Krasnolud z czasem dogonił bandziorów razem z resztą ekipy, wtedy usłyszał ich propozycję, jednakże na chwilę stanął, albowiem był zmęczony jak diabli. Kiellon oddychał coraz bardziej głęboko i wiedział, że jak będzie biegał dalej padnie z wymęczenia na ryj! Tego jeszcze nie było w tym królestwie, żeby kanclerz skończył w takim miejscu. Paladyn nawet się uśmiechnął w stronę złodziei, bo komentarz dotyczący biednego hetmana był dość fajny. Emerick i tak tego uśmiechu nie zobaczył, bo rzucił się na nich z pięściami, a brodaczowi podał miecz. - Na chui mi ta wykałaczka? Powiedział i jebnął mieczem o ziemię, bo za daleko miał, żeby gdzie indziej. W każdym razie nie chciał walczyć wręcz, więc znów zaryzykował i drugiego człowieka chciał obalić telekinezą na plecy, pociągając go do przodu za nogę, o ile dobrze wymierzył i trafił w tego właściwego. Najwyżej Emerick oberwie za zostawienie go w zaspie kilka minut temu! Oby tylko nie rozbił trunku, który trzyma jeden z potencjalnych złych.