Elfka została zepchnięta, lecz upadek jej nie zaszkodził. Znalazła też Hoshdaka. I nie musiała go wyciągać i mamić, starczyło "TYLKO" go pokonać. Ork nie pytał - zaszarżował, dzierżąc dwa topory. Toruviel natychmiast uskoczyła w bok tak daleko, jak tylko mogła i dobyła miecza, który wściekle zasyczał dobywany z pochwy. Hoshdak odwrócił się, rąbiąc toporem, zaś elfka nawet nie chciała próbować blokować, uchyliła się i cięła ostrzem Gwalhira celując w bruch. Ork bez problemu zablokował drugą bronią i uniósł topór do ciosu. Toruviel zareagowała błyskawicznie, dobywając sztyletu, którym szybko machnęła, tnąc orka po brzuchu. Nie bardzo głęboko, acz boleśnie. To dało jej okazję do zmiany pozycji, tak by zaatakować z flanki, co uczyniła, tnąc naraz mieczem i sztyletem. Ork zablokował, na co elfka natychmiast odstąpiła i przemieściła się za orka, tnąc go dwoma ostrzami po plecach. Zawył on wściekle z bólu i machnął toporem, chcąc odciąć jej głowę. Ona zaś odskoczyła.
Hoshdak znowu zaszarżował, rąbiąc broniami. Toru umknęła w bok i pchnęła sztyletem w mijającego ją orka. Ostrze trafiło i zatopiło się pod jego żebrami i tam został. Hoshdak złapał się za ranę, puszczając jeden z toporów i to był błąd, gdyż elfka natychmiast natarła i cięła orka po odsłoniętej piersi gdy był niegotowy do bloku. Znów zawył z bólu. Na sam już koniec Toruviel pchnęła mieczem w jego brzuch i wyjęła sztylet z jego ciała, tylko by zatopić go szybkim ruchem w jego gardle. A gdy już go pokonała, pozwoliła mu paść na ziemię.
- No, to co, dalej jestem konusem?- spytała tamtych orków.