w tym samym momencie kiedy jaszczur już wstawał od martwego ciała, odległość między nim a drugim gwardzistą była niewyobrażalnie mała. Strażnik zatrzymał się tuż przed jaszczurem i zamierzał wykonać cios od boku, po żebrach gadziny. Lecz ta gadzina nie chciała umierać, przynajmniej nie teraz i szybkim ruchem topora jaszczuroczłek trafił w niechronione łączenie zbroi na ręce przeciwnika, w której trzymał miecz, tak aby mógł spokojnie odciąć ją od reszty ciała człowieka. Co też się stało w następnej sekundzie walki. Gwardzista został pozbawiony ręki, która lecąc w stronę jaszczura, spadła gdzieś przy jego stopie. Teraz zostało mu jedynie dobicie gwardzisty z odciętą ręką i Marlon, który powoli się zbierał z podłoża z rozwaloną żuchwą.
1x gwardzista
1x Marlon