Krasnoludowi również obiło się o uszy, że ktoś szuka świętych bojowników, bo po pijaku wpadł do pewnej karczmy i się różnych rzeczy dowiedział, więc postanowił pomóc, bo mógł! W nadzieje miał, że Marduka tutaj nie będzie, gdyż facet chyba ostatnio miał jakiś okres czy coś, ale jak zawsze nikt nie zrozumie brodacza, także jechał sam na swym rumaku do jakiegoś zadupia. Nardea jak zawsze nie wyglądała imponująco i nic się tutaj nie działo. Smutno tutaj, że aż psy muszą dupami szczekać, ale zawsze takie dziury mają najlepszy alkohol, bo prości ludzie muszą mieć jakieś rozrywki. W każdym razie nieco zniechęcony zapytał jakiegoś chłopa. - Szukam jakiegoś okrętu czy coś, bo ponoć rycerzy z bractwa poszukują. Wskaż drogę dobry człowieku. Czekał na odpowiedź i oby była jakoś zrozumiała.