Na nabrzeżu coś pufło i pojawił sie Merith. - Widziałem was z okna karczmy, witajcie. Mam dwie wiadomości, dobrą i złą. Zła jest taka że... nie mam artefaktu. - uspokoił gestem Kazia, w którym wzbierała wściekłość - Kupiec zażądał 500 denarów. W sztabach złota. Cóż... mam tyle pieniędzy, ale będzie trzeba to przywieźć. Dobre wieści są takie, wykupiłem część niewolników których porwali Torreńczycy. Jak wiecie porwali 300 osób, mniej więcej. Ponad setke sprzedano tutaj. Poszedłem do tutejszego króla, byłem ciekaw czy byłby skłonny pomóc. Jungangren zarzekał sie że nic nie wiedział. Raczej nie kłamał, wystraszył sie Valfden... Zwolnił ich. Cytując wiernie; "Na poczet przyszłych dobrych relacji".