Krasnolud, który teraz wyglądał jak prawdziwy paladyn był w mieście Atusel, gdzie spędzał miło czas w jednym z lokali, bo pomimo dobrego wyglądu, nie mógł pozbyć się starych dobrych nawyków! Jednak Kiellon wiedział, że już za chwilę będzie musiał się, zbierać do portu i tam właśnie pokierował swe kroki, lecz nie miał wcale łatwo, gdyż przecisnąć się przez taki tłum będąc zapuszkowanym i dość niskich rozmiarów, musiał odpychać przechodniów, ale nie robił tego z agresją, bo nie przystało rycerzowi Zartata na walkę z motłochem od tego jest straż miejska! Której o dziwo było pełno i nie kierowali oni ruchem, a stali i jakby czekali na rozkazy, widocznie wiele musiało się wydarzyć podczas festynu, lecz Kiellon nie brał udziału w podejmowaniu decyzji, ponieważ szybko wyszedł z pałacu a Themo rozmawiał zapewne z Lucjuszem, omawiając wszystkie szczegóły, które zapewne pozna podczas rejsu jak reszta tałatajstwa skuszona łatwym zarobkiem, ale ten krasnolud leci, pozwiedzać i zobaczyć jak kunanie się podnieśli po klęsce, w której brodacz brał czynny udział w głowie liczył na to, że jakoś postawili się na nogach a my zaoferujemy im jedynie pomoc w postaci ludzi i ewentualnych sprzętów. Tak sobie wyobrażał sytuacje, ale oczywiście mógł być w błędzie i sytuacja wyglądała tragiczniej niż mogło się wydawać, lecz to pytania na później kiedy znajdzie się już na pokładzie Evening? I niech ktoś tu powie, że Bractwo nie ma wypływu na króla. W każdym bądź razie mały, zapuszkowany "czołg" szedł dalej, dopóki nie zobaczył Thema, siedzącego na koniu. Stary wojenny wyjadacz już zarządzał, załadunkiem okrętu czyli nastała pora na wejście na pokład galeonu, ale najpierw przywitanie.
- Doberek Themo. Gotowi do wypłynięcia? Tutaj ściągnąłby hełm, ale nie mógł go zabrać za dużo balastu, by miał, ale ten stary już człowiek co niejedno widział, musiał skojarzyć ten pancerz! W każdym bądź razie był pierwszy ze swoich znajomych, bo wszak pierwszy się zapisał w karczmie gdzie wywieszono ogłoszenie.