Długoucha nie brała udziału ani w rozmowie ani w pozyskiwaniu trofeów z wampirów. Wszędzie dookoła walały się trupy. Nie pamiętała, kiedy ostatnio miała przed sobą taki widok. Zamiast zająć się pertraktacjami, postanowiła pomóc rannym i upewnić się w stratach. Mimowolnie usłyszała jedynie śpiewny język, którego nie pomyliłaby z żadnym innym. Nie dołączyła jednak do rozmowy. Wbrew wszystkiemu nie czuła się zobowiązana do rozmowy z driadami i centaurami. Konkordat reprezentowali Progan i Kenshin, a i Nessa wiedziała zapewne mniej od kogokolwiek tu obecnego. Ważniejszy od niezrozumiałych wymian zdań był Nord, przy którego rozszarpanym ciele właśnie klęczała, zamykając mu oczy. Nie chciała, by jego towarzysze poczuli, że nikogo nie obeszły straty wśród mieszkańców Północy i Bękartów. Wstała powoli z klęczek, gdy ktoś przyszedł go zabrać. Nie musiała pomagać przy przenoszeniu. Zapewne nikt tego od niej nie wymagał, bo Tinuviel wyglądała niepozornie i wielu zapominało, że łucznik potrafi być i silniejszy od kowala.
By nie stać bezczynnie, dołączyła do osób układających stosy. Do oprawiania wampirów się nie garnęła. Była doświadczonym myśliwym, ale brzydziły ją truchła, które ich otaczały. Widziała, że inni się tym zajęli, więc gdy Gunses zawołał wszystkich do wyjazdu, była gotowa. Na początku martwiła się, jak Konik przeżył noc, ale wyglądał tak samo znudzenie jak zwykle. Kiedy trzeba w chwilę potrafił zebrać się do galopu i wytrzymałością przewyższyć inne zwierzęta, ale zawsze sprawiał wrażenie, jakby nic go nie obchodziło. Mimo to Nessa, prowadząc go do wyjścia, cichutko śpiewała mu jedną z elfich pieśni, które poznała jeszcze w dzieciństwie. Liczyła, że jej głos uspokoi go, gdy zobaczy stosy, trupy i centaury. Jak Koń reaguje na coś, co jest tak do niego podobne?
-