ÂŚlepy zaułek. Byłby ślepy, gdyby ktoś lub coś nie wywaliło tam dziury w murze. A waliło z niej, jakby tam spływały nieczystości z całego Atusel, doprawiane łajnem tych dwóch potworów. Kermosa to uderzyło w nozdrza, które już prawie przyzwyczaiły się do specyficznego zapachu miejskich kanałów. Mimo wszystko trzeba było iść dalej. Podszedł nieco bliżej i przyświecił pochodnią do środka, starając się coś wypatrzeć. Był ciekaw, co go tam czeka. I czy tam jest bezpiecznie.
-Idź pierwszy. Edek może mnie uznać za zagrożenie i zaatakować. Ciebie zna.
Postanowił wysłużyć się napotkanym gównianym tropicielem. Gównianym, nie w sensie, że do kitu, tylko idącym po gównach. Jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało.