- No w końcu! Warknął krasnolud, który był gotowy do boju już od dawna. - Dobra robota kapitanie! Teraz my zajmiemy się resztą, nie panowie? Zapytał retorycznie i tak oto rozpoczął się abordaż i nadal ekipa galeonu "Evening" była w lepszej pozycji i na pewno zwyciężą, kiedy trupy będą się ścielić. - Za alkohol! Krzyknął jeszcze raz i rozpoczął atak a wybijać było co.
Kiellon oczywiście nim ruszył do walki wręcz, postanowił najpierw jednak oddać strzał, więc na spokojnie sobie, przymierzył w nadbiegającego pirata, który chciał przeskoczyć na jednostkę pilnowaną przez brodacza. - Po moim trupie. I wystrzelił, naciskając spust muszkietu. Fuzyjka jak zawsze wystrzeliła i zapewniła mu przewagę na dystans, kłąb dymu lekkie hukniecie, a pocisk został wypuszczony. Kula poleciała w kierunku prostym, trafiając nic nie świadomego pirata bezpośrednio w tors. Pocisk zatopił się w klatce piersiowej nie osłoniętą niczym i już było wiadomo, że to trup na miejscu, ale najpierw było pewne widowisko, bo ów mężczyzna złapał się za pierś, zrobił kilka kroków w tył, zahaczył o burtę i spadł, ostatni raz wrzeszcząc z bólu. - Nie zadziera się z nami! I splunął na pokład galeonu dla lepszego efektu.
Krasnolud odłożył muszkiet na plecy, dobył tarczy i młota, biegnąc już do przodu w okolice trapów, bo tam zrobiło się zbiegowisko. Paladyn w płytowej zbroi miał znacznie większą przewagę, bo mógł zawsze lekko popuścić wodzę fantazji i przyjąć na siebie kilka ciosów, jednakże najpierw walka, więc na początek doskoczyło do niego dwóch dryblasów z mieczami, którzy wydali na siebie wyrok! Krasnolud blokował ich ciosy, parując swą tarczą i kontrując ciosy swym młoteczkiem. Kanclerz jako jedyny z brodacz prezentował ten zacny lud na placu boju, więc poradził sobie w końcu w taki sposób. Zbił tarczą miecz, który miał zadać mu pchnięcie na głowę następnie się obrócił i przygrzmocił piratowi w rękę, która trzymała miecz. Trzask kości przedramienia zdało się na spokojnie usłyszeć, potem upadek miecza i przeraźliwy krzyk! Jednak to nie wytrąciło krasnoluda z boju, ale przynajmniej wyeliminował na chwilę zbira, ale drugi nie próżnował i doskoczył do Kiellona, który otrzymał cios na korpus. Ostrze miecza zjechało po srebrnej zbroi nic nie robiąc krasnoludowi. Dziękuję tatko. Pomyślał i wyprowadził kontratak, który wyglądał następująco. Paladyn to zrobił wprost i potężnym zamachem z prawej do lewej uderzył w dłoń pirata, który się jeszcze zbierał po poprzednim ciosie. Miecz wypadł, dłoń złamana i pozostało szybkie dobicie czyli, upuszczenie młota na dół i porządne pociągnięcie z dołu do góry, trafiając człowieka prosto w szczękę ten wyskoczył i upadł, obalając się na pokład bez zębów, ale wciąż żył. Kiellon nie czekał dłużej, tylko doskoczył do niego i dwoma silnymi uderzeniami w czaszkę pirata zakończył jego żywot w mgnieniu oka. Młot zdobiła krew oraz mózg lekko szpecąc wygląd tak wspaniałego oręża. Jednak pozostał drugi pirat, który się ocknął, ale walczyć dalej nie chciał, lecz ten drań uciekał na klęczkach. Krasnolud wolnym krokiem z racji noszenia zbroi, dopadł go i wykończył, odkładając tarczę, obrócił jego głowę i uderzając obuchem w potylicę. Czaszka pękła, ukazując mózg, bo czaszka nie wytrzymała takiego uderzenia a zawartość głowy wylewała się nawet przez oczy! Okrutnie się zachował paladyn Bractwa ÂŚwitu, ale tak musiało się stać! Gniew go już opuścił, gdy zostawił zwłoki, które padły bezwładnie na pokład galeonu. Brodacz schował młot i tarczę, by skupić się na chwilę.
Krasnoludowi minął gniew, ale walka trwała nadal, jednakże przed następnym atakiem zastanowił się czy użyć mocy jaką, obdarzył go sam Zartat! Rozterki były wielkie, gdyż magia była potężna i miała służyć zabijaniem potworów mrocznych potworów rodem z otchłani. Jednak Zartat był bogiem, który nie przebacza wrogom a pomoc przyjaciołom w wyeliminowaniu złych ludzi powinna, oczyścić jego sumienie prawda? Dlatego postanowił użyć mocy Zartata, brodacz zebrał w sobie pozytywne myśli, pobrał energię magiczną ze swojej duszy i wypowiedział inkantacje pocisku esencji. - Izeshar! Wykrzyknął a w jego dłoni pojawiła się kula życiodajnej energii, która teraz będzie odbierać życie! Kiellon miał już cel czyli kolejnego pirata walczącego z rycerzem bractwa i to na niego skierował pocisk, manipulując nim za pomocą telekinezy. Magiczna kula trafiła bezpośrednio w głowę człowieka, wypalając dziurę i pozostawiając popiół. Szyba śmierć bez ekscesów, ale życie zakonnika uratowane. Następnie brodacz znów zaczerpnął energię z duszy póki mu jeszcze jakaś została i ponowił inkantację pocisku esencji. - Izeshar! Ponownie w dłoniach pojawiła się kula bladoniebieskiej energii. Krasnolud się nie już pieprzył i posłał kolejny pocisk za pomocą telekinezy a on bezbłędnie trafił w pirata, nadbiegającego na niego ze sztyletem i mieczem w dłoniach, ale miał pecha, gdy pocisk trafił go w serce, robiąc fajną dziurę w klatce piersiowej. Kolejna szybka śmierć i trup na miejscu. Krasnolud władał już wszystkimi aspektami, ale wciąż mu brakowało wprawy. - Mój bóg nikomu nie wybacza! Wykrzyknął jeszcze, żeby uspokoić sumienie, jednakże na razie skończył się pojedynkować, bo mocy magicznej mu zabrakło, ale cofnął się trochę do tyłu i zaczął ponownie ładować muszkiet. Kula tam, proch tutaj i powinien się wyrobić na następną akcję.
Pozostaje 39 żelaznych pocisków
14xPirat